Minęło parę dni od mojej pierwszej urwanej nocy z Mattem, co ostatnio stawało się niemal co codziennie.
Właśnie pomagałam Charliemu posprzątać kuchnię po obiedzie, co nie obyło się bez sprzeczki.
- Debil- odparłam wkładając naczynia do zmywarki
- Słyszałem już to gdzieś - prychnął Charlie- Ostrzegam Cię tylko, nie chcę zostać wujkiem
- Charlie ! Takie żarty nie są śmieszne. Mówiłam ci, że on to tylko kolega - przewróciłam oczami
- Przecież jeszcze nie dawno mówiłaś, że się nie lubicie. Widzisz wiem co mówię, on stopniowo zmienia twoje uczucia co do siebie. Nie daj mu się zmanipulować, jakby co to ostrzegałem ciebie.
- Dzięki za radę, ale raczej się nie posłucham, bo mówisz głupoty - wytarłam rękę o ścierkę i spojrzałam na mojego brata
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami, a ja udałam się do mojego pokoju, lecz chłopak mnie zatrzymał - Znowu, urywasz nockę?- podniósł jedną brew
Charlie, doskonale wiedział, że Waller dzwoni do mnie codziennie, wyrywając z łóżka aby uratować mu dupę lub po prostu ze mną porozmawiać.
Chłopak obiecał mi, że nie powie o tym rodzicom, jednak mimo to trochę się obawiam, że niedługo wyjdzie to na jaw.
- Zobaczę - wzruszyłam ramionami
- Tilly i dziewczyny przychodzą do ciebie dzisiaj ?-spojrzał na mnie poważnie licząc na pozytywną odpowiedż
- Nie masz na co liczyć. Nie bylibyście sami - zakpiłam z Charliego.
Równie dobrze może sam do niej zadzwonić aby się gdzieś umówić.
- Aż tak bardzo oczekujesz nocy? - prychnął
- Możesz przestać interesować się moim życiem-warknęła, rzucając w chłopaka poduszką, po czym szybko biegnąc do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i oczekiwałam aż chłopak wtargnie do mojego pokoju z tym pociągająco łobuzerskim uśmiechem, który dosłownie powalał mnie z nóg.
Jednak czekałam jakieś pół godziny, a tego nadal nie było.
Postanowiłam więc się zdrzemnąć, aby czas szybciej minął i jak na zawołanievprzez otwarte okno w moim pokoju wszedł nagle Matt.
- No tak- prychnęłam - Nadal nie nauczyłeś się kultury - zaśmiałam się - Czego chcesz?
- Wiedziałem, że na mnie czekasz, Zabieram cię na domówkę koleżanko - podszedł do szafy
Tak, Matthew ewidentnie ostatnio nadużywa słowa "koleżanka"
- Nigdzie nie idę i nie czekałam na ciebie - podeszłam do niego zamykając szafę i wystawiając mu język.
- Ubierasz to - rzucił we mnie parą podartych jeansów i czarną koronkową bluzką
Okej jednak ma wyczucie stylu, od tej strony go nie znałam
- Nie odsłania z dużo ta bluzka, kolego?- spojrzałam na niego poważnie, lekko się drocząc
- O to w tym chodzi, koleżanko - puścił mi oczko - Daje ci piętnaście minut, ogarnij swoją twarz, bo tak na pewno nie wyjdziesz- odparł wychodząc przez okno
- Dzięki wiesz !- krzyknęłam z ogromnym bananem na twarzy i zamknęłam okno za chłopakiem
Sama dzicz.
CZYTASZ
Enemies or lovers
Teen FictionW TRAKCIE KOREKTY To nie jest zwykła historia miłosna, to coś co nauczyło mnie żyć. To nie jest powiastka o tym jak typowy bad boy zakochał się w grzecznej dziewczynce, to opowieść niosąca zupełnie coś innego, co powinno trafić głęboko do serc. Od...