10. Musicie to robić nawet tutaj!?

311 23 10
                                    


Następnego dnia rano obudziłam się przez ciężar znajdującym się na moim brzuchu. Był to nie kto inny jak Rose, która potwornie się śliniła. Poczułam silny ból głowy, który przypomniał mi jak moje przyjaciółki znalazły się u mnie  w  domu. Mój wzrok mimowolnie  na resztę dziewczyn, które się do siebie przytulały i były przykryte kocami oraz poduszkami. W kącie leżały już trzy puste butelki po wysokoprocentowych napojach.Dochodziła godzina szósta nad ranem. Szturchnęłam delikatnie Rose, która najprawdopodobniej wzięła mnie za poduszkę. Pomału otworzyła najpierw jedno oko potem drugie, natychmiast je zamykając i łapiąc się za skronie.

-Tabletki - syknęła 

Pozbyłam się jej ciężaru i zbiegłam na dół, cudem powstrzymując odruchy wymiotne. Weszłam do kuchni i otwarłam jedną ze szafek, wyciągając z niej opakowanie tabletek przeciwbólowych i po drodze łapiąc za butelkę wody. Jednak zanim zdążyłam wyjść usłyszałam głośne chrząknięcie kobiety za mną


-Cześć mamo - odwróciłam się w kierunku kobiety, która jak zwykle wyglądała cudownie. Tym razem włosy opadały jej na ramiona, a na sobie miała czarne rurki i białą koszulę delikatnie rozpiętą na dekolcie. Wszystko to dopełniała czerwona szminka i delikatny makijaż.

- Jak się bawiłaś w nocy ?- zapytała ironicznie, popijając swoją kawę w kubku z napisem '' najlepsza mama'' jakoś musi się dowartościować

-  Byłyśmy głośno ?- oparłam się o jedną ze ścian.

- Chloe Isabello Shine nie odpowiada się pytaniem na pytanie- wypuściłam powietrze z ust na jej słowa - Odrobinę przekroczyłyście dopuszczalną przeze mnie ilość decybeli w tym domu- uśmiechnęła się krzywo

- Przepraszam, nie chciałyśmy cię obudzić - spojrzałam na nią, modląc się w duchu aby puściła mnie już na górę

- I nie życzę sobie aby moja córka chlała pod moim  dachem i później wzywała Boga chomików - prychnęła, a ja przegryzłam wnętrze policzka

- Oczywiście - przewróciłam oczami i pobiegłam prosto do mojego pokoju.

Rzuciłam w ich stronę butelką i opakowaniem tabletek, po czym rzuciłam się prosto na łóżko.

-Umieram - położyła się ponownie na podłogę Tilly

-Wody! - krzyknęła Ariana do butelki

Czułam się jakbym dokarmiała zwierzęta w zoo, które były niewychowane i dopiero co wypuszczone z klatek.

- Spać - mruknęła Tilly otrzepując się od kurzu.

- Wiecie gdzie jest moja szafa więc zbierać dupy. Wybierzcie sobie jakieś rzeczy i jedziemy - pogoniłam je gestykulując moje słowa.

Już w parę minut wszystkie byłyśmy ubrane.   Dziewczyny zrobiły ogromny bałagan w moim pokoju, przez co się skrzywiłam zamykając drzwi. Niestety na naszej drodze stanął nie kto inny jak ten niezwykle irytujący człowiek, który spowodował że na policzkach Tilly pojawiły się wypieki. Czy ja coś ominęłam ?

-Hejj - przeciągnął mój brat kierując się w stronę dziewczyny

-Cześć - stanęła na piętach dziewczyna, jednak po chwili się opuściła

- Co tam u ciebie?

Ewidentnie mi coś tu nie pasowało. Czy ja ominęłam jakąś bardzo istotną rzecz, która zdarzyła się wczoraj ? Nawet jeśli to postanowiłam popchać ich relację na wyższy poziom przez co Charlie będzie musiał  do końca życia mi dziękować. Co miłość robi z człowiekiem ? O ile mogę nazwać to tak ogromnymi słowami, mam nadzieję że to coś więcej a nie zwykłe pożądanie.

Enemies or loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz