CARA
Wtorek. Wstałam o świcie i wyszłam z pokoju z zamiarem biegania. Tylko co miałam zrobić, kiedy nagle prawie wpadłam na generała?
- Przepraszam. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby i ukłoniłam się, nie wiedząc, co innego miałabym zrobić.
- Gdzie się panienka wybiera? - zapytał sucho.
- Poranne bieganie i podstawowe ćwiczenia towarzyszą mi od początku magicznego życia. - uśmiechnęłam się.
- Z tego, co mi wiadomo, mieliśmy razem trenować... - zauważył, a ja mimowolnie się zjeżyłam.
- Racja. - machnęłam ręką "po królewsku" - O której zaczynamy?
- Proszę za mną.
Nie dodając nic więcej, ruszył wzdłuż korytarza ze splecionymi za plecami dłońmi. Przez moment mrugałam bez przerwy, bo chyba nie za bardzo zrozumiałam jego słowa. W końcu jednak rzuciłam się za nim biegiem i zwolniłam, kiedy w końcu go dogoniłam.
- Tak od razu? - zaśmiałam się nerwowo.
- Ma panienka coś przeciwko? - odwrócił się, przez co prawie wpadłam na jego klatkę piersiową.
- Skądże. - mruknęłam z wciąż przyklejonym na ustach sztucznym uśmiechem - Zastanawia mnie, co chciałby pan robić? Od czego zaczniemy?
- To zależy tylko i wyłącznie od panienki. - odparł, po czym dalej ruszył w kierunku, którego nie znałam.
Po około dziesięciu minutach niezręcznie cichego spaceru, dotarliśmy na miejsce. Generał skinął głową w kierunku dwóch strażników, a ci otworzyli ogromne, szklane wrota. Przede mną ukazała się piękna i bardzo okazała sala treningowa. Pod sufitem zauważyłam te same wodne żyrandole, co w sali tronowej, a cała podłoga stworzona była z lodu. Na środku pomieszczenia natomiast znajdowała się ogromna fontanna i bałam się pomyśleć, do czego służyła.
- Rozumiem, że to tutaj będziesz mnie katował? - zaśmiałam się, w celu rozluźnienia atmosfery, ale średnio mi to wyszło.
Mężczyzna wyminął mnie bez słowa i skierował się do stojaka z bronią. Założył na mundur dziwny, niebieski kubraczek, a na dłonie wsunął rękawice, po czym skinął mi głową żebym zrobiła to samo. Kiedy włożyłam już na siebie za duże ubranie, generał wyciągnął zza paska pałkę, która zaskakująco dobrze przypominała rękojeść miecza. W jednej chwili czarodziej mocniej ścisnął przedmiot, a z obu końców broni wysunęły się dwa ostrza. Świetnie...
- Czyli zaczynamy od walki wręcz? - starałam się być opanowana, ale kiedy generał nie odpowiadał, powiedziałam głośniej - O co panu chodzi?! Nie odzywał się pan do mnie przez całą drogę i nawet tutaj nie uraczył mnie pan żadną odpowiedzią...
William obrócił kilka razy swoją broń, po czym szybkimi ruchami doskoczył do mnie i spróbował poderżnąć gardło. W ostatniej chwili wyciągnęłam sztylet i rozsunęłam go na wystarczającą długość, aby odepchnąć dziwną (nie)włócznię. Oczy generała na sekundę zrobiły się odrobinę większe, ale po chwili wróciły do dawnej postaci.
Wykorzystałam tę sekundę i używając telekinezy, odrzuciłam jego broń na drugi koniec sali. Potem korzystając z tej samej umiejętności, uniosłam jego ciało nad podłogą i posłałam je na najbliższą ścianę. Ścisnęłam gardło mężczyzny tak żeby nie mógł brać pełnych oddechów i przez to był słabszy.
- Po pierwsze - wycharczał, a mnie nagle zemdliło - do walki nie potrzeba żadnych słów. Po drugie mam na imię William.
Nie zdążyłam zrozumieć, co czarodziej próbuje zrobić, bo przed oczami pojawił mi się obraz wściekłego Alexa. Próbowałam wypchnąć z głowy generała, ale mężczyzna napierał tak mocno, że nie potrafiłam się skupić. Cały czas widziałam swoje, z całą pewnością najgorsze, wspomnienie:
CZYTASZ
The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)
FantasyW dzień swoich osiemnastych urodzin Genevieve „Gen" Garner dowiaduje się, że posiada moc żywiołu wody. Przytłoczona nowymi informacjami, osobami i rzeczywistością, stara się wszystko poukładać. Jej życie zmienia się diametralnie i tylko ona sama moż...