Słońce chyliło się ku zachodowi.
Uliczny gwar powoli ucichał.
Szliśmy do mojego domu.Kiedy dotarliśmy na miejsce otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.
- Z góry przepraszam za bałagan. - Powiedziałam rzucając klucze na szafkę i idąc do kuchni.Ty tylko przeszedłeś się po domu.
Pozaglądałeś do pokoi.
Zatrzymałeś się w drzwiach od...
Mojego pokoju.Stosy książek,
pogniecione, pobazgrane, porwane kartki,
porozrzucane ubrania,
wierze z przyborów kreślarskich,
pluszaki i poduszki w każdym kącie pokoju...Oparłeś się o futrynę,
twoja twarz wciąż nie wyrażała żadnych emocji,
jedynie źrenice zwężyły ci się nienaturalnie.- Kawa czy herbata? - Zawołałam z kuchni.
- Herbata. - Odpowiedziałeś.Po chwili nie wytrzymałeś.
Zmarszczyłeś brwi i wmaszerowałeś do pokoju.
Pozbierałeś porozrzucane przedmioty i poukładałeś je na półkach.
Otworzyłeś szafę, chcąc schować poskładane ubrania, ale odkryłeś, że tam też panuje bałagan.
Westchnąłeś, zrobiłeś z nimi porządek i usiadłeś na łóżku.Zajrzałam do pomieszczenia.
- CZY TY JESTEŚ NORMALNY?
- Przecież wiesz, że lubię sprzątać. - odpowiedziałeś z typowym dla Holendrów akcentem.- A-Ale... Nieważne... Dziękuję, pierwszy raz widzę tyle miejsca w tym pokoju.
- Zastanawia mnie, jakim cudem reszta domu wygląda normalnie?
- ... Bo sprzątam, a tutaj pracuję... I nie mam czasu.
Prychnąłeś.
- Chodź, bo herbata nam ostygnie.Usiedliśmy w salonie i w ciszy popijaliśmy gorące napoje, oglądając telewizję.
W końcu przyszła pora na sen.
Usiadłeś na łóżku, a ja zakradłam się do ciebie od tyłu i przytuliłam cię, chowając twarz w twoich blond włosach.
Postanowiłeś trochę mnie zdenerwować, więc położyłeś się na mnie.
- KYAN! Złaź, jesteś za ciężki! - Pisnęłam, na co ty zaśmiałeś się po raz pierwszy.
Niski, głęboki śmiech wypełnił pokój.- Już, już.
Ułożyłeś się naprzeciw mnie, odgarniając mi włosy z twarzy.
- Od kiedy ty się uśmie-
Nie dokończyłam,
bo wpiłeś się w moje usta.Kiedy odsunąłeś się ode mnie, ponownie zacząłeś chichotać.
Uderzyłam cię w udo, na co chwilowo się opanowałeś.
- Dzwonię do Belgii powiedzieć, że zepsułam jej brata.Miałam zamiar wstać, ale złapałeś mnie w talii i przyciągnąłeś do siebie, tym razem z normalnym, bezemocjonalnym wyrazem twarzy.
- Śpij dobrze, lieve. - Szepnąłeś, przymykając oczy.
- Kleurrijke dromen, Kyan. - Odpowiedziałam, dając ci buziaka w nos.
Nie minęła godzina, a nasza dwójka spała, pod kołdrą w różowe serduszka, śniąc zapewne o królikach i pieniądzach.A rano, obudziłeś mnie, cichym śmiechem.
Ik hou van je, Kyan.
CZYTASZ
Sleep Talk
RandomZbiór krótkich rozdziałów, w których opisuję jak ty i (różne postacie) zasypiacie. Oczywiście piszę w 1 osobie liczby pojedynczej ^^ A tak serio to: Weź przeczytaj, bo akurat w tą książkę wkładam dużo serduszka. Piszę praktycznie codziennie. Zaraz p...