Rozdział 21

56 5 0
                                    

CARA

     Kto wymyślił coś takiego jak budzik? Zwlekłam się z łóżka i przez przypadek... zamroziłam telefon. No, co? Musiałam go jakoś wyłączyć...

     Nie miałam ochoty wstawać na wcześniejsze bieganie ani na trening z Alexem. Doszłam jednak do wniosku, że to z nim najmniej się kłóciłam. Musiałam wykorzystać ten fakt i może... poprawić stosunki?

     Ubrałam czarne jeansy i białą koszulę, mając nadzieję raczej na szczerą rozmowę niż na trening. Założyłam też białe buty na koturnie, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Do paska od spodni przypięłam sobie sztylet, którego od ataku zawsze miałam przy sobie. Tu nie chodzi o to, że się bałam. Po prostu wolałam być ubezpieczona.

     Po kilku minutach stałam pod drzwiami do sali treningowej. Szczerze? Zawahałam się, ale tylko na chwilkę. Otworzyłam wrota i weszłam do środka. Chłopak o rudych włosach podciągał się właśnie na drążku. Podeszłam do niego i czekałam na jakąkolwiek reakcję.

- Yyy, cześć?

     Czarodziej ognia obrzucił mnie tylko znudzonym spojrzeniem i wrócił do ćwiczeń. Ja natomiast nie zamierzałam ustępować. Podeszłam jeszcze bliżej i spoliczkowałam chłopaka.

- Zwariowałaś?! - warknął.

- Zaczynam się nad tym coraz bardziej zastanawiać... W końcu w ciągu kilku ostatnich dni usłyszałam to słowo chyba z tysiąc razy.

- Najwidoczniej zasłużyłaś na to żeby tak cię nazywać. - nie wiem czy zaciskał szczęki celowo, czy już nad tym nie panował.

- Teraz tak będziesz ze mną rozmawiał?

- A jak rozmawia się ze zdrajczynią?

- Ja, zdrajczynią? Chyba sobie ze mnie kpisz!

- A żebyś wiedziała, że tak właśnie jest! Po co się tu przypałętałaś?! Babcia już cię nie chce w domu?!

- Rozważam przeprowadzkę do niej na stałe.

- No, to rozważaj szybciej, bo niedługo nikt cię nie będzie tutaj chciał! - oczy chłopaka zajarzyły się na pomarańczowo.

     Zatkało mnie, ale tylko na chwilkę. W końcu znałam Alexa nie od dziś. Wiedziałam, że prędzej czy później wróci do prawdziwego siebie, prawda?

- Miałeś się zmienić...

- A ty przestać kłamać i kraść. Zachowujesz się jak dziecko! Myślisz, że jak będziesz płakać to wszyscy będą się kręcić tylko wokół ciebie?!

     Czułam jak w moich oczach pojawiają się łzy. Co się ze mną działo?! Przez ostatnie dwa dni wypłakałam więcej niż przez całe życie! Przecież nie byłam beksą! Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam najspokojniej jak umiałam:

- Przyszłam na trening.

- To trenuj.

     Wyjęłam z zza paska sztylet i rozłożyłam go na długość miecza. Złapałam broń obiema rękami i przygotowałam się na atak. Wiedziałam, że to nie miał być normalny trening. Chłopak na pewno będzie chciał udowodnić, że jest ode mnie lepszy. Jeszcze zdąży się przeliczyć...

     Alex nawet nie czekał aż dobrze się przygotuję. Ciął mieczem w moje prawe ramię, ale odparłam atak. Nie zatrzymując się, spróbował uderzyć mnie pięścią. Próbowałam się obronić, ale jak się później okazało, chłopak zrobił to dla zmyłki. Zanim zdążyłam się zorientować, poczułam ostry ból w udzie. Spojrzałam na zranioną nogę i zauważyłam rozcięcie mieczem. Było naprawdę głębokie. W pewnej chwili zaczęłam zastanawiać się nad regułami tego treningu. 

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz