4. Trzej jeźdźcy estońskiej apokalipsy
Nic nie trwa jednak wiecznie.
Upływał czas, rozgrywane były kolejne konkursy różnej rangi, w których obaj chłopcy brali udział, organizowane były kolejne zgrupowania z ich udziałem, oni sami nadal urządzali sobie czasem krótkie wycieczki gdzieś po Estonii.
Kaarel nie zauważył, kiedy ich relacja zaczęła się zmieniać. Zapewne zaczęło się to jakoś niepostrzeżenie i działo się stopniowo, na tyle powoli, że niczego nie dostrzegł. Po prostu pewnego dnia uświadomił sobie, ze dzieli pokój i rozmawia z zupełnie obcą osobą.
Było to jednak niedługo przed jego drugim kariery. Próbował to sobie tłumaczyć tym, że może Marttiemu było przykro albo zrodziły się w nim jakieś obawy z powodu jego decyzji, która tym razem miała być ostateczna.
Zwłaszcza, że Martti w ostatnich tygodniach kilkukrotnie próbował wywrzeć na nim presję i go powstrzymać. Za każdym razem tłumaczył mu cierpliwie, że nie może już dłużej ryzykować problemów ze zdrowiem, że musiałby się głodzić, żeby utrzymać odpowiednią wagę, jednak jego młodszy kolega zdawał się nie rozumieć, za każdym razem reagował posępnym milczeniem i po jakimś czasie powracał do tego tematu.
Kaarel tego nie rozumiał. Dlaczego Martti to robił? Ten sam Martti, który właściwie nigdy nie wtrącał się w życie innych, który powtarzał, że inni ludzie go właściwie za bardzo nie obchodzą. Ten Martti, który po jego pierwszym zakończeniu kariery zadzwonił do niego i życzył powodzenia na nowym etapie życia. Co się z nim stało?
Właściwie nie rozpoznawał już w nim tej osoby, z którą kiedyś tak mocno się zaprzyjaźnił, z którą przeżył wiele wspaniałych sportowych momentów, największe sukcesy, pierwszy Mistrzostwa Świata... Stał się taki dziwnie chłodny, a do tego zdesperowany. Owszem, Martti nigdy nie był specjalnie wylewną osobą, ale nigdy też nie odczuwał aż takiego dystansu między sobą a nim.
A najgorsze było to, że zdawało się do niego nic nie docierać. Nie chciał z nim rozmawiać na temat tej przemiany. Miał wręcz wrażenie, że zbywał go przy okazji większości tematów. Mimo wszystko Kaarel nie chciał się tak po prostu poddać i odpuścić tej przyjaźni. Nawet jeśli Martti rzeczywiście tak bardzo się zmienił, to on nadal dostrzegał w nim tamtego chłopca, do którego podszedł kiedyś, na obozie.
I chciał o niego walczyć.
***
Martti nie zauważył, kiedy zaczął się zmieniać. A może trafniejszym określeniem będzie – nie zauważył, że w ogóle się zmienił. We własnych oczach był bowiem cały czas tym samym – chłopcem, który chce pewnego dnia zostać w czymś najlepszym i konsekwentnie do tego dąży.
Kiedy trzymał się z Kaarelem, nie odczuwał tego pragnienia aż tak mocno. To znaczy – oczywiście, cały czas tego chciał i miał tego świadomość. Ale ze starszym, spokojniejszym kolegą gdzieś obok schodziła z niego prawie cała presja. Kaarel bowiem wiedział, jak go trochę uspokoić, pohamować w czasem przerastających jego możliwości ambicjach, wiedział po prostu, w jaki sposób do niego przemówić, żeby zrozumiał i zaczął patrzeć na sprawy trochę inaczej.
Martti zazwyczaj w odpowiedzi przewracał ramionami albo wzruszał ramionami. Ale mimo wszystko zawsze to jakoś było w stanie ukoić jego emocje. Kaarel był bowiem człowiekiem bardzo cierpliwym, wyrozumiałym, uważającym na słowa i wierzącym w kolejne szanse. Tak często zasypywał Marttiego przykładami skoczków, którzy może nie błyszczeli w młodym wieku, a wiele osiągali jako bardziej dojrzali zawodnicy, a jego młodszy kolega nawet jeśli na początku prychał i zbywał go odpowiedziami w stylu „ale JA chciałbym widzieć postępy już teraz", to naprawdę brał sobie jego słowa do serca i nie porzucał wiary, że i dla niego jest jeszcze jakaś tam szansa.
CZYTASZ
Orły Horngachera
أدب الهواةStefan Horngacher odchodzi ze stanowiska trenera polskiej kadry - to już pewne. Jednak za jego decyzją stoją zupełnie inne pobudki, niż mogłoby się wydawać. Zaczyna się walka z czasem. Komu uda się z ujść z życiem, a kto polegnie? Kto zostanie now...