8. Krew na torach (2/3)

130 14 6
                                    

Próby ułożenia jakiejś sensownej wersji wydarzeń już od samego początku szły bardzo opornie. Na tyle, że Stefan stracił już nadzieję na to, że sprawę uda się załatwić w miarę szybko i sprawnie. Póki co zapowiadało się, że będzie musiał spędzić ze Svenem nie tylko cały poranek, ale być może cały dzień.

Odechciewało mu się żyć na samą myśl o takiej ewentualności. Z kimkolwiek. Byle nie z nim. Ten człowiek wkurwiał go samym oddychaniem, ta jego nadmierna pewność siebie, ten bezczelny uśmieszek i jeszcze bardziej bezczelne odzywki, to ciągłe udawanie jakiegoś znanego, wielce szanowanego dziennikarza podczas gdy był tylko marnym komentatorem. Nie, po prostu nie mógł go zdzierżyć. Sven nosił w sobie wszystkie te cechy, których nie znosił w innych ludziach.

Także podczas ich rzekomej pracy nad artykułem do gazety, proszę bardzo, nasz Hanni zamiast skupić się na rzeczywistej PRACY, pokazać swój prawdziwy profesjonalizm, którym - jak twierdził – odznaczał się, rozsiadł się niedbale na krześle i z całych sił próbował go rozpraszać, kierując rozmowę na coraz to głupsze tematy. Doprawdy, co go obchodziło, czy Stefanowi podobało się w Niemczech, czy "obskoczył już okoliczne kluby" i czy miał jakąś dziewczynę w Polsce? Co ten człowiek właściwie sobie wyobrażał, dlaczego obchodziła go taka tematyka, jego prywatne sprawy, jego życie? Czyżby miał ochotę zrobić z tego jakiś kolejny gorący temat dla jednej z marnych niemieckich gazet?

– Moglibyśmy się skupić na pracy? – Horngacher mruknął zmęczonym tonem, kiedy Sven znów zboczył z tematu, tym razem skupiając się na ciastkach, które kupił w Lidlu.

– Już wiem, po kim to mają – zaśmiał się Hannawald.

– Kto co ma? – Stefan uniósł brwi do góry.

– No twoi byli wychowankowie. To ciągłe gadanie o pracy.

– Praca jest kluczem do zadowalających wyników.

– Tak, tak, tak. To już przerabiałam. Ale weź może spróbuj tego ciastka, naprawdę dobre wziąłem.

– Wolałbym spróbować trochę bardziej ruszyć z tym artykułem – wyznał trener, nie kryjąc irytacji w głosie.

– Przecież już ruszyliśmy.

– Tak? A mnie się wydawało, że cały czas gadałeś tylko o klubach i ciastkach.

– Napisałem już wstęp – Sven oświadczył dumnie.

– Ach tak?

– No popatrz tylko – były skoczek odwrócił laptopa w stronę siedzącego obok rozmówcy.

Stefan Horngacher, nowy trener reprezentacji Niemiec, a także bohater ostatniego głośnego skandalu, zgodził się porozmawiać z niemieckim Eurosportem na temat swojego tajemniczego zniknięcia, Horngacher odczytał mamrocząc pod nosem. Niemal natychmiast zerwał się ze swojego miejsca i spiorunował Svena wzrokiem.

– JAKIEGO ZNOWU SKANDALU?! – warknął w jego stronę.

– No jak to jakiego – odparł niewinnie Sven. – Tego z twoją ucieczką.

– TO WEDŁUG CIEBIE BYŁ SKANDAL?!

– No niezła drama była w Niemczech w ostatnich dniach, wszyscy gadali...

– I DLATEGO POSTANOWIŁEŚ ZROBIĆ ZE MNIE JAKIEGOŚ SKANDALISTĘ?!

– To ma po prostu zachęcić czytelników, przecież w dalszej części przedstawię twoje wyjaśnienia.

– Może byś tak dla odmiany spróbował zachęcić czytelników jakimś sensownym stylem. Piszesz jak drewno i uważasz się za dziennikarza – mruknął już trochę spokojniej, ale nadal z wyrzutem.

Orły HorngacheraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz