Wisła nigdy nie należała do ulubionych przystanków w Pucharze Świata Stefana Horngachera. Z wielu przyczyn. Jedną z nich z pewnością byli kibice (z roku na rok zachowywali się coraz gorzej...). Kolejna kwestia: lokalizacja sama w sobie. Uważał rozgrywanie inauguracji w takim miejscu jak Wisła za naprawdę poroniony pomysł. Niepotrzebnie narażano zdrowie zawodników. Któryś prędzej czy później nabawi się kontuzji od tego lądowania na ubitym lodzie!
A po trzecie (to „po trzecie" doszło właściwie ostatnio): to była Polska. Najgorsze możliwe miejsce, żeby ponownie przywitać się z Pucharem Świata po takim pożegnaniu, jakie z nim zrobił w Planicy.
Ci wszyscy ludzie tutaj – nie tylko skoczkowie, ale i kibice – doskonale przecież pamiętali, co się stało. I nadal nie otrzymali żadnych konkretnych wyjaśnień. Niby nikt nie był w stosunku do niego do tej pory natarczywy, ale wiedział, że się zastanawiają. I jeśli chodzi o dziennikarzy – to na pewno prędzej czy później zaczną go wypytywać. Przecież właśnie z tego często się utrzymywali – z wywlekania cudzych brudów.
– Nie będzie tak źle. – Hannawald uspokajał go w busie, którym razem jechali do Wisły. – Pamiętasz LGP? Na LGP było naprawdę spokojnie.
– Bo prawie nie wychodziłem z hotelu! – syknął Horngacher.
– To prawda. – Wzruszył ramionami. – W ostateczności będzie można znowu tak zrobić.
– No nie wiem.
– Dla chcącego nic trudnego.
– Sven, to już nie są Letnie Gry Podwórkowe. To Puchar Świata. Poważniejsza sprawa. Większe zainteresowanie.
– Wiem, wiem. – Niemiec westchnął. – Słuchaj, mogę robić za twojego agenta!
– Jakiego znowu agenta?! Co ty, do cholery, znowu wymyśliłeś?!
– Mogę odpowiadać na pytania w twoim imieniu. Możesz kierować dziennikarzy do mnie, a wtedy...
– Lepiej nie – Stefan wciął mu się w zdanie grobowym tonem.
– Dlaczego? Mógłbym...
– Lepiej nie, Sven. Byłoby jeszcze gorzej.
– Skoro tak twierdzisz. – Hannawald wzruszył ramionami i odwrócił się w stronę okna.
– Sven...
– Hm? – Nie spojrzał nawet w jego stronę.
– Nie obrażaj się na mnie.
– Ja się wcale nie obraziłem.
– Proszę cie, ja nie mam dzisiaj na to siły.
– No dobra, przepraszam! – Komentator obrócił się z powrotem do niego. – Postaram się dzisiaj cię nie denerwować.
– To ci się pewnie nie uda, choć doceniam dobrą wolę.
– Stefan?
– Tak?
– Będzie dobrze. Wiem, że to już nie LGP, ale jak jakoś wymyśliliśmy, jak przetrwać LGP, to i wymyślimy jak przetrwać Puchar Świata.
– Będzie trudniej. Ale przynajmniej tyle dobrego, że w czasie trwania Pucharu Świata nie mam już urodzin i nikt mi nie urządzi żadnej żenującej imprezy w hotelu.
– Przecież mówiłeś, że ci się podobało!
– Powiedziałem to, jak byłem pijany!
– Dokładnie! Upiłeś się, bawiąc się na mojej imprezie którą urządziłem dla ciebie!
CZYTASZ
Orły Horngachera
FanfictionStefan Horngacher odchodzi ze stanowiska trenera polskiej kadry - to już pewne. Jednak za jego decyzją stoją zupełnie inne pobudki, niż mogłoby się wydawać. Zaczyna się walka z czasem. Komu uda się z ujść z życiem, a kto polegnie? Kto zostanie now...