◈Rozdział 5◈

129 9 2
                                    

Genevieve

Widziałam w oczach Aileen, jak wielki ból sprawiała jej rozmowa o przeszłości, a jednak nie potrafiłam powstrzymać się od pytań. To wszystko było dla mnie zupełnie nowe, nie miałam pojęcia, jak powinnam się zachowywać, nie mówiąc o tym, co powinnam zrobić.

Po jej wyjściu wyobraziłam sobie minę babci, gdyby zobaczyła, że zachowałam się tak nietaktownie i niemal namacalnie czułam jej rozczarowanie.

Tak samo spojrzy na mnie, kiedy dowie się, że ją okłamałam, pomyślałam.

Poderwałam się z kanapy ignorując ból w każdej możliwej części ciała i wygładziłam sukienkę, żeby w końcu ruszyć w kierunku drzwi, za którymi zniknęła srebrnowłosa. Nie zdążyłam ujść kilku kroków, kiedy zatrzymał mnie spokojny głos Dantego:

– Daj jej chwilę.

Spojrzałam na niego z niezrozumieniem. Nie wiedziałam, jak długo się przyjaźnili, ale mnie wystarczyło parę minut w obecności czarodziejki powietrza, żeby wiedzieć, że nie potrzebowała chwili samotności.

Raczej kogoś, kto przytuli ją i pocieszy zapewniając, że wszystko się ułoży.

Dla mnie taką osobą była babcia Teritia, a dla niej? Nie sądziłam, żeby znalazła oparcie w bracie, który znikał przy pierwszej lepszej do tego okazji, albo przyjacielu, który najwyraźniej miał problemy z empatią. Być może nie miałam prawa ich oceniać – poznaliśmy się w końcu dwa dni temu i większość tego czasu przespałam – ale wyczuwałam tutaj niezdrową relację.

– Chwila to za mało. – powiedziałam w końcu podchodząc do drzwi.

Nacisnęłam klamkę i pociągnęłam. W progu stała drobna dziewczyna ubrana w zieloną tunikę spiętą w talii złotym pasem. Brązowe oczy nieznajomej były bystre i przenikliwe, zauważyłam w nich zaskoczenie moją osobą. Ciemne włosy czarodziejka zaplotła w prosty warkocz, odsłaniając tym samym wąską, trójkątną twarz. Nie była piękna, ale ciekawa, wyróżniała się. Zmarszczyłam brwi, nie wiedziałam czego się spodziewać, ale wyglądała jak jedna z służących.

– Grace. – usłyszałam głos Dantego tuż za plecami i nie zdołałam powstrzymać drgnięcia – Coś się stało?

– Futuria... – jej spojrzenie padło na mnie, uśmiechnęłam się więc przyjaźnie – Właśnie wróciła z delegacji i nie jest w dobrym nastroju. Prosiła, żeby was sprowadzić.

– Wszystkich? – na twarzy czarodzieja ziemi nie dało się zauważyć nawet cienia niepokoju.

– Całą czwórkę. – powaga w ich głosach sprawiła jednak, że odruchowo się spięłam – Natychmiast.

Spojrzałam na Dantego, ale ten nawet nie mrugnął. Kiwnął głową na Grace i oboje ruszyli w stronę... Nie miałam nawet pojęcia, dokąd chcieli się udać – spędziłam tutaj dwa dni, a wciąż nie wiedziałam, gdzie się tak naprawdę znajdowałam.

Zerknęłam nerwowo za siebie, na pusty salonik i po chwili wahania podążyłam za nimi. Opuściliśmy wierzę i przeszliśmy przez otwarty korytarz. Dante otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się przedsionek wyłożony czerwonym dywanem. Z ciekawością przyglądałam się obrazom i zdobieniom na ścianach.

Miejsce, w którym wylądowałam zdecydowanie było czymś w rodzaju pałacu.

– Wiesz, o co może chodzić? – szepnęłam zrównując się z czarodziejem ziemi – Kim jest ta cała Futuria?

– To dyrektorka Akademii Magii i główna koordynatorka wszystkich instytucji na wyspie. – wyjaśnił Dante, ale jego wzrok ani na moment nie oderwał się od pleców Grace.

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz