2. Pamiętny obóz treningowy
Jego obecność irytowała go, ale tylko chwilami, nie cały czas – o dziwo. Miewał go dość, bywało, że nie mógł znieść samych odgłosów jego oddechu czy przełykania śliny, zdarzało się to jednak rzadko, o wiele rzadziej niż by przypuszczał i nie aż tak intensywnie, jak to bywało z innymi ludźmi.
Właściwie to wszyscy inni denerwowali go bardziej niż Kaarel. Te wszystkie dzieci. Ten trudny do opanowania, głośny natłok. Tak, zdecydowanie wolał siedzieć z nim w tym ciasnym pokoju niż wychodzić gdziekolwiek i narażać się na spotkanie z nimi. Kaarel także wychodził dość rzadko, choć jego sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Marttiego prawie nikt tutaj nie znał i nie chciał znać, natomiast do niego praktycznie codziennie przychodzili jacyś chłopcy i namawiali go, żeby z nimi gdzieś wyszedł.
Czasem godził się dla świętego spokoju, ale zazwyczaj się czymś wykręcał.
– Dobrze, że teraz jestem z tobą w pokoju, Martti – mówił. – Mam wreszcie trochę spokoju.
Młodszy chłopców w odpowiedzi kiwał powoli głową. Nie mógł odwzajemnić komplementu, bo zazwyczaj siedział gdzieś zupełnie sam. Ale mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że Kaarel nie jest aż tak wkurwiający, jak większość ludzi.
Nawet to, co u innych Marttiego denerwowało, u Kaarela nie wychodziło aż tak źle. Na przykład, choćby próby wciągnięcia go w rozmowę. Kaarel też próbował, mimo jego pierwotnej niechęci, chłodu i odpowiadania półsłówkami. Nie robił tego jednak w sposób aż tak natarczywy, jak niektórzy, zwłaszcza członkowie jego rodziny. U niego zawsze wychodziło to jakoś tak... naturalnie. A kiedy Martti zauważył, że jego nowy kolega nie ciągnie na siłę tematu, jeśli on ewidentnie nie ma na to ochoty i że nie wypytuje go o żadne irytujące szczegóły, to dał sobie spokój z odpyskiwaniem i pozwalał mu czasem wciągnąć się w rozmowę.
Kaarel chyba naprawdę potrzebował tych rozmów. Był towarzyski, był rozmowny, po prostu jego poprzednie towarzystwo mu najwyraźniej nie odpowiadało. Czy wybór Marttiego w zamian był dobrym wyborem – w to młodszy z Estończyków śmiał wątpić, ale uznał, że skoro tamtego nie zraża jego puste, chłodne obycie, to on też właściwie aż tak bardzo nie ma nic przeciwko.
Zwłaszcza, że będą kolejne obozy, może nawet jakieś wyjazdy na zawody, na których z całą pewnością będą ich znów wciskać do pokoi dwuosobowych. A skoro tak to zdecydowanie opłacało się mieć kogoś, kto nie był za bardzo irytujący i specjalnie nie przeszkadzał.
***
Dwa tygodnie na tamtym obozie upłynęły mu bardzo szybko. Przez większość czasu był skupiony na skokach i na tym, co może poprawić – to było właściwie jedyne, co go interesowało, w przeciwieństwie do wielu innych dzieciaków, które usiłowały robić w pokojach jakieś mini-imprezy albo próbowały namawiać opiekunów na jakieś wyjścia zupełnie niezwiązane ze sportem. Jego to w ogóle nie obchodziło, przeciwnie – wręcz odpychało go. Przyjechał to dla skoków. I tylko im się poświęcał. Dlatego z pewnym zadowoleniem słyszał kolejne odmowy w kwestii tych wyjść.
Tak jak zaplanowano – przez większość czasu mieli zajęcia. Jeśli nie treningi, to zajęcia teoretyczne o sporcie i jego historii, ale już wolał siedzieć na nich niż w swoim pokoju, słysząc przez ścianę krzyki i głośne, irytujące rozmowy tych wszystkich dzieciaków, które chyba nie wiedziały, po co tu przyjechały i najwyraźniej za bardzo się tym wszystkim nudziły.
Kaarel miał dość podobne nastawienie – może poza tym, że jego (jako chyba jedynego z grupy) interesowała też ta cała historia.
Martti dość szybko zaczął zauważać, że on też jest inny. Może nie w taki sposób, jak on sam, ale z pewnością wyróżniał się czymś na tle wszystkich tych dzieciaków i nastolatków, nie wpasowywał się w ten tłum. I nawet jeśli przy tym wszystkim był – z braku lepszego słowa uznajmy, że – dość normalny, to ta cała normalność, zwyczajność, pospolitość w jego wypadku nie była niczym złym. Nie narzucała się i nie dziwiła się cudzym odmiennościom.
![](https://img.wattpad.com/cover/180364043-288-k582467.jpg)
CZYTASZ
Orły Horngachera
FanficStefan Horngacher odchodzi ze stanowiska trenera polskiej kadry - to już pewne. Jednak za jego decyzją stoją zupełnie inne pobudki, niż mogłoby się wydawać. Zaczyna się walka z czasem. Komu uda się z ujść z życiem, a kto polegnie? Kto zostanie now...