YOONGI
Wchodząc dzisiaj do szkoły dostałem poważnego szoku i wciąż nie do końca rozumiem co się wydarzyło. Ledwo zdążyłem rano przekroczyć próg szkoły, a podeszła do mnie Seulgi. Przez chwilę miałem wrażenie, że uderzyłem się w głowę bo przecież wyjechała rok temu i mimo, że rozstaliśmy się w przyjaznej atmosferze, przez cały ten czas jej nieobecności nie zamieniliśmy ani jednego słowa. I wcale mi tego nie brakowało. Jej wyjazd pozwolił mi wiele zrozumieć. To po naszym rozstaniu zacząłem rozumieć, że moje uczucia do Jimina wcale nie klasyfikują się do nienawiści. I jeśli mam być szczery zrozumiałem też, że nigdy nie kochałem Seulgi i nasz związek nie był niczym wyjątkowym. Jednak kompletnie inne zdanie posiadała dziewczyna, która najwidoczniej liczyła, że na nią czekam i od razu rzucę się jej w ramiona. Czasy się zmieniły, a ja nie jestem już tak samo głupi. Po za tym teraz obok siebie mam mojego udawanego chłopca.
A jak o Jiminie mowa. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że pojechał ze mną, jednocześnie tym spławiając brunetkę, mimo że cały dzień się do mnie nie odzywał i najwidoczniej coś go gryzło. Teraz też mogłem to doskonale dostrzec. Od razu po wejściu do mojego samochodu nie odezwał się już ani razu i nie patrzył nawet na drogę, co było akurat dla mnie idealną okazją do zabrania go w pewne miejsce. Przez cały ten czas czekałem aż w końcu zorientuje się, że wcale nie kieruję się do jego domu i zajęło mu to całkiem długo bo dopiero jakoś po 15 minutach podniósł głowę i zmarszczył brwi.
- Gdzie my jedziemy? - spojrzał na mnie pytająco, a ja zaśmiałem się cicho. Odezwał się do mnie dzisiaj pierwszy raz. Teraz ja przejmę jego rolę i zamilknę. - Min Yoongi odpowiadaj mi. - spojrzałem się na niego z uniesionymi brwiami i uśmiechem na ustach i chyba to wystarczyło, aby zrozumiał co takiego robię bo prychnął. - Bawi Cię to?
- Tak szczerze to nie. - nie wytrzymałem i odezwałem się. - Testuję twoją cierpliwość. - ponownie prychnął.
- Bardzo zabawne, ale to teraz podchodzi pod porwanie. - zarzucił mi.
- Sam wsiadłeś do mojego samochodu. - wzruszyłem ramionami, a on walnął mnie w ramię. - Z resztą już jesteśmy. - od razu po moich słowach obrócił głowę i otworzył aż usta ze zdziwienia. Zgasiłem silnik i wysiadłem, od razu podchodząc do jego strony i otwierając mu drzwi. Wysiadł, patrząc na mnie zdziwiony, a mnie doprawdy śmieszył widok zdezorientowanego Jimina, jednak powstrzymywałem się przed śmiechem.
- Ale... dlaczego? - spytał niepewnie. - To jest wesołe miasteczko. - powiedział na głos, a ja kiwnąłem głową na potwierdzenie. - To wygląda jak randka. - wyznał swoje przemyślenia, a ja odruchowo złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę wejścia. Uznałem, że nie skomentuje jego ostatniego zdania. Bo mimo wszystko chciałbym móc tak nazwać nasze wyjście, a nie mogłem mu odpowiedzieć twierdząco bo wciąż nasza relacja nie jest ustabilizowana. A wolałem też nie zaprzeczać bo przynajmniej mogłem sam dla siebie wmawiać, że jest to randka. - A więc, cóż to za okazja? - spytał mnie, gdy zapłaciłem już za bilety i weszliśmy do środka.
- Uznaj to za prezent. - wzruszyłem ramionami.
- Ale z jakiej okazji? Przecież nie jesteśmy razem żebyś mi cokolwiek kupował. - kontynuował temat, a ja musiałem jak najszybciej odciągnąć go od tych myśli. - Chcesz czegoś ode mnie tak? Coś mam dla Ciebie zrobić.
- Rozmawiaj ze mną. - stanął w miejscu i zmarszczył brwi na moje słowa. - Nie olewaj mnie tak jak rano, tyle chcę. - skinął niepewnie głową, jakby nie będąc pewnym czy może się na to zgodzić. Pociągnąłem go od razu na jedną z atrakcji, uznając ten temat za skończony.
Przeszliśmy całe miasteczko, niektóre atrakcje nawet po dwa razy. Uśmiech mimowolnie ciągle trzymał się na mojej twarzy, gdy patrzyłem ile radości mu to wszystko sprawia. Nie zgadzał się, abym wydawał na niego pieniądze, ale mimo to kupiłem mu watę cukrową, co wcale nie było łatwe bo zaczął się nawet kłócić, że wrogowie nie powinni tak robić. Jednak po spojrzeniu jakie mu wtedy rzuciłem, zamilknął. Widziałem też po jego minie, że nie mówił tego z takim przekonaniem jak kiedyś, a jego późniejszy wyraz twarzy zdecydowanie wyrażał żal, że to powiedział, co było kompletnie do niego niepodobne. Czułem, że coś się zmieniło między nami. W jego zachowaniu i nastawieniu do całej tej sytuacji.
- Właściwie... - zaczął niepewnie, gdy parkowałem pod jego domem. Zagryzł wargę, nie będąc pewnym czy dobrym pomysłem jest mówienie tego. - Nie wolałeś pojechać tam z Seulgi? - zapytał szybko. Zmarszczyłem brwi bo na początku nie zrozumiałem jak właściwie brzmiało jego pytanie, ale kiedy już przyswoiłem jego słowa do siebie, uśmiechnąłem się szeroko. Wysiadł z samochodu, zawstydzony tym pytaniem, a ja od razu poszedłem za nim i stanąłem mu naprzeciw.
- Nie. - zaprzeczyłem. - I nie porównuj się do niej więcej. - powiedziałem stanowczo, patrząc mu w oczy. Znów przegryzł tę cholerną wargę. Zdążyłem go poznać już na tyle, że wiedziałem, że robi to kiedy nie jest czegoś pewny. Znowu się wahał. A ja czekałem, zastanawiając się czy zrobi to co chce czy jednak odejdzie do domu.
- Dziękuje. - powiedział szybko i przytulił mnie.
Było to na tyle krótkie, że nie zdążyłem nawet odwzajemnić uścisku, a on odbiegł już ode mnie i drzwi się za nim zatrzasnęły. Jednak nie miało to większego znaczenia bo mimo to na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech.
Czułem, że Park Jimin się do mnie przekonuje.
➵➵➵
Zastanawiam się nad pisaniem w między czasie jakiegoś yoonminowego chatu.
Co wy na to?
CZYTASZ
dazzled • yoonmin
FanfictionJimin nienawidzi Yoongiego, a Yoongi proponuje mu niecodzienny układ. Czyli Yoongi namawia Jimina do udawania pary, aby się do niego zbliżyć. A Jimin jest zbyt zaślepiony, by dostrzec, że Yoongi wcale nie uważa tej relacji za kłamstwo. 01.03.19 ||...