5.Nigdy nie miał uczuć

342 21 3
                                    

W mediach piosenka, którą słuchała Chloe(autorka)

Właśnie utkwiłam w jakimś sklepie niecierpliwe czekając, aż moje ukochane przyjaciółki zdecydują się na jakąś sukienkę. Również jak one kochałam chodzić na zakupy, chociaż dzisiaj ewidentnie nie był ten dzień. W mojej głowie układałam sobie mnóstwo scenariuszy, jak mam zagadać do Tilly, jak mam się dowiedzieć czy ona też go lubi? Właściwie nie wiem dlaczego to robiłam. Było mnóstwo minusów, ale także plusy. Zostałam postawiona w kropce, zupełnie nie wiedziałam jak mam zacząć. Nigdy nie bawiłam się w swatkę bo sądzę, że każdy powinien znaleźć własną drogę do miłości.

Spojrzałam w stronę odsłaniającej się firanki od przymierzalni Ariany. Musiałam przyznać, że granatowa obcisła sukienka, dokładnie ukazywała jej walory i najzwyczajniej w świecie ta sukienka jej pasowała. Dziewczyna miała nieziemską figurę, której nie doceniała. No bo hej jaka dziewczyna nie chciałaby być chuda jak patyk i dodatkowo ogromną dupę i piersi?

- W tej jest ci najlepiej - dziewczyna uśmiechnęła się na moją uwagę i jeszcze raz odwróciła patrząc, czy na pewno wszystko wygląda idealnie

- Wezmę ją - przegryzła wargę wracając do przymierzalni.

Dziewczyny zawzięcie szykowały się do zbliżającej imprezy do której zostałam zmuszona. Siedziałam teraz na wielkiej kanapie i czekałam,aż każda z nich sobie coś wybierze. Chyba jako jedyna postanowiłam ubrać się zwyczajnie i nie pajacować, jak to one miały w zwyczaju. Spojrzałam na zegarek który wskazywał jedenastą czterdzieści pięć

- Co to za różnica czy wybierzesz czarną, czy szarą - westchnęłam - We wszystkim i tak wyglądasz dobrze

- No, ale ta czarna nie spowoduję, że jeszcze bardziej będę blada ?- Tilly spojrzała uważnie na dwie sukienki

- No to problem z głowy, weź tą szarą - automatycznie wstałam z kanapy

- Ale chyba wolę tą czarną - powstrzymałam się od kąśliwej uwagi co to niezdecydowanej dziewczyny i wyrwałam jej czarną kreację, kierując się do kasy

- Podziękujesz mi później - uśmiechnęłam się sztucznie podając kasjerce kartę, lecz kiedy ujrzałam rząd cyferek na ekranie, poczułam jak ściska mnie w żołądku. Kto do cholery wydaję 600 dolarów na jakąś ledwo zakrywającą dupę szmatkę? W tamtym momencie wszystkie moje oszczędności wypłynęły z karty. Nie chciałam, aby dziewczyna oddawała mi pieniądze. Wolałam dawać ludziom, niż zabierać. Po prostu za to jedno badziewie będzie musiała do końca życia stawiać mi jedzenie

- Nie mogłaś wziąć jakiejś z niższej półki - zdmuchnęłam kosmyk włosów z mojego czoła, wręczając dziewczynie reklamówkę

- Sama chciałaś zapłacić - wystawiła mi język

- To jest prezent na urodziny, imieniny i święta na następne dwa lata - oparłam się o ścianę, czekając na resztę niedorozwojów.

Kiedy zapanowała cisza, przerywana jedynie muzyką ze sklepu. Poczułam, że to właśnie ten moment, aby zacząć tą niezręczną i denną rozmowę. Tylko za cholerę nie wiedziałam jak

- Musimy się streszczać, bo zaraz skończy się matematyka. Ty potem masz biologi, którą musisz zaliczyć - objechała moje całe ciało wzrokiem typu'' bój się mnie '' który nie do końca jej wyszedł

- Tilly - westchnęłam chcąc zacząć ten krępujący temat - Ostatnio rozmawiałam z Charlie i tak sobie pomyślałam, że w zasadzie macie dużo wspólnego. Jesteście tak samo wkurwiający, czasami mam ochotę was zabić- oczy dziewczyny wesoło zabłyskotały, a policzki delikatnie pokryły się kolorem czerwonym

Enemies or loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz