Rozdział 18

68 6 0
                                    

CARA

     Po występie udałam się z Alyssą do garderoby żeby się przebrać. Musiałam w końcu zdjąć z siebie tę kieckę. Szczerze? Po występie czułam się o niebo lepiej. Ale została jeszcze ziemia. Właśnie powinnam wrócić na ziemię, skoro jutro zaważą się moje losy.

     W końcu doszłyśmy na miejsce i zaczęłyśmy się przebierać. Kai powiedział, że musi wrócić wcześniej do domu i zaopiekować się młodszą siostrą, więc zostałam sama z Alyssą. Ubrałam białe spodnie i pudrowo-różową koszulę w białe paski. Wsunęłam na nogi różowe trampki i czekałam na przyjaciółkę.

     Stałyśmy obok siebie nie odzywając się do siebie ani słowem. Brązowowłosa przebierała się w bardzo wolnym tempie. Było bardzo... niezręcznie. Musiałam się z nią pogodzić, ale wiedziałam, że jest na to tylko jeden sposób. Nie uwierzy mi dopóki nie powiem jej całej prawdy. Przecież nie mogłam tego zrobić...

- Alyssa... - zaczęłam niepewnie.

- Nie gniewam się. - nawet na mnie nie spojrzała - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i wiem, że jak będziesz gotowa, to w końcu mi powiesz.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.

      Nagle za plecami mojej przyjaciółki dostrzegłam jakąś postać. No, jasne! Największy koncert w okolicy nie mógł umknąć żadnemu potworowi. Był jeden, mały problem. Alyssa.

     Pewnie dalej zastanawiałabym się co zrobić, gdyby istota ciemności nie zamachnęła się pazurami na dziewczynę stojącą przede mną. Siłą umysłu odsunęłam przyjaciółkę na bok, a ręką wyjęłam z kieszeni pomniejszony, skradziony sztylet. Nacisnęłam odpowiedni przycisk i rozsunęłam ostrze na długość prawdziwego miecza. Złapałam go obiema dłońmi i odparłam atak potwora. "Przez przypadek" odcięłam mu również rękę.

- Cara? - słyszałam płacz Alyssy - Co to jest?

     Uspokoiłam się i zaczęłam działać według taktyki Dantego. Zero emocji, wszystko na trzeźwo. Zignorowałam wystraszoną dziewczynę i zaczęłam gorączkowo myśleć nad nowym planem. Jedyne co udało mi się wymyślić to dotknięcie bransoletki z przywieszkami, zanim stwór znowu zamachnął się na mnie drugą ręką. Przecięłam ostrzem jego brzuch i korzystając z okazji zaczęłam poszukiwać na ciele bransoletki. Nie było jej.

     Spojrzałam przestraszona na miejsce, w którym powinnam była ją znaleźć. Cholera. Zaczęłam rozglądać się po podłodze, ale nigdzie jej nie było. Nie mogła się odpiąć. Potwór musiał o nią zahaczyć przy ataku. Właśnie... Potwór!

     Nie zdążyłam spojrzeć na przeciwnika, kiedy poczułam silny ucisk na szyi. Zaczynało mi brakować tchu. Znowu szyja? Nie pozwolę...

     Złapałam silne ręce, swoimi i "zaświeciłam" oczka. Już po chwili miejsca, których dotknęłam zaczęły pokrywać się lodem. Właśnie o to chodziło. Bestia zawyła z bólu i od razu mnie puściła. Szybko się odwróciłam i poderżnęłam istocie gardło. Czarna chmura, w którą się zamieniła, uformowała się w postać normalnego człowieka. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie, w jego oczach widać było ulgę i szczęście. Kilka sekund potem rozpłynął się w powietrzu.

     Zmniejszyłam ostrze mojej broni i włożyłam ją do kieszeni. Nie lubiłam kraść i nigdy tego nie robiłam. Ten sztylet jednak był najlepszym co mnie w życiu spotkało.

     Otrzepałam białe spodnie i w końcu spojrzałam na Alyssę. Dziewczyna miała łzy w oczach i siedziała skulona w kącie pomieszczenia. Podeszłam do niej i podałam jej rękę

- C...Co to było? - wstała na równe nogi - J...Jak ty?

- Potem wszystko ci wytłumaczę, okej? - poprosiłam tylko - Musimy się stąd wynosić.

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz