27. Sąd nad Kevinem

83 11 93
                                    

 – To twoja wina, gówniarzu!

– Nieprawda!!!

– Przecież dobrze widziałem, jak wpychasz mnie do tej szopy!

– To najwyraźniej miałeś jakieś zwidy!

– Za to ci się należy dyskwalifikacja na co najmniej dwa lata, a najlepiej dożywotnia!

– To są pomówienia! To wszystko są pomówienia!!! – Kevin był bliski płaczu, ale postanowił pozostać silny. – Nijak mi tego nie udowodnisz!

– Wszystko widziałem.

– To jest słowo przeciwko słowu! Mój ojciec jest adwokatem, nie wyjdziesz z pierdla do końca życia za te próby oczernienia mnie!

– Hej, hej, hej – wtrącił się Walter Hofer. – Spokojnie chłopcy, bez takich.

– Jak mam być spokojny, jak przez tego gówniarza straciłem szansę na triumf w turnieju!

– Sam się zamknąłeś w tej szopie, a teraz, żeby nie było siary w całym kraju, próbujesz zrzucić winę na mnie!

– Niby dlaczego miałbym się zamykać w szopie?! Coś ci się nie klei.

– Nie wiem, może dlatego, że jesteś pierdołą i sam się przez przypadek zatrzasnąłeś, a teraz ci wstyd! Nie wiem, nie było mnie przy tym!

– Ty kłamiesz w żywe oczy! Sam mnie zamknąłeś, a teraz zgrywasz głupka!

– Wcale nie zgrywam głupka!

– Może i masz rację. Pewnie wcale nie musisz udawać.

– Ty bezczelny, policyjny szczurze!!!

– Chłopcy! – Hofer poczuł się zobowiązany do ponownego podjęcia interwencji. – W takim tonie nie będziemy rozmawiać.

– Nie będę stał spokojnie, kiedy ten dzieciak mnie zamknął w szopie w ważnym dla mnie dniu i teraz próbuje ujść bezkarnie.

– Twoja stara próbuje ujść bezkarnie – syknął Kevin.

– Widzisz Walter, z tym smarkaczem nie da się rozmawiać na poziomie.

– Stefan, Sven, proszę, trzymajcie go – zwrócił się zmęczonym głosem do stojących obok mężczyzn, do tej pory nie biorących udziału w tej wymianie zdań, choć widać było po nich, że mieli ochotę. Zwłaszcza Horngacher.

– Mnie?! A tamten mały...

– Mała to jest twoja pała – mruknął Kevin i dyskretnie pokazał Markusowi środkowy palec.

– Kevin, spróbuj utrzymać emocje na wodzy, bo twojego zachowania też już nie zamierzam dłużej tolerować! – Hofer uniósł głos.

– Jak ja mam być spokojny, kiedy on mnie bezpodstawnie oskarża?!

– Nie bezpodstawnie, przecież...

– Cicho bądźcie! Obaj – zarządził dyrektor.

Na kilkanaście sekund zapanowała głucha cisza.

– I co teraz? – przerwał ją Hannawald. – Nie będziemy chyba tak stać i się nie odzywać.

– Nie. – Hofer westchnął głęboko. – Markus, ty pierwszy przedstaw swoją wersję wydarzeń.

– Przecież mówiłem już kilka razy!

– Powiedz jeszcze raz. Po kolei. Dokładnie. Na spokojnie. A ty – odwrócił się w stronę Estończyka – jeśli choć raz spróbujesz przeszkodzić, to osobiście dopilnuję, żebyś dostał tę dyskwalifikację. Niezależnie, czy to zrobiłeś, czy nie.

Orły HorngacheraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz