Ważna notatka na dole !
Ten tydzień minął mi błyskawicznie. Dziewczyny właśnie wywalają moją szafę do góry nogami, chcąc ubrać mnie w coś '' bardziej odsłaniającego ciało'' Wszystkie miały na sobie krótkie sukienki, czy spódniczki. Chyba jako jedyna się w nich nie czułam i wolałam założyć zwykłe rurki i za dużą bluzę. Modliłam się w duszy, aby moje ciuchy uszły z tego cało, bo zrobiły prawdziwy zamach na moją biedną szafę. Dla mnie to zwykła impreza, jak każda inna. Nie muszę się przecież stroić nie wiadomo jak, szczególnie nie widzę w tym powodu skoro nikt mi się nie podoba i głęboko gdzieś mam zdanie innych na mój temat.
-Możecie już przestać dręczyć te biedne ciuchy ? - wydęłam usta rzucając się na łóżko z setką rzeczy
- Jak chcesz ładnie wyglądać to się nie odzywaj - wystawiła mi język Ari,
-Czy ty właśnie sugerujesz mi, że brzydko się ubieram ?- założyłam ręce po pierś, patrząc na dziewczynę
-Niee- przedłużyła Tilly, obracając się - Dobra Chloe nie oszukujmy się. Pora w końcu iść na zakupy - przewróciła oczami przez co rzuciłam w nią poduszką
-Co wy do mnie macie?- spojrzałam na swój ubiór. - Mi się to tam podoba - wzruszyłam ramionami.
-Nie ma mowy - rzuciła ciuchami w moim kierunku - Ubieraj to Chloe i nawet nie wasz się wrócić tutaj nie przebrana - zgromiła mnie wzrokiem - Impreza już trwa w najlepsze - burknęła
- Skąd wiesz? - odparłam w progu drzwi
Dziewczyna podeszła do okna i je uchyliła, natychmiast w pokoju można było usłyszeć jakieś marne piosenki. Ktoś ma słaby gust muzyczny .Dobra Chloe, nie oszukuj samej siebie do takich piosenek tańczysz osamotniona w łazience
-Już tak się nie bulwersuj, bo przeciekniesz - przewróciłam oczami, wchodząc do łazienki.
Kiedy tylko spojrzałam na ubrania, natychmiast się skrzywiłam. Czarne skórzane spodnie, a do tej zielony crop top. To nie tak, że ja specjalnie nie chcę tego ubierać. Bardzo podobają mi się takie ubrania i z chęcią zaopatrzyłabym tak moją szafę, ale ten głosik w mojej głowie mówiący mi, że to nie pasuję do mnie i każdy mnie wyśmieję. Weź się w garść Shine, raz nie zawsze. Po przebraniu, ruszyłam do mojego pokoju i stanęłam w drzwiach.
-Zadowolone ?- oparłam się o próg
- Ja założyłabym jeszcze to- wyciągnęła w moim kierunku parę butów na korku.
- Nie ma mowy- skwitowałam, patrząc na moje czarne converse - To są moje dzieci - odparłam
-I tak zrobiłaś duży progres - spojrzała w moim kierunku Zoe, która upychała moje pogniecione ubrania do szafy, którą od razu po tym szybko zamknęła aby nie wyleciały. Czy tylko my tak robimy ?
- A gdzie Matilda?- uniosłam jedną brew
- Porwał ją twój brat - prychnęła Rose
- Coś z tego będzie. Mówię wam - spojrzała na nas przejęta Zoe
- Dobra chodźcie. My tu sobie gadamy, a tam bawią się w najlepsze- kiwnęła głową w kierunku pokoju chłopaka Rose.
No oczywiście. Typowe imprezy nastolatków. Zawsze znajdą się jakieś pary, które obcą sypialnie biorą jako pokój do seksu. Nie uwierzę jeżeli ktoś kiedyś był na imprezie, gdzie nie było żadnej pary pożerającej się na oczach innych. Według mnie mimo tych całych hormonów, każdy powinien się pohamować no i chociażby w tych pokojach się zaspokajać. Chociaż nie wiem.... to zawsze jest niekomfortowe, kiedy jesteś gdzieś pierwszy raz i chcesz odpocząć od tego hałasu, wchodząc do pierwszego lepszego pokoju, a zamiast spokoju natrafiasz na latającą spermę w pokoju.
CZYTASZ
Enemies or lovers
Teen FictionW TRAKCIE KOREKTY To nie jest zwykła historia miłosna, to coś co nauczyło mnie żyć. To nie jest powiastka o tym jak typowy bad boy zakochał się w grzecznej dziewczynce, to opowieść niosąca zupełnie coś innego, co powinno trafić głęboko do serc. Od...