Jako dziecko uwielbiałam jeździć na łyżwach.
Sunąc po lodzie, czułam się lekko,
niczym płatek śniegu.
Co zimę chodziłam z mamą nad zamarznięte jezioro.
Sprawdzałyśmy wtedy, czy lód jest wystarczająco gruby.
Jeśli tak, zakładałyśmy łyżwy i wspólnie tworzyłyśmy swego rodzaju sztukę.Dziś jezioro nie zamarza.
Nawet nie ma śniegu.
Jest zdecydowanie za ciepło jak na zimę.Nawet nie pamiętam jak to jest lepić bałwana.
Przewróciłam kartkę albumu.
Moje oczy zabłysnęły,
ale po chwili płomyk radości zgasł.
Dostrzegłeś to i spojrzałeś na zdjęcie, znad mojego ramienia.Byłam tam ja, znacznie starsza niż na poprzednich fotografiach. Jechałam po tym samym jeziorze, trzymając za rękę mojego przyjaciela. A raczej chłopaka.
- Oh, to zdjęcie z dnia, kiedy zapytałem, czy chcesz być moją dziewczyną.
Powiedziałeś, opierając podbródek na ramieniu, znad którego zerkałeś.
- Faktycznie.
Westchnęłam cicho, wiedząc, że dzień jak tamten może się nie powtórzyć. Zamknęłam album.
- Koniec na dziś.
Poszłam do kuchni, zrobić nam coś ciepłego do picia, kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
Wyjrzałam przez okno.
Biegłeś w kierunku jeziora.
Przyglądałam się jak twoja sylwetka znika wśród obumarłej roślinności. Nie minęła chwila, a dostałam od ciebie wiadomość, że masz dla mnie niespodziankę.Założyłam kurtkę, buty i wyszłam z budynku.
Było zimno, ale wciąż było bardziej jesiennie, niż zimowo.Szłam zastanawiając się, co wymyśliłeś. A kiedy dotarłam na miejsce, pisnęłam ze szczęścia.
- Podoba się?
Zapytałeś, pokazując na zamarznięte jezioro.Podszedłeś do mnie.
Podałeś mi parę łyżew, obejmując mnie jednym ramieniem.- Ty chyba czytasz mi w myślach.
Zaśmiałam się, zakładając łyżwy i ostrożnie wchodząc na lód. Czekałam, aż ty zrobisz to samo.
- Przecież to twój quirk.
Posłałeś mi rozbawione spojrzenie.
To jeden z nielicznych momentów, w których twoja twarz nie wyraża powagi, czy obojętności.Mimo, że nie jeździłam od dłuższego czasu, wciąż potrafiłam płynnie poruszać się po lodowej tafli.
Jeździliśmy razem, kreśląc różne ścieżki na śliskiej powierzchni. Czasem trzymaliśmy się za rękę, a czasem ślizgaliśmy się osobno.
Nawet nie zauważyliśmy, kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi.
Niechętnie zdjęliśmy łyżwy.
Drogę powrotną przeszliśmy w ciszy, uśmiechając się do siebie.Gdy przestąpiliśmy próg naszego domu, rozdzieliśmy się.
Ja zajęłam się przygotowaniem kolacji oraz ciepłych napojów.
Ty z kolei, rozpaliłeś ogień w kominku.Kiedy skończyłeś, dołączyłeś do mnie w kuchni.
Zjedliśmy kolację.
A potem poszliśmy do salonu.
Usiadłeś w fotelu przy kominku, sadzając mnie na swoich kolanach.
Było nam tak przyjemnie ciepło, że z każdą sekundą zaczęliśmy odpływać.
Dałeś mi buziaka w czubek głowy, aby po chwili oprzeć na niej podbródek.Nie minęło dużo czasu, zanim zasnęliśmy.
Wtuleni w siebie.
Przy kominku.
A kiedy tak spaliśmy,
za oknem zaczął prószyć śnieg.Ai shite imasu, Shoto.
------------------------------------------------------
Nie wiem jak wam, ale mi coś nie pasuje w tym rozdziale.
Możliwe, że kiedyś go zmienię.
Ale teraz enjoy~
CZYTASZ
Sleep Talk
RandomZbiór krótkich rozdziałów, w których opisuję jak ty i (różne postacie) zasypiacie. Oczywiście piszę w 1 osobie liczby pojedynczej ^^ A tak serio to: Weź przeczytaj, bo akurat w tą książkę wkładam dużo serduszka. Piszę praktycznie codziennie. Zaraz p...