15

6.5K 559 222
                                    

YOONGI

- Nie wierzę, wywiozłeś mnie do lasu. - powiedział Jimin, wysiadając z samochodu i ziewając. - Co tu jest takiego ciekawego, że musiałeś mnie wyrwać ze snu? - spojrzał na mnie z zarzutem, a ja złapałem go za rękę i pociągnąłem w głąb lasu.

- Już się tak nie denerwuj, zaraz zobaczysz. - odpowiedziałem szybko i kierowałem nas dalej ku celu. Nie byłem nawet pewny czy idę dobrze, ale liczyłem, że jakoś trafię. 

Chwaliłem siebie w myślach kiedy usłyszałem głosy naszych przyjaciół bo one oznaczały, że dobrze nas pokierowałem. Zobaczyłem ich postury i odwróciłem się do Jimina, który zmarszczył brwi, nic nie rozumiejąc. Stanąłem razem z nim za jednym z drzew, tak aby nie mogli nas zobaczyć i puściłem rękę młodszego, wkładając od razu dwie swoje dłonie do kieszeni bluzy.

- Od kiedy oni się przyjaźnią? - to było pierwsze pytanie, jakie zadał chłopak, a ja wzruszyłem ramionami.

- Chyba od początku. - spojrzałem szybko za siebie, słysząc nasze imiona. - Usłyszałem przypadkiem jak Hoseok mówił w szkole, że przyjadą tu wszyscy. - wyjaśniłem.

Zaciekawił mnie fakt, że planowali wspólne wyjście, jak się teraz okazuje - ognisko i nie zaprosili nas. Dlatego właśnie postanowiłem zgarnąć Jimina i sprawdzić co takiego dzieje się za naszymi plecami. Jednak słysząc ich rozmowę, pożałowałem, że wymyśliłem coś takiego. Rozmawiali o nas. O tym układzie, o swoich przemyśleniach. Przypomniała mi się grupa, o której mówił mi ostatnio Hobi. Oni wszyscy nas shipowali. I wiedzieli za dużo, co teraz mogło zdecydowanie podziałać na moją niekorzyść, przez to, że Jimin wszystko słyszał.

Stał wyluzowany, słuchając rozmowy bez większych emocji. Co jakiś czas jedynie zmarszczył brwi, czy przewrócił oczami. Ja natomiast stałem zestresowany, przez cały czas obawiając się, że poruszą temat mojego nędznego zakochania. Tak bardzo chciałem, aby moje przeczucie się myliło i nie powiedzą na głos tych słów, ale oczywiście życie uwielbia robić sobie ze mnie żarty i kiedy usłyszałem sam początek zdania z ust Chanyeola, oblał mnie zimny pot. Musiałem coś zrobić, by chłopak obok mnie tego nie usłyszał. W końcu nie mógł dowiedzieć się w taki sposób, że go kocham.

I to co zrobiłem było jednym z moich najmniej przemyślanych pomysłów. Przerażony szybko zbliżyłem się do niego, położyłem ręce na jego uszach i żeby odwrócić jego uwagę od wszystkiego wokół, przycisnąłem swoje usta do tych jego. Podobnie jak kilka dni temu w jego domu, ponownie ryzykując i testując jego wytrzymałość. I chyba tym razem nie miał jej tak dużo, ale wolałem jego zdenerwowanie od możliwości poznania przez niego prawdy.

- Znowu to zrobiłeś, Min Yoongi! - krzyknął, odpychając mnie od siebie. Jego spojrzenie nie mogło wyrażać większej chęci mordu. - Za pierwszym razem tego nie skomentowałem, ale teraz mam dość! - pewnym było, że jego krzyk słyszał każdy wokół, więc odwróciłem się w stronę chłopaków i dostrzegłem, że patrzyli w kierunku hałasu. - Nienawidzę Cię, nie powinienem Ci wtedy ulegać i po prostu to zakończyć, jesteś... 

Przerwał swoje opieprzanie mnie, gdy usłyszał odchrząknięcie gdzieś z boku. Obaj spojrzeliśmy w tamtą stronę, dostrzegając naszych przyjaciół, którzy teraz podeszli do nas i z założonymi rękami czekali na jakieś wyjaśnienia. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, co było kompletnie odmienną reakcją do tej Jimina, który najwidoczniej odrobinę zawstydził się swoim wybuchem.

- Zapomniałem o was.


***


Siedziałem obok Jimina, który do nikogo się nie odzywał i siedział z założonymi rękami na piersi, patrząc na swoje buty. Zdecydowanie nie chciał tu być, ale został. W końcu to ja byłem jego podwózką, a blisko do domu nie miał. Z resztą i tak bym go samego nie puścił. Po krótkim wyjaśnieniu chłopakom, że usłyszałem przypadkiem w szkole ich rozmowę i postanowiłem to sprawdzić, zrobiło im się trochę głupio, że dowiedziałem się o tym i myślałem, że o nas zapomnieli. Hobi szepnął mi na ucho, że to po prostu spotkanie fanów Yoonmina i nie mogli zaprosić osób o których rozmawiają i pociągnął nas, abyśmy usiedli z nimi. Przewróciłem oczami na jego wyznanie, ale nie skomentowałem tego. 

- Nie będziecie tu tak na trzeźwo siedzieć, dam wam alkohol! - krzyknął Jungkook, od razu podając naszej dwójce butelki. Nie miałem w planie jej nawet przyjąć, ale nie zdążyłem zaprotestować bo pierwszy odezwał się mój udawany chłopak.

- Yoongi nie pije. - powiedział stanowczo i zabrał butelki od Kooka, odkładając je z powrotem na miejsce. Każdy spojrzał automatycznie na niego, a ten czując nasze spojrzenia chyba lekko się zestresował. - Ktoś musi mnie odwieźć do domu. - sprostował, przewracając oczami.

- Okej... - powiedział niepewnie Jin. - Może zagramy w butelkę? - wypił do końca swój alkohol i położył między nami pustą już butelkę. Każdy się zgodził, od razu siadając w kółku, jedynie Jimin dosyć niechętnie do tego podszedł. 

I tak się to wszystko toczyło. Różne pytania, czy też w większości zadania, aż do westchnięcia Hoseoka.

- To jest niesprawiedliwe. - zaczął, patrząc jak Chan kręci. - Wy wszyscy jesteście w związkach, tylko ja nie. - powiedział smutny i w tej chwili butelka wylądowała na nim. - Wyzwanie. - burknął.

- My nie jesteśmy razem. - tym razem Jimin burknął, znów patrząc w ziemie.

- Dobra. - zaczął pewnie Yeol. - Pocałuj Yoongiego w policzek. - uśmiechnął się tajemniczo, mrugając do nas. Nie zrozumiałem o co mu chodzi, ale Hobi chyba tak bo od razu podniósł się i to zrobił. Odsunął się ode mnie patrząc gdzieś za mnie, więc i ja to zrobiłem. Zmarszczyłem brwi, widząc, że Jimin podniósł już głowę i teraz patrzy prosto na nas. Nie do końca rozumiałem to spojrzenie, ale nie miałem nawet czasu zastanowić się nad nim bo zaczęły się kolejne wyzwania. Tym razem było ono dla blondyna, któremu to ani odrobinę się nie spodobało.

- Usiądź na kolanach Yoongsa. - powiedział pewny Jung, uśmiechając się dumny z siebie.

A Jimin na początku nie chciał wykonać ani jednego kroku. Zmierzył wszystkich morderczym spojrzeniem i nawet chciał zrezygnować już z tej gry. Wstał, chcąc udać się do wyjścia z lasu, ale uniemożliwiłem mu to, łapiąc go za rękę i wciągając samemu na swoje kolana. Burknął coś cicho pod nosem, czego nie zrozumiałem i założył ręce na piersi, pozostając już w tym miejscu, tak jak mu kazało wyzwanie.

A ja potrzebowałem kilku chwil, aby zrozumieć jego zachowanie i na początku myśl, która przeszła mi przez głowę była tak absurdalna, że nie chciałem nawet w nią wierzyć. 

Bo przecież niemożliwym jest, aby Park Jimin był o mnie zazdrosny.


dazzled • yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz