Rozdział 15

69 5 0
                                    

CARA

     Kolejny dzień i kolejne zadania. Znowu wstałam o szóstej i poszłam biegać. Zrobiłam krótką rozgrzewkę i szybko się rozciągnęłam. Czułam się naprawdę dobrze. Punktualnie o ósmej zjawił się Alex. Chłopak bardzo się zdziwił, widząc mnie na sali gotową do działania. Od razu powiedziałam mu, że możemy zaczynać. Tym razem dał mi łuk i poszliśmy na dwór. Nauczył mnie pod jakim kątem najlepiej trzymać majdan i dokąd naciągać cięciwę. Po kilku próbach czułam się jak specjalistka.

     Po godzinie wróciliśmy na salę i odłożyliśmy broń. Przypomniałam sobie, że dalej ukrywam w pokoju sztylet, który ostatnio stąd zabrałam. Ciągnącą się cisze przerwał swoim pytaniem Alex:

- Co ty masz dzisiaj taki dobry humor?

- Po prostu dobrze się czuję. - uśmiechnęłam się - W końcu ogarnia mnie poczucie, że może być już tylko lepiej. Umiem zapanować nad magią, pozwalacie mi występować, a nasze kłótnie są coraz rzadsze. Zostało tylko jedno...

- Czego chcesz? - zapytał od razu.

- Może mogłabym już wrócić do szkoły... - powiedziałam nieśmiało.

- To zły pomysł...

- Moi przyjaciele bardzo za mną tęsknią, babcia ucieszyłaby się z mojego powrotu, a poza tym mam tam szkołę. Nie mogę jej od tak rzucić.

- Cara. Tutaj i na występach możemy cię pilnować. Nie masz jeszcze całkowitej kontroli. Co zrobisz, kiedy nie zapanujesz nad magią? Jak wszyscy zobaczą co potrafisz? Mogłoby to zagrozić nam wszystkim. W szkole nie jesteśmy w stanie cię przypilnować.

- Dam sobie radę. Obiecuję.

- No... zgoda, ale pod jednym warunkiem.

- Jakimkolwiek.

- Przez jakiś czas będę chodził do szkoły z tobą. Niewidzialny oczywiście.

.........

     Oj, no zgodziłam się, a co miałam niby zrobić? Inaczej by mnie nie puścił, a ja naprawdę chciałam wrócić do domu.

     Po treningu od razu pobiegłam do pokoju i spakowałam plecak do szkoły. Ubrałam granatowe jeansy i białą luźną bluzkę, a na nogi wsunęłam czarne buty na koturnie. Na ramiona zarzuciłam czarny, długi sweter i założyłam zimową kurtkę. Byłam w siódmym niebie, kiedy otwierałam portal do Nowego Yorku. Czułam jak energia buzuje w moich żyłach.

     Przez całą drogę do liceum, Alex nie odezwał się do mnie ani słowem, więc ja też nie próbowałam zaczynać konwersacji. Może to i dobrze. Będzie siedział cicho, a nie cały czas mówił mi, że mam uważać.

     Kiedy w końcu weszłam do budynku, skierowałam się do szatni. Odwiesiłam kurtkę i założyłam plecak na ramię. W momencie kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje, pobiegłam do klasy. Weszłam co prawda równo z nauczycielem, ale ważne, że byłam. Od razu zauważyłam Alyssę w ostatniej ławce. Uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam w kierunku mojego miejsca. Usiadłam obok niej i się przywitałam, a ta od razu zaczęła wypytywać, dlaczego się spóźniłam. No, cóż. Coś musiałam wymyślić, a że obok stał oparty o ścianę Alex, powiedziałam, że mój kuzyn jest strasznym lalusiem i zbyt długo korzystał z łazienki. Chłopak obrzucił mnie spojrzeniem pełnym złości, ale i tak nic nie powiedział. W końcu niewidzialność nie działała na odgłosy, które wydawał. Ten dzień mógł być fajniejszy niż sądziłam.

ALEX

     Zobowiązałem się jej pilnować i teraz musiałem to robić. Cara wszędzie gdzie tylko mogła robiła mi nazłość. Na stołówce nadepnęła mi celowo na stopę i nawet nie przeprosiła. Na lekcji wychowania fizycznego celowo rzuciła we mnie piłką od koszykówki, tłumacząc pani, że jest  rozkojarzona po chorobie. Bardzo śmieszne.

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz