6. Popiół na Tehvandi (2/3)

174 18 26
                                    

Samolot wylądował w deszczowym Tallinnie wczesnym popołudniem. Tłok przy wyjściu nie był bardzo duży, ale i tak przeciśnięcie się przez tę ludzką chmarę w celu wydostania się z maszyny, a potem odebrania bagażu, zajęło Dawidowi i Kamilowi parę ładnych chwil.

Kolejnych kilkanaście minut upłynęło im na szukaniu taksówki, która zawiozłaby ich do hotelu. W czasie tych poszukiwań obaj niemal całkowicie przemokli.

Deszcz bębnił uporczywie w szyby auta i nie zapowiadało się, żeby w najbliższym czasie miał przestać. Czyli tego dnia ze zwiedzania nici, ale nie była to w sumie wielka strata - i tak planowali co najwyżej jakiś krótki spacer po najbliżej okolicy ich miejsca zakwaterowania. Tak czy tak trzeba było przecież odpocząć trochę po podróży i przynajmniej po części się rozpakować.

Dojazd zajął dziesięć minut z hakiem - zdecydowali się bowiem na hotel nieznacznie oddalony od centrum. Nie należał do najtańszych, ale taka odrobina szaleństwa należała im się przecież. Zwłaszcza, że z owego hotelu było blisko do paru interesujących ich miejsc.

Po zameldowaniu się w recepcji, odebraniu kluczy, wtaszczeniu bagaży do swojego pokoju i przebraniu się z mokrych ciuchów, mężczyźni usiedli wreszcie w spokoju na łóżkach. Dawid spoglądał przez okno na zasnute deszczem miasto, a Kamil patrzył niemrawo przed siebie.

- Czuję się tutaj tak... inaczej - wyznał starszy z mężczyzn po dłuższej chwili milczenia.

Jego przyjaciel, wyrwany z zamyślenia, skierował na niego spojrzenie.

_ Inaczej?

- Mhm. Wreszcie się czuję, jakby, z daleka od tego, co się stało. Jakby to było nierzeczywiste - Stoch zaczął trochę nieśmiało, ale dość szybko się rozkręcił. - Może to śmieszne, nie wiem. Ale to obce miasto, to zupełnie inne środowisko, działa na mnie jakoś uspokajająco. Niby mam nadal świadomość tego, co się stało, ale z drugiej strony mam przy tym wrażenie, że teraz nie muszę się tym martwić. Że to po prostu na chwilę odłożyłem. Zostawiłem w Polsce.

- Potrzebowałeś takiej chwilowej ucieczki - skomentował krótko Kubacki. - Myślę, że obaj potrzebowaliśmy.

- Cieszę się, że dałem ci się namówić na tę Estonię - przyznał cicho Mistrz Olimpijski.

Mistrz Świata na dźwięk tych słów tylko uśmiechnął się pod nosem.

- Zaraz sprawdzimy, jaka pogoda czeka nas jutro - zawołał z entuzjazmem, sięgając po telefon. - Przyjechaliśmy tu odpocząć. Ale przyjechaliśmy też pozwiedzać.

Wprowadził hasło do Wi-Fi, które otrzymał na karteczce od recepcjonistki i zabrał się do dzieła.

- Ma być pochmurno, ale bez większych opadów. Co najwyżej jakaś mżawka - obwieścił z satysfakcją, a po chwili dodał - słyszałeś, że niedaleko centrum jest restauracja, w której je się palcami?!

- Dawid...

- Restauracja w średniowiecznym stylu! Koniecznie musimy się wybrać!

- Taaak. Koniecznie - westchnął Stoch.

Reszta popołudnia upłynęła im właśnie w taki sposób - Kubacki, kipiąc entuzjazmem, bez przerwy surfował w internecie w poszukiwaniu kolejnych atrakcji, a jego przyjaciel przytakiwał mu półsłówkami, godząc się z poglądem, że wszystkie te miejsca z pewnością są zachwycające.

Kamil położył się parę minut po dziesiątej, zostawiając Dawida sam na sam z telefonem i zdjęciami wszystkich możliwych atrakcji Estonii. Biorąc pod uwagę to, jak wiele potencjalnych miejsc do odwiedzenia jego przyjaciel wymienił tego dnia, starszy z mężczyzn nie był pewien, czy podczas tego krótkiego wyjazdu zdołają zobaczyć choćby połowę. Sam Tallinn według opowieści Dawida wypełniony był po brzegi świetnymi miejscami do zwiedzenia i odwiedzenia, które tylko czekały, aż turyści je odkryją. A na Tallinn zamierzali poświęcić zaledwie dwa dni.

Orły HorngacheraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz