Szybko chwyciłam wcześniej uszykowane kosmetyki i sukienkę z wieszaka. Ostatni raz spojrzałam się na pokój upewniając, że niczego nie zapomniałam
Mój wzrok przykuły róże. Połowa zdążyła już zwiędnąć, a założę się, że kiedy przyjdę zostanie tylko jedna. Nigdy nie przepadałam za kwiatami, dla mnie to banda chwastów, lecz te są dla mnie szczególnie ważne.
Nie myśląc o tym długo. Trzasnęłam drzwiami i zbiegłam na dół.
-Buziaki - odparła moja mama kiedy wychodziłam.
Dziś dzień balu i mam w sobie mnóstwo mieszanych uczuć.
-Ruchy! - trąbiła na mnie Tilly
Wszystkie zdecydowałyśmy, że przygotowywać będziemy się u Rose, ponieważ dziewczyna bardzo naciskała, gdyż nie byłyśmy u niej od śmierci Emily. Dziewczyna zaparkowała przed domem dziewczyny.
Nie ukrywam okropnie się bałam jej rodziców. Podobno po jej śmierci strasznie się zmienili i w domu nie ma już ani śladu po dziewczynie. W zasadzie nie ma co się dziwić, minęły trzy lata. Mieli mnóstwo czasu, aby poukładać myśli, jednak pożerał mnie strach. Co jeśli powiem coś nie tak ?
-Dzień dobry! - krzyknęła Zoe zaraz po przekroczeniu progów.
Mama Rose wychyliła się delikatnie i uśmiechnęła na nasz widok
-Cześć dziewczynki. Rose jest w pokoju - wróciła do swoich czynności.
Rozejrzałam się dokładnie po domu. Prawie nic się nie zmieniło. Aż do momentu, kiedy weszłam na górę. Drzwi od pokoju były zastawione kartonami i zakryte jakąś tapetą.
Czy to dziwne, że jesteśmy tu dopiero po trzech latach a to nadal tu stoi ? Nie wątpię
Ariana natychmiast rzuciła wszystko na podłogę i spojrzała na moją przyjaciółkę która właśnie jadła żelki
- Rzuć to bo nie wejdziesz w sukienkę - wyrwała jej z buzi żelka i sama go zjadła
-Okropna jesteś wiesz? - przewróciła oczami włączając muzykę.
Po jakiś dwóch godzinach każda z nas była gotowa.
-Idę do łazienki - odparłam
Jestem okropna i to co teraz zrobię to nie jest odpowiednie, ale pewna część mnie krzyczy, żeby tam wejść. A ja nie byłam tam tak dawno.
Stanęłam przed drzwiami pokoju Emily, odsunęłam delikatnie kartony, ale na moje nieszczęście jedne z nich spadł na dół.
Dokładnie na moje nieszczęście. Były w nim ciuchy dziewczyny. Odsunęłam się na bezpieczną odległość.
Idiotka ze mnie.
Dziewczyny wybiegły z pokoju, a mama Rose spojrzała na mnie
-Przepraszam chciałam iść od toalety i przez przypadek wpadłam na kartony - spojrzała na mnie podejrzliwie
-Nic się nie stało, posprzątam. Nie pozwolę żebyś ubrudziła taka piękna sukienkę - uśmiechnęła się
-Pomogę - zaczęłam wrzucać ciuchy do pudła, ale w pewnym momencie Rose szarpnęła mnie za ramię i wepchnęła do łazienki.
Jestem sam na sam z rozwścieczoną Rose. Czy to może skończyć się dobrze ? Nie ma nawet takiej opcji
-Przypadek? - spojrzała na mnie z kpiną -Chloe Shine znam cie nie od dziś i wiem, że po prostu nie byłabyś sobą gdybyś tam nie zajrzała. Ale czy chociaż raz w życiu możesz uszanować moją decyzję? Nie chcę o niej pamiętaj. Szczególnie dzisiaj. Nie mogę całe życie o niej myśleć, bo zwariuję, a tylko niepamięć jest skuteczna. Ale ty musisz wszędzie wsadzić swoje pięć groszy. Naprawdę cię kocham Chloe, ale zrozum mnie - pojedyncza łza spłynęła po policzku dziewczyny
CZYTASZ
Enemies or lovers
Teen FictionW TRAKCIE KOREKTY To nie jest zwykła historia miłosna, to coś co nauczyło mnie żyć. To nie jest powiastka o tym jak typowy bad boy zakochał się w grzecznej dziewczynce, to opowieść niosąca zupełnie coś innego, co powinno trafić głęboko do serc. Od...