CARA
Martha z lekką niechęcią zgodziła się wskazać mi drogę do królowej i zaprowadziłam mnie do jadalni. Jej wysokość siedziała na honorowym miejscu, a przy stole znajdowali się jeszcze inni ważni dyplomaci.
- Witam wszystkich serdecznie. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Cara! - Jej wysokość niechętnie oderwała wzrok od człowieka, który właśnie opowiadał jakąś nędzną historyjkę - Siadaj, może zjesz z nami?
- Z przyjemnością, Wasza wysokość. - ukłoniłam się i zajęłam wolne miejsce przy stole.
- Jak minęła noc? Spałaś spokojnie?
- Tak, dziękuję. - uśmiechnęłam się - Przepraszam, ale czy mogłaby Wasza wysokość zapoznać mnie z wszystkimi?
Kobieta spojrzała na mnie spod byka, ale po chwili zaśmiała się i zaczęła mówić o każdym członku tegoż śniadania, jakieś dobre słowa.
- To Dina, moja córka i przyszła następczyni tronu. - wskazała dziewczynkę po lewej stronie - Obok niej siedzi Francis, mój syn i przyszły generał naszego wojska.
- Wie już Wasza wysokość dokładnie, co będą robić w przyszłości? - zdziwiłam się.
- Nie planuję im planować całego życia, ale to są podstawowe sprawy... - machnęła ręką, a moje usta jeszcze szerzej się otwarły - Ale wracając do tematu... To William, obecnie najlepszy żołnierz i generał.
Spojrzałam na umięśnionego mężczyznę, wyglądającego na dobrze po trzydziestce. Ciemne włosy i broda dodawały mu jeszcze lat, ale był całkiem przystojnym facetem. Spojrzenie jednak miał bez wyrazu, tak jakby połączyć brak uczuć Dantego i złość Alexa. Nieźle...
- Reszta osób nie jest ważna. - królowa dziwnie mi się przyjrzała - Tak sobie pomyślałam, że może skoro masz walczyć po naszej stronie, to William mógłby cię trochę podszkolić.
- Wydaje mi się, że nie potrzebuję trenera. - zaprzeczyłam od razu, już nie chciałam wspominać o tym, że nie zostanę tu długo.
- Och, każdy go potrzebuje. - zaśmiała się Jej wysokość - Poza tym nasz generał jest najlepszym znanym mi nauczycielem. No, dalej nie każ się prosić...
- No..., dobrze... - zaśmiałam się nerwowo - Kiedy zaczynamy?
- Myślę, że jutro z samego rana. - kobieta uśmiechnęła się do mnie sztucznie i wróciła do posiłku.
Super. Miałam po kryjomu szukać proroczego lustra, a tym razem całe dnie będę spędzać z generałem całych zastępów żołnierzy. Zapowiadały się bardzo długie dni, a najlepsze w tym wszystkim było to, że obiekt zainteresowań ani razu się nie odezwał. Cudnie...
- Piękna bransoletka. - usłyszałam nagle cieniutki głosik dziewczynki.
Zaśmiałam się nerwowo i spojrzałam uważnie na Dinę. Byłam ciekawa,czy zauważyła delfinka, bo nie zdążyłam jeszcze sprawdzić, jak zadziałało zaklęcie rzucone przeze mnie i moją (nie)babcię.
- Dziękuję.
- Rzeczywiście bardzo ładna. - zaciekawiła się Jej wysokość - Skąd ją masz?
Cholera. Miałam nadzieję, że nie będę musiała się za bardzo rozpowiadać, zwłaszcza, że nie wiedziałam, czy władczyni odkryła prawdę. Spojrzałam na nią uważnie i przez chwilę obie się nie odzywałyśmy.
- Przyjaciółka kupiła mi ją na jednej ze szkolnych wycieczek. - uśmiechnęłam się - Od tamtej pory za każdy mój sukces przywieszam kolejną zawieszkę.
CZYTASZ
The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)
FantasiW dzień swoich osiemnastych urodzin Genevieve „Gen" Garner dowiaduje się, że posiada moc żywiołu wody. Przytłoczona nowymi informacjami, osobami i rzeczywistością, stara się wszystko poukładać. Jej życie zmienia się diametralnie i tylko ona sama moż...