Relax ||Jaehee Kang

63 3 0
                                    

Szłam ulicami Seoula, w dobrze mi znanym kierunku, słuchając muzyki rozbrzmiewającej w moich słuchawkach.
Sprawdziłam godzinę na zegarku,
po czym przyśpieszyłam kroku.
Chciałam być chwilę przed czasem, by móc sobie odetchnąć.

Nim się obejrzałam,
stałam pod imponującym swoim designem,
drapaczem chmur.
Wzięłam głęboki oddech i z uśmiechem ruszyłam do środka,
pozdrawiając wszystkich
machnięciem ręki i skinieniem głowy.

Nie chciałam czekać na windę,
która nie wiadomo, czy przyjedzie przed czasem.

Zaczęłam swój cotygodniowy maraton wspinaczkowy.
Moim celem nie było jakieś tam Mount Everest, szczyt K2.
Jednak tam też nie łatwo jest się dostać.
A tym miejscem jest biuro...

- Jaehee!

Krzyknęłam radośnie, widząc że na dziś skończyłaś pracę i właśnie wybierałaś się do domu.
Worki pod twoimi oczami i blada cera sugerowały, że nie masz czasu by należycie odpocząć.
A przede wszystkim, nie odżywiasz się za dobrze.

- Dzień dobry.

Uśmiechnęłaś się lekko, po czym cicho westchnęłaś.

- Wybacz, ale nie mam dzisiaj czasu...

Zaczęłaś tłumaczyć, ale przerwałam ci w połowie zdania.

- Tak. Jumin? Czy mógłbyś dać Jaehee tydzień wolnego..? Naprawdę?! Jasne! Dziękuję!

Słysząc to, spojrzałaś na mnie zaskoczona. Po chwili spiorunowałaś mnie wzrokiem, a po moich plecach przeszły ciarki.

- To miło z twojej strony, ale będę musiała to nadrobić i...

- Nie! Obiecałam Juminowi, że zajmę się wszystkimi zaległościami. Poza tym, powinnaś odpocząć! Wyglądasz jak wrak człowieka!

Krzyknęłam na ciebie, co zwróciło uwagę ochroniarza, który chciał mnie wyprosić.
Jednak odesłałaś go z powrotem.
Patrzyłyśmy na siebie w ciszy.

Po pewnym czasie uległaś mojemu zmartwionemu spojrzeniu.

- Więc, co chcesz dzisiaj robić?

W moich oczach pojawiły gwiazdeczki ekscytacji.

- Najpierw pójdziemy do ciebie, żebyś mogła się przebrać.

Powiedziałam radośnie, pokonując odległość kilkunastu schodków.

- A później pójdziemy do mnie i urządzimy sobie prawdziwy babski wieczór!

Zaśmiałam się, skacząc po schodkach niczym dziecko.
Odwróciłam głowę, żeby spojrzeć na ciebie.
Szłaś powolnie, z niechęcią pokonując kolejne schody.
Wyglądałaś jakbyś zaraz miała zasnąć.

- Czyli nie ma mowy o spaniu...

Westchnęłaś cicho, starając się przyspieszyć swoje ruchy.
Po kilkunastu minutach byłyśmy już w drodze do twojego domu.
Nieświadomie zaczęłam nucić jedną z piosenek, których dziś słuchałam.
Kiedy spojrzałam na ciebie, dostrzegłam delikatny uśmiech na twoich ustach.

Po tej jakże długiej, męczącej trasie, podczas  której podróżowałyśmy to na piechotę, to komunikacją miejską, dotarłyśmy w końcu do twojego domu.
Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, czekając aż zmyjesz makijaż i przebierzesz się w coś wygodniejszego. Nie trwało to długo. Podniosłam głowę, od razu lustrując cię wzrokiem, delikatnie się przy tym rumieniąc.

- Woah, Jaehee... Wyglądasz świetnie...

Powiedziałam, podnosząc się z miejsca, ruszając pędem w stronę drzwi wyjściowych. Słyszałam twoje rozbawione westchnienie i ciche "dziękuję". Po chwili dołączyłaś do mnie, wiążącej w tym czasie buty.

Do mojego domu dojechałyśmy tramwajem, po drodze rozmawiając, jak mijał nam dzień, czy co będziemy robić u mnie. Kilka razy nawet udało mi się wywołać u ciebie śmiech.
Od progu powitał nas mój mopsik, z którym na rękach poszłam do salonu. Zostawiłam go tam, zabierając się za zrobienie kolacji i przygotowanie przekąsek. Po drodze ustaliliśmy, że pooglądamy występy Hyuna.
Po małej kolacji, poszłam po płyty z musicalami, w których grał nasz kochany Zen.

Kiedy wróciłam, zastałam cię z psiakiem, śpiącym na twoich kolanach. Z uśmiechem na ustach głaskałaś go po małej główce.
Rozczulona tym widokiem cicho mruknęłam, po czym włączyłam pierwszy lepszy musical, siadając obok ciebie.
Oglądałyśmy dobrze znaną nam sztukę, zachwycając się umiejętnościami Hyuna. Dyskutowałyśmy na temat jego ról, innych aktorów oraz oprawy muzycznej, dopóki nie zrobiłyśmy się senne.

W pewnym momencie poczułam jak opierasz głowę na moim ramieniu. Spojrzałam na ciebie, by zobaczyć że właśnie zasnęłaś. Samej nie mogąc dłużej odganiać od siebie snu, oparłam głowę na twojej, przymykając oczy.

- To się nazywa relaks...

Zaśmiałam się, następnie ziewnęłam przeciągle i nim zdążyłam zrobić cokolwiek innego, zasnęłam. Zadowolona, że mam obok swoją najlepszą przyjaciółkę. A także, że dzięki temu w końcu odpoczniesz.

Joahae, Jaehee.

_______________________________________

Doczekaliśmy się tego dnia, kiedy zamiast zwrotu "kocham cię", użyłam "lubię cię"

Ale was, czytelników saranghae~

Sleep TalkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz