10. Nowe frustracje

140 11 7
                                    

Po skończonym treningu w okolicach skoczni Tehvandi zaczął wzmagać się wiatr – początkowo delikatny, ledwo odczuwalny, nasilający się jednak z każdą chwilą.

– Dobrze, że dopiero teraz – myślał Kevin Maltsev, pakujący właśnie swój sprzęt po treningu.

Gdyby ten wiatr wzmógł się jakieś kilkadziesiąt minut wcześniej oddanie skoków treningowych byłoby niemożliwe, a co za tym idzie – to popołudnie potoczyłoby się zupełnie nie po myśli Estończyka. Chciał trenować, jak najwięcej i jak najlepiej. Tylko treningi mogły go zbliżyć go do jego wielkiego celu – zostania Mistrzem.

Pod okien trenerów oddali razem z kolegami i koleżankami z drużyny po kilka skoków. Tym razem na treningu pojawił się Martti, którego ostatnio nosiło nie wiadomo gdzie. Był przy tym dość milczący, jak zwykle zresztą, ale Kevin zauważył, że szło mu trochę lepiej niż ostatnio. Daleko może mu jeszcze było do ideału, ale chyba zmierzało to w dobrą stronę.

Nie było za to Arttiego, co trochę zaniepokoiło jego młodszego kolegę.

To zupełnie do niego niepodobne – zazwyczaj stawiał się na treningach nawet jeśli był trochę chory. Był bardzo cichy, spokojny, ale ambitny. Miał duży potencjał i chyba o tym wiedział, choć za bardzo się tym nie chwalił. Po prostu cierpliwie pracował nad tym, żeby coraz bardziej go rozwijać i wreszcie ustabilizować formę.

Kevin zadzwonił do niego jeszcze w szatni. Zdawał sobie sprawę, że to pewnie nic takiego i każdemu może coś wypaść, ale wolałby wiedzieć na pewno, że Arttiemu nie stało się nic poważnego. W ostatnim czasie zaczynał go traktować wręcz jak przyjaciela, choć kiedyś bardzo mu zazdrościł.

Był zmuszony jednak zmienić swój pogląd na jego osobę, bowiem Artti okazał się bardzo pomocny i miły. A że skakał trochę lepiej, to trudno. Kiedyś dorówna mu poziomem. Na ostatnich Mistrzostwach co prawda Kevin spisał się lepiej od niego, ale to się za bardzo nie liczyło, bo Aigro wracał świeżo po kontuzji i był daleki od swojej optymalnej formy.

Nie odebrał. Kevin się trochę zdenerwował. Czy on naprawdę się nie domyślał, że będzie się o niego martwił?

Wybrał numer jeszcze raz Znowu milczenie. Napisał mu jeszcze SMS-a o treści „odbierz wreszcie telefon" i schował telefon do kieszeni.

Z głośnym westchnieniem zamknął swoją szafkę w szatni. Wziął plecak i udał się w kierunku stołówki. Musiał tam chwilę poczekać, ojciec będzie mógł go odebrać dopiero po pracy, czyli za niecałą godzinę.

Kupił sobie kawę w automacie i postanowił dosiąść się do także najwyraźniej na kogoś oczekującej koleżanki – Annemarii Bendi. Rzadko z nią gadał do tej pory, ale całkiem ją lubił, bo kiedyś dała mu batonika na wspólnym obozie treningowym.

– Hej – przywitał się. – Nieźle ci poszło dzisiaj na treningu.

– Hej. – Uśmiechnęła się lekko. – No nie wiem, czy tak dobrze.

– Nie klepałaś już buli. A dawniej klepałaś.

– Hmm, dzięki.

– Ja też kiedyś klepałem bulę, ale na ostatnich Mistrzostwach wyprzedziłem w pierwszej serii samego Mistrza Świata.

– Pozazdrościć.

– Szkoda, że ciebie nie było.

– I tak bym pewnie nie powtórzyła twojego osiągnięcia. – Wzruszyła ramionami.

– Uważam, że Estoński Związek Narciarski powinien bardziej inwestować w skoki kobiet! To przecież kolejne szanse medalowe! – Kevin wręcz wykrzyczał swoją opinię.

Orły HorngacheraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz