Rozdział 32

61 5 0
                                    

CARA

     Cała nasza trójka spotkała się w samym środku wojny. Dookoła nas wszędzie znajdowały się demony różnych stopni. To była istna rzeź. Czarodzieje ziemi próbowali pokonać przeciwnika, ale przewaga leżała po stronie wroga.

     Niestety jedna rzecz wciąż chodziła mi po głowie. No..., może dwie. Po pierwsze nie rozumiałam, dlaczego siły ciemności w końcu odważyły się zaatakować królestwo i dlaczego zaatakowały właśnie teraz. Po drugie... nie rozumiałam swojego zdenerwowania, które pojawiło się przy Alexie, kiedy nachylał się nad moją szyją. To było bardzo dziwne...

-  Plecami do siebie! - krzyknęła Yoshiko, a my zrobiliśmy to co kazała.

- Jak mamy ich pokonać?! - spróbowałam przekrzyczeć huki różnych zaklęć i wrzaski potworów.

- Musimy tylko jak najdłużej odciągać ich od królestwa... - przypomniał mi czarodziej ognia - Nie da się ich pokonać.

- Przypominam ci, że kiedyś mamy pokonać Eter! - powiedziałam odrobinę za głośno.

- No, to chyba lepiej żebyś w końcu wzięła się w garść! - chłopak spojrzał na mnie swoimi pomarańczowymi oczami.

- Weź się wypchaj! - warknęłam.

- Odezwała się ta... - zaczął Alex, ale Yoshiko nie pozwoliła mu dokończyć.

- Obydwoje weźcie się w garść! Teraz mamy walczyć, a nie kłócić się!

     Przez chwilę jeszcze spoglądałam w mieniące się pomarańczą oczy, po czym odwróciłam wzrok i wyciągnęłam zza paska rozkładany sztylet. Rozsunęłam go na długość miecza i złapałam obiema rękami, a potem zamachnęłam się na pierwszego demona...

.........

     Kiedy po około trzech godzinach walki, dalej wokół mnie było tysiące bestii, myślałam, że to już koniec. Byłam cała mokra, a w niektórych miejscach na moim ciele roztaczały się krwawiące rany. Miałam doszczętnie rozwalony łuk brwiowy, ranę kutą przedramienia i trzydziestocentymetrowe rozcięcie na plecach. Przed oczami miałam mroczki, a głowa pulsowała mi od czasu, kiedy dostałam w nią jakąś maczugą.

     Kolejny potwór zaszedł mnie od tyłu, więc musiałam szybko się odwrócić i zamachnąć mieczem. Niestety ramię bolało mnie tak bardzo, że nie potrafiłam unieść mojej broni. Wystawiłam drugą rękę przed siebie i odepchnęłam demona za pomocą telekinezy.

     Babcia prosiła żebyśmy jak najmniej używali swoich mocy, ponieważ dalej nikt nie wie kim jesteśmy. Niestety byłam tak zmęczona, że musiałam użyć telekinezy... Byłam bardzo ciekawa, jak wyglądam z perspektywy obserwatora...

      Nagle zachwiałam się i upadłam, uderzając się tym samym w głowę. Miałam dość i wiedziałam o tym, ale przecież musiałam walczyć... Nie mogłam zostawić przyjaciół, kiedy tak bardzo mnie potrzebowali.

- Wstawaj! - usłyszałam, jak przez mgłę i poczułam, że ktoś ciągnie mnie za ramię.

- Nie mam siły... - wyszeptałam.

- Cholera! - chłopak warknął, a ja nagle poczułam wiatr we włosach.

     Kiedy z powrotem otworzyłam oczy, byłam w innym miejscu. To znaczy dalej w królestwie ziemi, ale już nie na polu walki. Znajdowałam się w jakimś kącie, przy murze, z dala od słońca. Swoją drogą, jakim cudem pod ziemią świeci słońce?

- Musisz się uleczyć. - usłyszałam już łagodniejszy głos Alexa.

- A posłucham cię, bo...? - wykrzywiłam twarz w jednym z grymasów.

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz