Rozdział 16

59 6 0
                                    

CARA

     W sumie, minęły ponad trzy tygodnie od tego pamiętnego dnia w szkole z Alexem. Już za dwa dni miałam mieć egzamin i w końcu dostać własną broń. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, ale z drugiej nie wiedziałam czy byłam gotowa. Bałam się, że coś mi nie wyjdzie i nie ukończę kursu. To była jedyna przepustka do magicznego świata. Bez zdanego egzaminu mogłam się pożegnać z Abi, Dante i Alexem.

     Przez ostatnie tygodnie codziennie rano biegałam i bardzo starałam się na treningach z moimi nowymi przyjaciółmi. Umiałam już w pełni władać wodą, a telekineza nie wywoływała żadnych krwotoków. Przynajmniej widać było jakieś postępy.

     Wstałam rano bardzo wcześnie. W ciągu ostatnich dni nauczyłam się rozplanowywać sobie czas i teraz miałam więcej możliwości. Na dzień dzisiejszy zaplanowałam sobie dosyć sporo zajęć. Musiałam pójść pobiegać, potem wziąć prysznic i miałam godzinę na dopracowanie scenariusza do kolejnego koncertu. Tym razem głównym tematem był film "The Greatest Showman". Na szczęście mój głos odzyskał dawną barwę i w tym tygodniu mogłam już śpiewać.

     Potem trening z Alexem i wyprawa do szkoły. Oczywiście pod czujnym okiem czarodzieja płomieni. Przez ostatnie tygodnie starał się z nikim nie kłócić, ale bycie miłym i uprzejmym wcale mu nie wychodziło. Zawsze miał jakieś swoje humorki, których znoszenie było naprawdę ciężką pracą. Na szczęście z czasem można się przyzwyczaić.

     Po szkole próba, a potem razem z Alyssą jadę do sklepu kupić dla Kaia kilka rzeczy potrzebnych do występu. Po powrocie wracam do domu (prawdziwego) i spotykam się z babcią Alice. Na sam koniec wracam do agencji na trening z Abi, a potem z Dante. Dopiero wieczorem mogę zająć się lekcjami i dopiero położyć się spać. Cudownie! Dzień pełen wrażeń!

     Nie powinnam jednak narzekać. Mimo otrzymanego daru, dalej mam wspaniałych przyjaciół i babcię. Ponadto zyskałam nowych przyjaciół i nowe możliwości. Nie ma katastrofy. W końcu, z każdej sytuacji da się jakoś wybrnąć.

.........

     W końcu wybiła szósta trzydzieści, a ja ruszyłam na trening. Dzisiaj założyłam na siebie dresowe spodnie w kolorze ciemnego fioletu i czarny podkoszulek na ramiączkach. Postanowiłam, że pokażę się Alexowi z jak najlepszej strony, - biorąc pod uwagę ile czasu marnuję przed egzaminem - więc ubrałam adidasy z Nike'a. Włosy spięłam w wysoką kitkę, a z makijażu zrezygnowałam ostatnio całkowicie. Nie miał on większego sensu biorąc pod uwagę spływający ze mnie po treningach pot.

     Kiedy weszłam do sali, zauważyłam, że chłopak już się rozgrzewa... Bez koszulki... Nie! Chwila! O co mi chodzi? Dlaczego to zrobiło na mnie takie wrażenie? Przecież nie raz widziałam pół nagiego mężczyznę. Poza tym to był tylko Alex. Ten nadęty, wredny i samolubny gnom. Jakim cudem...

- Aż tak źle? - zapytał niespodziewanie czarodziej.

- Że co? - zbita z tropu w ogóle nie zrozumiałam o co mu chodzi

- Nadęty, wredny i samolubny gnom.

- Znowu podsłuchiwałeś moje myśli?! - lekko się zdenerwowałam - Przecież mówiłam, że masz tego nie robić. Poza tym, jak? Przecież cię blokuję.

- Najwyraźniej coś mocno cię rozkojarzyło. Zauważyłem to już jakiś czas temu. Jak tylko jesteś zbytnio zdenerwowana lub smutna, po prostu tracisz kontrolę. Zaczynasz przejmować się problemami i nadmiernymi emocjami.

- Co usłyszałeś? - zapytałam lekko zawstydzona.

- Tylko ten mój piękny opis. - uśmiechnął się złośliwie.

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz