36. Jak tu ich nie kochać ?

149 9 1
                                    

Szybko chwyciłam wcześniej uszykowane kosmetyki i sukienkę z wieszaka. Ostatni raz spojrzałam się na pokój upewniając, że  niczego nie zapomniałam

Mój wzrok przykuły róże. Połowa zdążyła już zwiędnąć, a założę się, że kiedy przyjdę zostanie tylko jedna. Nigdy nie przepadałam za kwiatami, dla mnie to banda chwastów, lecz te są dla mnie szczególnie ważne.

Nie myśląc o tym długo. Trzasnęłam drzwiami i zbiegłam na dół.

-Buziaki - odparła moja mama kiedy wychodziłam.

Dziś dzień balu i mam w sobie mnóstwo mieszanych uczuć.

-Ruchy! - trąbiła na mnie Tilly

Wszystkie zdecydowałyśmy, że przygotowywać będziemy się u Rose, ponieważ dziewczyna bardzo naciskała, gdyż nie byłyśmy u niej od śmierci Emily. Dziewczyna zaparkowała przed domem dziewczyny.

Nie ukrywam okropnie się bałam jej rodziców. Podobno po jej śmierci strasznie się zmienili i w domu nie ma już ani śladu po dziewczynie. W zasadzie nie ma co się dziwić, minęły trzy lata. Mieli mnóstwo czasu, aby poukładać myśli, jednak pożerał mnie strach. Co jeśli powiem coś nie tak ?

-Dzień dobry! - krzyknęła Zoe zaraz po przekroczeniu progów.

Mama Rose wychyliła się delikatnie i uśmiechnęła na nasz widok

-Cześć dziewczynki. Rose jest w pokoju - wróciła do swoich czynności.

 Rozejrzałam  się dokładnie po domu. Prawie nic się nie zmieniło. Aż do momentu, kiedy weszłam na górę. Drzwi od pokoju były zastawione kartonami i zakryte jakąś tapetą.


Czy to dziwne, że jesteśmy tu dopiero po trzech latach a to nadal tu stoi ? Nie wątpię

Ariana natychmiast rzuciła wszystko na podłogę i spojrzała na moją przyjaciółkę która właśnie jadła żelki

- Rzuć to bo nie wejdziesz w sukienkę - wyrwała jej z buzi żelka i sama go zjadła

-Okropna jesteś wiesz? - przewróciła oczami włączając muzykę.

Po jakiś dwóch godzinach każda z nas była gotowa.

-Idę do łazienki - odparłam

Jestem okropna i to co teraz zrobię to nie jest odpowiednie, ale pewna część mnie krzyczy, żeby tam wejść. A ja nie byłam tam tak dawno.

Stanęłam przed drzwiami pokoju Emily, odsunęłam delikatnie kartony, ale na moje nieszczęście jedne z nich spadł na dół.

Dokładnie na moje nieszczęście. Były w nim ciuchy dziewczyny. Odsunęłam się na bezpieczną odległość.

Idiotka ze mnie.

Dziewczyny wybiegły z pokoju, a mama Rose spojrzała na mnie

-Przepraszam chciałam iść od toalety i przez przypadek wpadłam na kartony - spojrzała na mnie podejrzliwie

-Nic się nie stało, posprzątam. Nie pozwolę żebyś ubrudziła taka piękna sukienkę - uśmiechnęła się

-Pomogę - zaczęłam wrzucać ciuchy do pudła, ale w pewnym momencie Rose szarpnęła mnie za ramię i wepchnęła do łazienki.

Jestem sam na sam z rozwścieczoną Rose. Czy to może skończyć  się dobrze ? Nie ma nawet takiej opcji

-Przypadek? - spojrzała na mnie z kpiną -Chloe Shine znam cie nie od dziś i wiem, że po prostu nie byłabyś sobą gdybyś tam nie zajrzała. Ale czy chociaż raz w życiu możesz  uszanować moją decyzję? Nie chcę o niej pamiętaj.  Szczególnie dzisiaj. Nie mogę całe życie o niej myśleć, bo zwariuję, a tylko niepamięć jest skuteczna. Ale ty musisz wszędzie wsadzić swoje pięć groszy. Naprawdę cię kocham Chloe, ale zrozum mnie - pojedyncza łza spłynęła po policzku dziewczyny

Enemies or loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz