Rozdział 24

61 5 0
                                    

CARA

     Następnego dnia wszyscy ruszyliśmy do szkoły. Serio? Czy tylko dla mnie dziwnie to brzmi? Abi i Alex mają po dwadzieścia lat i idą do... szkoły. Dante ma dziewiętnaście i idzie do... szkoły. A ja idę z nimi wszystkimi do... szkoły.

     Miałam taki mętlik w głowie, że prawie w ogóle się nie odzywałam. Cały czas skupiona byłam raczej na moich rozmyślaniach. Dlaczego babcia to zrobiła? Chciała mieć nade mną jakąś kontrolę? Czy to w ogóle miało jakiś związek ze mną?

     Wczoraj po treningu z moją babcią, udaliśmy się do NASZEGO nowego dyrektora. Abigail z pomocą mojej opiekunki pomieszała mu w głowie, a potem zajęła się jeszcze innymi, mało znaczącymi osobami. W końcu jednak wszystko było dopięte na ostatni guzik i ruszyliśmy z powrotem do mojego domu. Po drodze Abigail i Dante zaczęli jakąś zbyt... mądrą konwersację z babcią Alice, a ja na moment się wyłączyłam. Dopiero po kilku minutach zauważyłam, że Alex idzie kilkanaście kroków za nami. Czym prędzej odłączyłam się od jakże zagorzałej dyskusji i podeszłam do chłopaka.

- Tak ci źle z tą decyzją? - zapytałam niepewnie.

- Nic ci do tego.

- Teraz będziesz grał twardziela? - uniosłam brwi do góry - Przecież widzę, że ci to nie odpowiada...

- Mogłabyś chociaż raz nie wtrącać się w czyjeś życie?! - syknął po czym otworzył portal i zniknął za mieniącym się różnymi kolorami okręgiem.

     Mniej więcej od tamtej pory nie odezwał się do mnie ani słowem. Teraz szliśmy do szkoły jak cywilizowani ludzie, ale między nami rozciągała się niezręczna cisza. Dlaczego? Tego nie potrafiłam powiedzieć...

     Spojrzałam na czarodzieja ziemi. Dante także mi się przypatrywał. Wskazałam mu wzrokiem każdego po kolei, a on jedynie wzruszył ramionami. Nie wiedział, tak samo jak ja. Przez chwilę wpatrywałam się w niego z oczekiwaniem, ale chłopak najprawdopodobniej nic nie zamierzał zrobić.

     Rozumiem, że zwykłe pogodzenie się, jeszcze nic nie daje, ale no bez przesady... Obiecaliśmy sobie nową szansę na odnowienie stosunków, nabranie zaufania. Jak mieliśmy nauczyć się sobie ufać, skoro nawet nie potrafiliśmy ze sobą normalnie porozmawiać.

- Co z wami, ludzie? - wydusiłam w końcu.

     Rodzeństwo spojrzało na mnie z niezrozumieniem, a potem na Dantego. Najwyraźniej im wszystko pasowało, ale mnie nie.

- Nigdy się do siebie nie odezwiemy? - kontynuowałam.

- A o czym mamy rozmawiać? - zagadnęła Abigail - Może o wyspie? Agencji? Elvirze? Naszych mocach? A może o zagrażającemu całemu światu złu?

- No...

- No, właśnie. - przewrócił oczami Alex - Tak to jest, jak się udaje kogoś, kim się nie jest.

- To nie był mój pomysł... - tłumaczyłam się.

- Ale nikt z was nie stanął po mojej stronie, kiedy usłyszeliście o tym pomyśle.

     Nie zgadniecie co się stało potem! ZNOWU nastąpiła niezręczna cisza. Miałam dość tego przeklętego towarzystwa! Nie mówiąc im ani słowa, skręciłam w najbliższą uliczkę i ruszyłam do szkoły naokoło. Nie spojrzałam nawet czy zauważyli, że mnie nie ma. 

     Już po kilku minutach zauważyłam Alyssę. Stała pod drzwiami do szkoły i wodziła wszędzie wzrokiem. Pewnie gorączkowo mnie szukała, po tym jak jej wczoraj napisałam, że będę w szkole. Kiedy dziewczyna mnie zauważyła, szybko mi pomachała i podbiegła na spotkanie.

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz