8. Życie to popieprzona gra

305 23 12
                                    

Mój piękny sen w którym całuję się z  młodym Leonardo Di Caprio został przerwany przez donośny bas mojego sąsiada oraz nieziemski zapach jego perfum.


-Dzień dobry - odparł

Czy to nie jest dziwnie, że przy ludziach się do mnie nie odzywa, a w moim pokoju pojawia się już od rana ? Nie przeszkadza mi fakt, iż uznaję mnie za obcą osobę bo ja też nie mam ochoty pokazywać się z nim  w miejscu publicznym, a szczególnie w  szkole, gdzie ludzie tworzą tak głupie plotki.

-Debil - prychnęłam -Muszę, zacząć zamykać okna -mruknęłam oschle

-Podwieźć Cię do szkoły?- zaproponował, a ja spojrzałam na niego zdziwiona

- Wszystko dobrze ? Nie pomyliłeś adresu ?- podniosłam brwi.

- Jak zwykle kąśliwa Shine. Nie można nawet spróbować być miłym - burknął oburzony

- Wow - wstałam z łóżka, krzyżując ręce na klatce piersiowej - To ty wiesz co to znaczy być miłym?

-  Nie przyzwyczajaj się - rozejrzał się po pokoju, zatrzymując się wzrokiem na rażąco- różowej bieliźnie, która leżała pod moją szafą.


Ja za żadne skarby bym takiej nie ubrała, po prostu zostawiła ją tutaj Ariana jakiś  tydzień temu, a ja nie miałam ochoty przenosić tego do szkoły. Czasami tylko gdy mi przeszkadzała to kopałam ją w inne miejsce.

- Nie spodziewałbym się po tobie takich rzeczy. Szokujesz mnie coraz bardziej Shine - na jego twarzy ukazał się ten cwaniakowaty uśmieszek 

- Dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz Waller- wzruszyłam ramionami - Ale muszę cię zasmucić to nie moje - podeszłam do szafy, usiłując znaleźć coś do ubioru.

- Totalnie zbiłaś mnie z tropu - podrapał się po karku- Nie wiedziałem, że wolisz dziewczyny - prychnął, a ja z zaskoczenia natychmiast się odwróciłam przez co bluzka w mojej ręce wylądowała na twarzy bruneta, który natychmiast ją ściągnął

- Jestem w stu procentach hetero. To jest Ariany - westchnęłam, łapiąc bluzkę z powrotem

- Do tej bluzki załóż zwykłe jeansy - podparł się o ścianę chłopak

- No co ty nie powiesz ?- odparłam ironicznie   - Podejdź do tych jebanych drzwi- wycedziłam przez zęby, a chłopak wykonał to co chciałam na co uśmiechnęłam się w duszy.

-No i? - uniósł ręce w celu ukazania swojego zdezorientowania

-I spierdalaj - pokazałam mu środkowego palca, a on zaśmiał się na moją genialną odpowiedź

-To ci wyszło Shine - uniósł kącik ust - Ale ze mną nigdy nie wygrasz - otworzył drzwi 

-To my gramy w jakąś grę- zdmuchnęłam kosmyk włosów, które opadał mi na czoło

-Całe życie to pieprzona gra - puścił mi oczko, zamykając za sobą drzwi

Może i miał rację ? Wow pierwszy raz się z nim zgadzam. Przecież w końcu nikt nie wie co czeka nas za chwilę, czy dożyjemy jutra, spełnimy marzenia, jak będzie wyglądać nasza przyszłość. W zasadzie gramy w grę, która dla każdego kończy się zupełnie inaczej i to często my decydujemy czy chcemy być pionkiem, czy graczem. To naprawdę chora zabawa.

Po ogarnięciu się do wyjścia zeszłam na dół, zakładając na jedno ramie plecak i usiadłam na stół, rzucając pod nogi plecak

-Co  na śniadanie? - zapytałam oblizując usta

Enemies or loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz