Stefan Kraft, kiedy tylko wyszedł na zewnątrz, z rozkoszą nabrał powietrza w płuca. Jak dobrzy było znów być wolnym. Co prawda w areszcie spędził tylko jedną noc, ale noc ta była doprawdy straszna – bezsenna, przepełniona płaczem i wątpliwościami. Co by było, gdyby policja nie uwierzyła Dawidowi? Bez przerwy się nad tym zastanawiał. Niby Polak dobrze obmyślił swoją wersję wydarzeń, ale przecież mogliby zadać mu jakieś niewygodne pytanie, przez które to wszystko by się posypało.
A jednak się udało. Na jak długo – to dopiero zobaczą. Ale przynajmniej nie będzie musiał już dłużej tkwić w tym areszcie.
Do mieszkania wrócił na piechotę. Spacer na świeżym powietrzu po długich godzinach siedzenia w ciasnej i dusznej celi dobrze na niego podziałał.
Pierwszą rzeczą, jaką zrobił po powrocie, było zadzwonienie do Dawida. Był mu tak cholernie wdzięczny, że nie miał pojęcia, jak to ubrać w słowa. Przecież ten chłopak właściwie nic nie musiał dla niego robić. To nie jego wina, że go oskarżono, nie jego wina, że tak naprawdę nie miał alibi. A jednak mimo wszystko tak się dla niego poświęcił.
Polak odebrał po kilku sygnałach.
– Dawid, ja...
– Tak, cieszę się, że sprawa z tym niesłusznym oskarżeniem szybko została wyjaśniona. Plany treningowe może omówimy wieczorem?
Kraft przez chwilę był lekko zmieszany tymi słowami Kubackiego. Uświadomił sobie jednak, że – rzecz jasna – lepiej nie było ryzykować rozmawiania na temat fałszywego alibi przez telefon. Cóż, sam powinien był o tym pomyśleć, ale bezsenna noc dała mu się we znaki.
– T-taak – odpowiedział niepewnie.
– O dziewiętnastej? U ciebie?
– Pewnie – Kraft zgodził się bez namysłu. Z zadowoleniem stwierdził, że w tym czasie, który mu pozostał do umówionej godziny, będzie mógł odespać tę przeklętą noc.
– To do zobaczenia. Ja mam jeszcze parę spraw do załatwienia na mieście.
– Dawid? – Austriak tym razem zareagował szybko, nie chcąc, żeby jego podopieczny zdążył się rozłączyć.
– Hm?
– Coś się dzieje?
– Dużo się dzieje. Ale o tym też powiem wieczorem. Albo ewentualnie poczytasz sobie w gazetach.
– O-okej – zgodził się Kraft. – Chyba rozumiem.
– To do potem.
– Do potem.
Stefan odłożył telefon na stół. No tak. Pewnie w kadrze musiało się rozpętać niezłe zamieszanie. Nawet nie tylko w kadrze. W całym Polskim Związku Narciarskim! Prezes został przecież dopiero co zamordowany, a oni pozostali z ogromnym chaosem i zagadką, kto za tym mógłby stać. W końcu skoro Kraft został zwolniony z aresztu, to morderca przebywał na wolności. I kto wie, co w tym czasie knuł i przedsięwziął.
Austriak do tej pory nad tym się nie zastanawiał. Skupiał się na własnych problemach. Teraz jednak dotarło do jego świadomości, że i PZN-owi ostatnie dni przysporzyły wielu zmartwień.
Nie zamierzał zaprzątać sobie tym jednak głowy. Przynajmniej na razie.
Czuł się tak cholernie zmęczony, że miał wrażenie, że zaśnie natychmiast, kiedy tylko położy się do łóżka.
Nie pomylił się. Sen przyszedł do niego bardzo szybko. Wreszcie mógł uciec od całego tego szamba. Nawet jeśli tylko na kilka godzin.
***
Dawid z niepokojem spoglądał na Małysza, który udzielał już kolejnego dnia wywiadu dla Telewizji Polskiej. Tym razem pytali go o Krafta, a Adam, choć niewiele wiedział, dzielnie udzielał odpowiedzi na te pytania. Kubackiego chwilami chwytało przerażenie, kiedy słyszał pewne fragmenty tego wywiadu.
CZYTASZ
Orły Horngachera
FanfictionStefan Horngacher odchodzi ze stanowiska trenera polskiej kadry - to już pewne. Jednak za jego decyzją stoją zupełnie inne pobudki, niż mogłoby się wydawać. Zaczyna się walka z czasem. Komu uda się z ujść z życiem, a kto polegnie? Kto zostanie now...