6

6.9K 518 155
                                    

JIMIN

Minął tydzień od kiedy zgodziłem się na ten układ. Dwa dni od naszego pierwszego pocałunku. Od tamtego momentu czułem, że coś się zmieniło. Wydawało mi się, że Yoongi stał się bardziej oziębły. Nie powinienem się tym przejmować, w końcu to mój wróg, ale mimo to dziwnie było mi teraz siedzieć obok niego w samochodzie. Pierwszy raz z nim gdziekolwiek jechałem. Już pominowszy fakt, że ja się dopiero dowiedziałem, że on tak właściwie ma prawko. Zachowywaliśmy się tak jak mieliśmy, palaliśmy do siebie nienawiścią na osobności i sztuczną miłością wokół innych. Okłamywaliśmy wszystkich wokół, a ja w tym wszystkim czułem jakbym też czegoś nie widział. Nie chciałem zastanawiać się nad zmianą zachowania Yoongiego. Wystarczy, że wczoraj poświęciłem na to kilka lekcji, po czym uderzyłem się w głowę za to, że zajmuje sobie nim głowę. Może nie powinienem robić tego aż tak dosadnie, w końcu uwaga z koreańskiego nie jest mi taka na rękę, ale cóż. Teraz chciałem po prostu dobrze się bawić, zważywszy na to w czyim domu będę. Lee Taemin - obiekt moich westchnień od dobrych kilku tygodni. A teraz nawet nie mogę do niego zarywać bo najpierw mój udawany chłopak mnie wykastruje, potem moi przyjaciele, a na sam koniec cała szkoła, która domyśli się, że to było udawane.

Od razu kiedy samochód się zatrzymał chciałem wysiąść. Chwyciłem za klamkę i szybko wyskoczyłem, chcąc skierować się w stronę imprezy. Równie szybko pojawił się obok mnie czarnowłosy i złapał mnie za rękę nic nie mówiąc. Próbowałem sobie wmówić, że przyzwyczaiłem się do naszej bliskości i że nie robi to na mnie wrażenia. Jednak wciąż było mi dziwnie i nieswojo. Chciałem spędzać z nim jak najmniej czasu, a spędzałem go więcej niż chyba przez wszystkie lata naszej znajomości. Za każdym razem mu dogryzałem, a teraz minął tydzień, a ja nie rzuciłem w jego stronę żadną obraźliwą ksywką. Zbyt dziwne jak na mnie.

- Jimin! - ledwo weszliśmy na imprezę, a usłyszałem krzyk Chanyeola, który w kosmicznym tempie znalazł się przy nas uśmiechając się. Rzucił krótkie powitanie chłopakowi obok mnie, przelotnie patrząc na nasze splecione dłonie, po czym zwrócił się do mnie. - Chodź, zobaczysz co załatwiłem! - uśmiechnąłem się lekko, chcąc za nim pójść, jednak uścisk dłoni mi to zabronił.

- Pilnuj się. - wyszeptał mi do ucha Yoongi, po czym puścił moją rękę, a ja oddaliłem się wolno, patrząc krótko na niego.

Wszedłem za moim przyjacielem do kuchni i otworzyłem szerzej oczy. Podszedłem szybko do blatu, przyglądając się tym wszystkim alkoholom. Chwyciłem w dłoń mój ulubiony trunek szybko go otwierając i upiłem łyka.

- Wiedziałem, że Ci się spodoba. - Yeol oparł się o blat i założył ręce na piersi. - Pij, pij, nie krępuj się. - uśmiechnął się, otwierając i sobie alkohol.

Wiedziałem, że picie z nim nie skończy się dobrze. W końcu to Park Chanyeol. Wciskał we mnie coraz większą ilość alkoholu i nawet kiedy czułem, że mi już wystarczy on dawał mi więcej, a ja nie potrafiłem mu odmówić. Byłem wstawiony, więc nie dałbym rady mu się sprzeciwić. Piłem wszystko co mi dawał i nawet nie chcę wiedzieć ile tego wyszło. Ale na pewno wypiłem dziesięć razy więcej od niego. W końcu on nie wypił nawet jednej butelki do końca.

- Świetnie. - mruknął pod nosem, a ja zmarszczyłem brwi. Kręciło mi się w głowie, więc oparłem się o blat. Nagle zrobiło mi  się strasznie gorąco i chciałem się rozebrać, ale Chan przytrzymał moje ręce i spojrzał na mnie tajemniczo. - Powiedz mi Jimin. - zaczął, przyglądając się mi. - Jak widzisz swoją relację z Min Yoongim? - zapytał, a ja uniosłem brwi do góry i zaśmiałem się pijacko.

Nie chciałem tego wszystkiego. Tej rozmowy i tego stanu. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl dlaczego mój przyjaciel wcisnął we mnie tyle alkoholu i co teraz usiłuje zrobić. Nie chciałem powiedzieć czegoś co by postawiło mnie w złym świetle. Czegoś przez co uznałby, że nie nienawidzę czarnowłosego.

- To takie zabawne. - zacząłem, przedłużając każde słowo i śmiejąc się głupio. - Nienawidzę go tak bardzo, ale. - przy ostatnim słowie krzyknąłem i wskazałem palcem do góry. - Rumienię się przy nim jak idiota i to mnie denerwuje, wiesz? - zrobiłem minę smutnego pieska, chcąc pokazać, że to mi się nie podoba. - Boję się, że pomyśli, że go nie nienawidzę, a do tego jeszcze, że go lubię. Tak nie może być Yeol. Pomóż mi. - ostatnie zdanie powiedziałem niemal płakliwie, patrząc na niego błagalnie, a on westchnął, wciąż trzymając dłonie na moich ramionach.

- Ten układ nie potrwa krótko, musisz zdać sobie z tego sprawę. - zaczął spokojnie. - Yoongi jest dobrą partią i powinieneś to wykorzystać. W końcu obecnie żyjesz w celibacie. - powiedział z błyskiem w oku i tajemniczym uśmiechem. Wiedziałem, że nie skończy się to dobrze, ale uśmiechnąłem się ciepło do niego. - Co ty na to aby się trochę zabawić? - kiwnąłem od razu szczęśliwy głową na ten pomysł. Głowa mnie rozbolała, ale olałem to. 

Prowadził mnie przez tłum ludzi, a moja głowa bolała coraz bardziej. Nie wiedziałem co robię, ani dlaczego. Alkohol buzował w moich żyłach i nie myślałem trzeźwo. Zachowywałem się jak głupi nastolatek, którym może i byłem. I w tej chwili po prostu czułem, że chcę się zabawić, nie ważne z kim. 

Nawet jeśli był to Min Yoongi.

dazzled • yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz