16.Uznaję, go za owoc zakazany.

267 19 6
                                    

Następnego dnia obudził mnie ostry zapach perfum. Czuję jego ciało, które zwisa nade mną.

Moje serce dostało palpitacji, każdy wdech stał się coraz cięższy.

Boję się, że mieszam się w uczuciach.

A doskonale wiem, że nie chcę popełnić błędu.

Otworzyłam oczy i tępo patrzyłam w sufit. Po prostu nie potrafię na niego spojrzeć.

Moje ciało tak bardzo go chcę, ale umysł uznaję go za owoc zakazany.

- Chloe ? - spojrzał na mnie chłopak - Wszystko dobrze ?- usiadł na mnie

Auć.

-Kiedy w końcu nauczysz się kultury? - syknęłam, a chłopak pokręcił głową i zaśmiał się

-W końcu przywrócono Ci mowę. Już myślałem, że umarłaś-pstryknął mnie w nos

-Szkoda, że tak się nie stało - burknęłam, uderzając chłopaka - Teraz zejdź, ze mnie. Po coś tu przylazł ?- warknęłam podchodząc do szafy.

- Ostrzec Cię - usiadł na łóżku, a ja zaczęłam się śmiać

- Ty ?- wskazałam na chłopaka, później na siebie -Mnie ?- opanowałam śmiech - Jestem dużym dzieckiem i uważam, że w szczególności ty nie musisz mnie przed niczym ostrzegać - wyciągnęłam ciuchy z szafy

- Chloe - chłopak podszedł do mnie - To dla twojego dobra. Shawn chcę Cię dzisiaj gdzieś zabrać, ale on chcę Cię tylko wykorzystać. Wiem, że masz coś tam w głowie, ale....- w tym momencie przerwałam chłopakowi

- Wiem, że przyjedzie. - spoważniałam- Matt  jesteś ostatnią osobą, która powinna mnie ostrzegać przed takimi ludźmi, ponieważ sam pierdolisz dziewczyny i dla ciebie nikt nie ma własnych wartości, więc teraz grzecznie proszę Cię  abyś wyszedł i nie wmawiał mi żadnych bajek- otworzyłam chłopakowi drzwi od pokoju

- Chciałem być miły, ale skoro tak to pierdol się z nim dowoli!- chłopak pokazał mi środkowego palca i wyszedł przez okno

No, tak po co wyjść jak człowiek....

Moje serce potwornie zabolało.

Przecież to tylko Matt, jego słowa się nie liczą.

Bynajmniej, nie powinny.

Ubrałam się i wykonałam codzienną rutynę po czym zeszłam na śniadanie.

- Hej - przywitałam się z mamą - Gdzie tata i Charlie ?

- Tata zawiózł twojego brata do szkoły - uśmiechnęła się - Przepraszam słońce, dzisiaj sama musisz zrobić sobie śniadanie, ponieważ wszystko jest zjedzone, a ty zaspałaś na jedzenie - postawiła swoją kawę kierując się do łazienki.

Ten dzień zaczyna się wręcz cudownie - Wyczujcie sarkazm

Wgryzłam się w brzoskwinie, po czym mój telefon zaczął wibrować

- Halo ?

- Jestem pod twoim domem - odparł znajomy mi głos

- Poczekaj chwilę - po tych słowach rozłączyłam się

-Przepraszam Cię brzoskwinko - odparłam do owocu po czym wyrzuciłam je, wycierając ręce i zamykając za sobą drzwi frontowe.

- Cześć - pomachałam chłopakowi i weszłam do auta, gdzie zostałam "zaatakowana"

Enemies or loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz