3. Przebudzenie

379 28 58
                                    

Kamil Stoch z wysiłkiem rozchylił powieki, wystawiając gałki oczne na działanie okrutnej, rażącej bieli dziennego światła. Nie miał pojęcia, gdzie jest. Widział tylko drewniany sufit, strzępki jakichś papierowych dekoracji i te cholerne smugi światła, wpadającego przez okno. Spróbował odwrócić głowę, ale ciało nie chciało go już słuchać. Poczuł nagły ból, miał wrażenie że czaszka mu zaraz eksploduje. Skrzywił się i zamknął z powrotem oczy. Może lepiej było się nie budzić.

– Boli cię coś? – usłyszał znajomy głos gdzieś nad sobą.

– Mhm – zdołał tylko wymruczeć.

– Niestety nikt tutaj nie ma żadnych tabletek. Skoczę do apteki coś kupić, jak tylko sam się lepiej wybudzę.

– D-Dawid, dz-dzwoniłeś po karetkę?

– Jaką karetkę? Nie, leżeliśmy tu wszyscy cały czas.

– M-mam wrażenie, że ch-chyba... zasłabłem – Stoch mówił z wyraźnym wysiłkiem.

– Nie sądzę.

– Chyba gdzieś upadłem.

– Wszyscy upadliśmy. Jeszcze nie wiem, co się dokładnie stało, ale cala sala zasnęła, zasłabła, straciła przytomność na kilka godzin. Nie wiem.

– Jak to cała sala? – Kamil ponownie otworzył oczy, tym razem ukazał mu się przed nimi inny widok – stał nad nim bowiem Dawid Kubacki, trzymający kubek kawy w dłoni.

– No tak. Ale już mniej więcej połowa się obudziła.

– O Boże... – jęknął Stoch. – C-co się stało?

– Mówiłem ci przecież, że nie wiem. Policja przyjechać w ciągu następnych paru, może parunastu minut. Stefek zadzwonił.

– M-muszę rozmawiać z policją...

– No raczej wszyscy muszą. Dlatego powinniśmy cię teraz doprowadzić do stanu używalności.

– J-ja się teraz do niczego nie nadaję.

– No właśnie. – Dawid postawił kubek na stole i nachylił się do Kamila. – Chodź.

– Gdzie?

– Oprzyj się na moim ramieniu.

– Dawid, daj mi spokój.

– Chcę ci pomóc wstać, no chodź.

– Nie chcę wstawać. Głowa mi napieprza. Chcę z powrotem zasnąć.

– Nie marudź, tylko się oprzyj.

– Ech. – Stoch z niechęcią wykonał polecenie kolegi. – Zadowolony?

– Bardzo – przyznał Kubacki. – A teraz idziemy.

– Gdzie?

– No na krzesło, jak to gdzie?

– Nie podoba mi się to wszystko, Dawid – wybełkotał Mistrz Olimpijski.

– Mnie też się nie podoba – odparł Mistrz Świata, prowadząc powoli starszego przyjaciela w stronę najbliższych krzeseł. – Ale trzeba jakoś sobie radzić.

Pomógł mu się usadowić i chwycił ponownie swój kubek.

– Zrobię też dla ciebie. Ale nie ruszaj nic ze stołu.

– A to d-dlaczego?

– Możliwe, że ktoś coś dodał jedzenia. I stąd ta powszechna senność – wyjaśnił Kubacki.

Orły HorngacheraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz