Rozdział 17

63 5 0
                                    

CARA

     Czasami mam wrażenie, jakby czas pędził nieubłaganie, nie zostawiając nam czasu na chwilę zastanowienia. Gna i nie ma ochoty przestać. Są jednak chwile, kiedy czas płata nam figle. Wtedy, kiedy chcemy żeby zwolnił, wcale nas nie słucha, a kiedy chcemy żeby pędził, powoduje totalną tego znaczenia odwrotność. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego mój występ ma się odbyć za trzy godziny, a ja czekam jak głupia i totalnie się nudzę. Dlaczego...?

- Cara! - usłyszałam krzyk Alyssy - Słuchasz mnie w ogóle?

- Przepraszam, co mówiłaś? - wysłałam jej błagalne spojrzenie - Jestem nieobecna, wiem... Po prostu odrobinę się stresuję.

- Nie ma czym. - uspokoiła mnie przyjaciółka - W zasadzie to nie wiem o co ci chodzi. Śpiewałyśmy i tańczyłyśmy już wiele razy. Nigdy przedtem nie miałaś takiego stresu. O co chodzi?

- O nic. - uśmiechnęłam się niepewnie - Po prostu... Ostatnio mam dużo na głowie...

- Czuję, że czegoś mi nie mówisz. - wypaliła nagle.

- Co? - zapytałam zmieszana.

- Nie mówisz mi całej prawdy. Coś się stało w twoje urodziny... Po prostu to wiem... Od tamtej pory jesteś inna... Cały czas kłamiesz, chociaż wcale nie potrafisz...

- Alyss, ja...

- Nie. - przerwała dziewczyna - Jedyne co mnie pociesza to to, że Kaiowi też nie mówisz prawdy. Rozumiem jestem tylko twoją przyjaciółką, ale on... On zasługuje na coś więcej.

- Ja wcale...

- Nie kłam Cara. - spojrzała mi głęboko w oczy - Po prostu nie kłam.

     Zsunęła się ze sceny, na której trwały gorączkowe przygotowania i ruszyła do drzwi. A już myślałam, że wszystko zaczyna się układać... 

"Przecież wiedziałaś jakie będą skutki kłamstwa" - słyszałam w głowie.

     A mogłam nie kłamać. Przecież to jeszcze nikomu, nigdy nie wyszło na dobre. Co ja sobie w ogóle myślałam? Na dodatek tuż przed koncertem? Tuż przed egzaminem? Właśnie w takiej chwili?

     W pewnej chwili drzwi do auli się otworzyły, a ja zobaczyłam Dantego. Z wielkim uśmiechem zauważyłam, że przez ostatnie tygodnie, chłopak stał się moim stałym widzem. Odkąd się znamy, nie opuścił jeszcze ani jednego występu. Ceniłam w nim to, że był taki przykładny.

- Co tam, smutasku? - zapytał i usiadł obok mnie na brzegu sceny.

- Właśnie pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką. - przewróciłam oczami - Nie zgadniesz o co.

- Hmm, daj mi chwilkę... Może przez chłopaka? A może przez oceny? Która z was się lepiej uczy? Może ona jest zazdrosna...

- Dante. - przywróciłam go do rzeczywistości - Dobrze wiesz, o co mi chodzi.

- Oczywiście, że wiem, ale co ja na to poradzę? To twoje życie Cara. Ty masz nad nim kontrolę..., albo jej nie masz.

- Nie doszłam jeszcze do wniosku, która z odpowiedzi jest poprawna. - uśmiechnęłam się smutno.

- Może to taki moment. Teraz jest źle, ale niedługo będzie lepiej... Na razie ratuj to co się jeszcze da. - powiedział wskazując palcem Kaia, zajmującego się sprzętem muzycznym.

     Uśmiechnęłam się do niego i zsunęłam się ze sceny. Szczerze? Było to jedno z wygodniejszych miejsc w szkole. Ruszyłam w kierunku mojego chłopaka, uśmiechając się do niego, kiedy mnie zobaczył.

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz