Rozdział 27

62 6 4
                                    

CARA

     W sobotę rano poszłam pobiegać. Doszłam do wniosku, że dawno tego nie robiłam, a moja kondycja nie mogła być coraz to gorsza. Na odwrót - musiała być coraz lepsza. Dlatego właśnie wsunęłam na siebie jakieś czarne dresy i ubrałam niebieską podkoszulkę. Jako, że był lutowy poranek, włożyłam ciepłą bluzę i ubrałam wygodne adidasy. Włosy związałam w szybkiego kucyka i wybiegłam z domu.

     Odkąd cała nasza czwórka uczyła się u mojej babci, mieszkaliśmy w moim domu. Cała trójka spała w tajnym pomieszczeniu, ponieważ okazało się, że jest tam o wiele więcej pokoi. Dlatego wychodząc z domu, miałam pewność, że nikogo nie obudzę.

     Ruszyłam szybkim truchtem w stronę najbliższego parku i zrobiłam tam kilka kółek. W drodze powrotnej doszłam do wniosku, że mam całkiem dobry czas, więc postanowiłam przebiec się jeszcze dookoła domu. Kiedy wbiegłam do ogrodu, moim oczom ukazał się świetnie wyrzeźbiony, męski kaloryfer. Cofnęłam się o kilka kroków żeby nie zemdleć na samym środku. Wyjrzałam zza budynku i przez chwilę wpatrywałam się w Alexa z podziwem. Dlaczego z podziwem? Może dlatego, że podciągał się na jednej z gałęzi, tak jakby ważył pięć kilo. Szacun. Potem zaczęłam go porównywać do Kaia. W końcu mój chłopak nie miał aż TAKIEJ klatki piersiowej... Zresztą co ja mówię?!

     Wzięłam się w garść i podbiegłam do chłopaka. Ten kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko, ale już po chwili znowu wrócił do tego swojego zniesmaczonego spojrzenia. Jaki on był czasami denerwujący...

- Co tam? - zaczęłam biegać w miejscu.

- Nic.

- Jak się spało?

- Dobrze.

     Mimowolnie zmrużyłam trochę oczy, bo coś mi się nie zgadzało. Rozumiem, że chłopak zawsze na wszystkich warczał i nie miał na nic ochoty, ale jeszcze nigdy tak nie odpowiadał. Tak, jakby chciał mnie zbyć. Serio? Skoro on chce się w to bawić, to ja pobawię się z nim.

     Dlatego właśnie zaświeciłam swoje piękne oczęta i sprawiłam, aby dłonie czarodzieja ognia przymarzły do drzewa. Kiedy chłopak zorientował się co robię, od razu się zdenerwował.

- Co. Ty. Robisz. - syczał.

- Jeżeli masz się tak zamiar do mnie odzywać, to weź się wypchaj. - odwróciłam się i chciałam odejść, ale coś mi się przypomniało - A, i wolałabym żebyś w ZIMĘ, w NORMALNYM świecie, ubierał NORMALNE, ZIMOWE ubrania.

     Uśmiechnęłam się do niego złośliwie i dumnym krokiem wróciłam do domu. Dalej jednak nie wiedziałam, dlaczego chłopak miał taki zły humor...

.........

     Jako, że Kai i Alyssa mieli teraz częściej nas odwiedzać, razem z Zoe postanowiłyśmy dodać ich linie papilarne do skanera żeby mogli bez problemu wchodzić do tajnego pokoju. Nie było to zbyt trudne, więc bez problemu daliśmy sobie radę. Poza tym Zoe widocznie bardzo polubiła moich przyjaciół, bo zagwarantowała im możliwość spędzenia którejś nocy w jednym z dodatkowych pokoi. Jak dla mnie bomba. 

     Teraz na przykład umówiłam się z nimi, by mogli zobaczyć jeden z naszych treningów. W ten sposób byłam na lekcji piętnaście minut przed czasem. 

     Zaczęłam się rozgrzewać i jednocześnie podnosić jakieś małe przedmioty. Potem spróbowałam wysunąć z różnych półek dziesięć książek i odłożyć je w to samo miejsce. To już było nieco trudniejsze. 

     Po kilku minutach do środka wpadł Alex i zrobił kilka szybkich kroków w moją stronę. Zanim się obejrzałam, chłopak był już przy mnie i patrzył na mnie złowieszczym spojrzeniem.

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz