Rozdział 20

54 5 0
                                    

CARA

     Kiedy zrozumiałam, że oficjalnie należę do Eswawaru, byłam bardzo dumna. W miesiąc udało mi się wiele osiągnąć, a moja przygoda z magią dopiero się zaczynała.

     Teraz jednak nie potrafiłam się z tego cieszyć. Było mi głupio, bo dobrze wiedziałam o tym ataku, już miesiąc temu. Nie wiele brakowało żebym powiedziała całą prawdę, ale postanowiłam dać tę szansę Dantemu. To on musiał zdecydować, co powie.

- Jak w ogóle doszło do tego ataku? - zapytał Alex.

- Yyy... - zaczęła Elvira - Najprawdopodobniej mieli kogoś w środku...

- Co?! - krzyknęła Abigail - Ktoś im pomógł?!

- W czasie bitwy, kamery były wyłączone. Ktoś wyłączył je zdalnie...

- Czyli wśród nas jest zdrajca? - ciągnęła dziewczyna.

- Tak, ale...

- Jakie ale?! - wybuchła nagle - Musimy znaleźć tego kogoś i skazać go na wygnanie. Najlepiej odebrać mu też magię!

- Da się tak w ogóle? - zapytałam zdenerwowana.

     Tak, denerwowałam się, bo nie wiedziałam czy mnie też spotka kara. W końcu pomagałam w "spisku". Mogło się to dla mnie źle skończyć?

- Oczywiście, że się da...

- Abigail, ty nic nie rozumiesz... - kontynuowała dyrektorka - Gdybyś wiedziała kim jest zdrajca...

- A ty wiesz?! - zapytała dziewczyna.

- Wiesz? - Dante wybałuszył oczy.

     Kobieta lekko pokiwała głową, a ja zamarłam. Ona wiedziała... Świetnie! Dopiero co zostałam oficjalnie czarodziejką, a już miałam zostać wygnana.

- Podejrzewam... - szepnęła.

- Kto to jest?! - warknęła, a ja przysięgam, że jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie - Sama to załatwię!

- Ja ma jej powiedzieć, czy ty jej pow...

- To byłam ja. - usłyszałam swoje słowa.

     Wszyscy skierowali na mnie zdziwione spojrzenia. Wstałam z fotela i spojrzałam na każdego po kolei. Spojrzenie zatrzymałam dopiero na chłopaku z czarnymi jak smoła włosami. Dziwne, że nie dezaktywował zaklęcia, skoro byliśmy już na wyspie.

- Nie rób tego... - powiedział i przestał opierać się o oparcie fotela Abi.

- Czego ma nie robić? - Alex odepchnął się od ściany i podszedł do biurka.

- Kłamać. - Dante był poważny jak zwykle - Ja to zrobiłem.

     Nie za bardzo wiedziałam co w tamtej chwili zrobić. Wszyscy byli bladzi jak ściana, a ich usta otwarte ze zdziwienia. Tylko Abi miała inny wyraz twarzy. Nie było widać złości, smutku, czy wyrzutu. W jej oczach czaił się zawód. Jeden, wielki, prawdziwy zawód.

- Jak... - zaczęła, a w jej oczach wezbrały łzy.

- Miesiąc temu przyłapałem dwóch złodziei w gabinecie Elviry. - jak on mógł zachować kamienny wyraz twarzy? - Jak na to teraz patrzę, to wydaje mi się, że skradli plany budynku. Nikomu o tym nie powiedziałem. Kilka dni później jeden czarownik czekał na mnie w pokoju. Nie zdołałem się obronić. Wymusił na mnie wyłączenie tych kamer za równy miesiąc, pod groźbą utraty... Abigail. Zgodziłem się. Musiałem... Przełom nastąpił po bitwie w Detroit. Cara odkryła, że znałem tamtego mężczyznę. Nie było innego wyjścia. Wszystko jej powiedziałem...

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz