Była sobota, a ja szedłem do domu Park Jimina. Nie byłem tam od jakiś pięciu lat. Właściwie byłem tam tylko jeden raz, kiedy nauczycielka od historii kazała zrobić nam razem pracę. Dziwię się, że udało nam się ją wtedy zrobić bo doskonale pamiętam jak się wyzywaliśmy zamiast wziąć się za robotę. Uśmiechnąłem się na te wspomnienia i zapukałem do drzwi. Już po chwili otworzył mi blondyn i bez żadnego powitania po prostu kazał mi wejść. Przewróciłem oczami na jego zachowanie. Te udawanie będzie ciężką sprawą. Ściągnąłem buty i udałem się za nim. Siadłem dosyć blisko niego na kanapie w salonie przez on chciał się oddalić, ale mu na to nie pozwoliłem.
- Wiesz, że jak będziesz ode mnie uciekał to nikt nie uwierzy? - spytałem spokojnie, a on westchnął i zakładając ręce na piersi, opadł bardziej na kanapę i teraz patrzył na mnie z dołu. - Myślałem o tym, żebyśmy zaczęli w poniedziałek. - zacząłem, a on uniósł wyżej brwi.
- Tak szybko? - skinąłem głową, a on znowu westchnął. - A-ale... - zająkał się. - To będzie takie dziwne jak nagle mamy zacząć się do siebie kleić. - powiedział niepewny, a ja uśmiechnąłem się tajemniczo. Zaplanowałem dokładnie co chce zrobić na dzisiejszym spotkaniu, widziałem też jego reakcje w głowie, ale on się na to zgodzi. Sam jest zbyt negatywnie nastawiony do mnie, aby samemu coś zrobić, więc to ja miałem całkowitą kontrolę nad sytuacją. On chciał uwagi, a ja rozdawałem karty.
- Dlatego dzisiaj musimy to przećwiczyć. - powiedziałem, udając, że wcale ta sytuacja nie wprawia mnie w euforię. Musiałem grać, udawać, że dla mnie też to wszystko jest niesmaczne, chociaż tak na prawdę szczęście przepełniało mnie w środku. On zrobił pytającą minę, więc wytłumaczyłem dosadniej. - No wiesz, trzymanie za ręce nie jest raczej trudne, spójrz. - wziąłem jego dłoń w swoją i splotłem nasze palce. Chłopak wzdrygnął się i patrzył zaskoczony to na mnie, to na nasze dłonie. - Ale całowanie raczej musimy przećwiczyć.
- Co?! - krzyknął i zabrał swoją rękę. Zaśmiałem się. Mimo wszystko jego nastawienie było dla mnie dosyć zabawne i urocze. Nie mówiłem nic, czekając aż chłopak przyswoi sobie moje słowa. Widziałem jak jego mimika twarzy zmienia się z zniesmaczonej w zamyśloną i na odwrót. Po kilku dłuższych minutach westchnął i zamknął oczy. - Okej, pocałuj mnie. - powiedział niepewnie i mocniej zamknął oczy. - Ale jak się czymś od Ciebie zaraże to Cię wykastruję. - dopowiedział, a ja prychnąłem.
Ale mimo jego głupich tekstów, ciągle się uśmiechałem. Zbliżyłem się do niego, czując jak on nagle przestaje oddychać. Przyglądałem się jego twarzy z bliska, testując jego cierpliwość. Wiedziałem, że on chce mieć to już za sobą, a ja doprowadzałem go do szału. W pewnym momencie uznałem, że nie będę już przedłużał i prawie go pocałowałem. Prawie bo kiedy byłem już kilka milimetrów od jego ust, usłyszałem pisk i huk. Jimin odepchnął mnie szybko od siebie, przerażony tym, że ktoś mógł nas zobaczyć. Oparłem się z powrotem o kanapę i zobaczyłem Chanyeola i Baekhyuna, przyjaciół blondyna. Stali przed nami z szeroko otwartymi oczami i wyraźnym szokiem na twarzy. Sam Jimin miał przerażoną minę i aż wstał z kanapy. Ja za to siedziałem spokojny, nie przejmując się tym co zaszło chwile temu.
- Park Jimin. My jesteśmy twoimi przyjaciółmi od tylu lat, a ty nawet nam nie powiedziałeś, że jesteś w związku. I to jeszcze z własnym wrogiem! - krzyknął oskarżająco Chanyeol, zakładając ręce na piersi. Widziałem jak Jimin zaczyna kręcić głową i chce im to wyjaśnić. Ale ja miałem inny plan. Podrażnię się trochę z moim udawanym chłopcem.
- Wiecie to wyszło niedawno. - powiedziałem spokojnie, starając się zachować poważny wyraz twarzy, ale patrząc na nagle odwracającego się Jimina z mordem w oczach, było to dosyć trudne. - Mój chłopak jest strasznie nieśmiały w tych sprawach, nie naciskajcie na niego. - sam zdziwiłem się na własne słowa. Poczułem się dziwnie nazywając go swoim chłopakiem, ale przecież już niedługo miał nim być. Na prawdę, nie na żarty. Doprowadzę do tego.
- No dobra, nie gniewamy się na Ciebie, Jimin. - powiedział już spokojny Chanyeol. On chyba w to uwierzył. Sądziłem, że uzna to za żart, którym po części jest. Ale jego późniejsze słowa bardziej mnie zdziwiły. - I tak wiedziałem, że prędzej czy później będziecie razem! - krzyknął szczęśliwy, a ja uniosłem brwi do góry.
- Ale on robi sobie z was jaja! - krzyknął Jimin, już poddenerwowany zaistniałą sytuacją. - Jesteście głupi, jak mogliście tak w ogóle uważać?! - patrzył na nich jakby miał ich zabić. A Yeol spojrzał na niego jak na idiotę, po czym przypomniał mu o tym co przed chwilą tu zobaczył, a Park zrobił się czerwony. - To nie tak. - powiedział, chowając twarz w dłonie i wzdychając.
Uznałem, że przestanę się nad nim znęcać, widziałem, że ciężko mu o tym mówić, więc sam wyjaśniłem wszystko od początku jego przyjaciołom. Oboje ciągle słuchali mnie uważnie, a Jimin starał się chyba wlepić w podłogę, na której się położył.
- Nie spodziewałem się tego. - powiedział zszokowany Baekhyun, a Chan skinął głową, zgadzając się z pierwszym.
Chwilę po tym, Jimin wyrzucił mnie z domu, mówiąc, że sam musi z nimi pogadać. Może nie udało mi się go pocałować, ale na to miałem jeszcze wiele okazji. Bo pomimo tego, że chłopak już przy przyjaciołach prawie spalił się z zażenowania i wyglądał jakby żałował swojej decyzji - wiedziałem, że nie zrezygnuje.
A wręcz sam będzie mnie prosił o więcej.
CZYTASZ
dazzled • yoonmin
FanfictionJimin nienawidzi Yoongiego, a Yoongi proponuje mu niecodzienny układ. Czyli Yoongi namawia Jimina do udawania pary, aby się do niego zbliżyć. A Jimin jest zbyt zaślepiony, by dostrzec, że Yoongi wcale nie uważa tej relacji za kłamstwo. 01.03.19 ||...