CARA
Po tym wyczerpującym dniu wróciliśmy wszyscy do mojego domu i od razu udaliśmy się do tajnego pomieszczenia. Babcia i Zoe stały przy stole i obserwowały królestwo Ziemi. Nawet nie zauważyłam, że przecież Zoe nie udała się z nami na wojnę. Została w Eswawarze z Elvirą.
Po tym jakże ujmującym "przemówieniu" Pana ciemności było mi niedobrze i ciągle słyszałam ten okropny pisk w głowie. Nie miałam pojęcia, co ten facet nam zrobił, ale nie chciało mi się o tym dłużej myśleć. Bałam się natomiast o Dantego i Alexa. W końcu moja umiejętność telekinezy i umiejętność telepatii Abi w jakimś stopniu wpływały na siłę naszych umysłów. Mogłyśmy chociaż spróbować wyciszyć ten pisk. Gorzej z chłopakami...
- Jak on wygląda? - to było pierwsze zdanie mojej babci, jakie wypowiedziała po naszym powrocie.
- Nie wygląda, bo nie zdążyliśmy się przyjrzeć. - zaczął Alex - Wyobraź sobie, że miał na głowie kaptur.
- Bardziej ciekawi mnie powód jego przybycia do Królestwa Ziemi. - wtrącił Dante - Nie mam pojęcia, czego tam szukał...
- Tego już się pewnie nigdy nie dowiemy... - westchnęłam z nutą rezygnacji w głosie.
- Chyba, że wiemy dokładnie czego szukali jego powiernicy... - Abigail do tej pory milcząca, podeszła do drewnianego stołu i rzuciła na niego jakieś zdjęcie - Jeżeli się nie mylę, to jest to...
- Esencja... - moja babcia otworzyła szeroko oczy, a chwilę potem lekko się zachwiała.
Alex nie czekając na reakcje innych podbiegł do staruszki, używając swojej umiejętności. Złapał ją w ostatniej chwili, zanim upadła na ziemię. Momentalnie wstrzymałam oddech. Tylko co sprawiło omdlenie u najstarszej kobiety świata?
- Babciu, nic ci nie jest? - podbiegłam do chłopaka, trzymającego w objęciach moją opiekunkę - Babciu! Hej, babciu! Alice!
Kobieta w końcu się ocknęła i spojrzała rozkojarzona na każdego po kolei. W jej oczach czaił się strach i roztrzęsienie. Nie miałam pojęcia, co miałam zrobić, więc spojrzałam błagającym wzrokiem na Dantego. Chłopak zrozumiał, o co mi chodziło i od razu do nas podbiegł. Chwilę potem jego oczy mieniły się zielonymi barwami, a oddech staruszki stawał się spokojniejszy.
- Dzięki. - wyszeptałam - Babciu?
- Już mi lepiej... - wzięła głęboki oddech - Dzięki, dzieciaki.
Babcia Alice pozwoliła Alexowi pomóc jej twardo stanąć na ziemi i podeszła z powrotem do okrągłego, drewnianego stołu. Oparła się o niego jedną ręką, a drugą podniosła, leżące na środku zdjęcie.
- Chyba muszę wam coś wyjaśnić... - zaczęła po chwili - Matka natura oddając każdy z żywiołów swoim dzieciom, umieściła ich źródła w czterech fiolkach. Każda fiolka zawierała inną substancję. Ziemia kawałek gleby, kilka kwiatków i liści. Woda zawierała niebieską ciecz. W ampułce Powietrza szalał wiatr, a we fiolce Ognia widać było żywe płomienie. Każda z tych banieczek zawierała esencję danego żywiołu, czyli jego źródło.
- Chcesz powiedzieć, że Eter szuka esencji? - zapytała Abi - Ale przecież Eter jest jednym z żywiołów. On też ma swoją esencję?
- To nie do końca tak... - zaczęła moja babcia.
- Czyli, jeżeli zniszczymy esencję Eteru, pozbędziemy się go na dobre? - przerwał jej Alex.
- Nie...
- W końcu znaleźliśmy odpowiedź, której tak długo szukaliśmy. - uśmiechnęła się czarodziejka powietrza.
- Nie! - powtórzyła moja opiekunka - Jeżeli zniszczycie jego esencję, zniszczycie cały ten żywioł i wszystko co z nim związane. Wyobrażacie sobie planetę, która nie ma gdzie krążyć? Przecież Eter to kosmos!
CZYTASZ
The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)
FantasyW dzień swoich osiemnastych urodzin Genevieve „Gen" Garner dowiaduje się, że posiada moc żywiołu wody. Przytłoczona nowymi informacjami, osobami i rzeczywistością, stara się wszystko poukładać. Jej życie zmienia się diametralnie i tylko ona sama moż...