Stefan z niechęcią otworzył oczy i spojrzał na wyświetlacz telefonu. Kurwa. Spał tylko pięć godzin. Poirytowany odłożył telefon z powrotem na miejsce i nakrył głowę poduszką. Zacisnął powieki. Spróbował się uspokoić.
Nic z tego. Ten huk z kuchni nadal był słyszalny. O wiele za dobrze.
Jeszcze żeby to byłą jakaś sensowna muzyka. Ale nie. Znowu jakieś eurowizyjne gówno na cały regulator. Próbował to wytrzymać jeszcze przez jakiś czas. Naprawdę próbował. Ale był taki cholernie nie wyspany i tak bardzo nie w nastroju na taki hałas, że dość szybko stracił cierpliwość.
Energicznie odrzucił kołdrę na bok i wyskoczył z łóżka. Ruszył w stronę kuchni. Nawet nie zapukał do drzwi, bez ostrzeżenia je otworzył. Natychmiast pożałował. Sven był prawie nagi, owinięty tylko jakimś ręcznikiem i w tym stroju postanowił gotować. Horngacher nie był w stanie nawet określić, co.
A co gorsza – oprócz niego w kuchni znajdowali się jacyś inni ludzie. Zupełnie obcy. Pewnie w normalnej sytuacji zacząłby się wstydzić, że wparował do nich w piżamie, ale uznał, że pewnie się tym nie przejmują. Nie wydawali się przejęci tym, że Sven wygląda jeszcze gorzej.
– Hej, Stefciu – Hannawald przywitał się z nim wesołym głosem. – Robimy właśnie śniadanie.
– Czy mógłbyś przyciszyć to gówno?! – Horngacher spróbował przekrzyczeć muzykę.
– Co ty taki nerwowy? Nawet się nie przywitasz. – Sven przewrócił oczami.
– Bo mnie obudziłeś tym pieprzonym hałasem!
– Spokojnie, Stefan. Jeszcze sobie dzisiaj pośpisz.
– Wolałbym nie być wyrywanym ze snu bez potrzeby!
– Ale przyznaj, że to są naprawdę dobre rytmy!
Austriak prychnął.
– Może na wesele na jakiejś wsi.
– Aż bym się na takie wybrał! Ty też?
Horngacher wyglądał, jakby zaraz miał kogoś uderzyć.
– No ale to nie dziś. Dzisiaj wybieramy się do Frankfurtu.
– Do jakiego, kurwa, Frankfurtu?!
– Nad Menem. Takie miasto w Niemczech. Spore. Powinieneś kojarzyć.
– Ja z tobą nie jadę do żadnego pieprzonego Frankfurtu!
– Nie? – Hannawald nie krył rozczarowania w głosie. – A już spakowałem na drogę porcję ciastek dla czterech osób. Nie chcesz się jeszcze zastanowić?
– Nie – odmruknął.
– No trudno. Najwyżej sobie ode mnie odpoczniesz. – Puścił do niego oko. – No i będziesz miał całe mieszkanie dla siebie.
– Doskonale. Będę mógł przynajmniej odespać.
– Moi przyjaciele bardzo liczyli na to, że się z tobą poznają. Dużo im o tobie opowiadałem. Oczywiście, same dobre rzeczy.
Horngacher spojrzał na niego grobowym wzrokiem.
– W to nie wątpię.
– Aneta i Michael. Jestem przekonany, że byście się polubili.
– Stefan, miło mi – wymamrotał. – Tak, ja też jestem tego pewien.
– Również nam miło. – Odpowiedziała kobieta, wysilając się na uśmiech.
CZYTASZ
Orły Horngachera
FanfictionStefan Horngacher odchodzi ze stanowiska trenera polskiej kadry - to już pewne. Jednak za jego decyzją stoją zupełnie inne pobudki, niż mogłoby się wydawać. Zaczyna się walka z czasem. Komu uda się z ujść z życiem, a kto polegnie? Kto zostanie now...