CARA
Powolnymi ruchami zwlekłam się z łóżka, bo nie miałam najmniejszej ochoty go opuszczać. Każdy zareagowałby tak samo, gdyby przesiedział całą noc, próbując jeszcze bardziej odkryć swoje moce. No, cóż musiałam przecież pomóc przyjaciółce...
Pościeliłam moje łoże i rozejrzałam się po pokoju. Wszędzie walały się jakieś książki, kartki, zapiski. Laptopa też próbowałam używać, ale nie było tam zbytnio pożytecznych informacji o magii. Do babci zadzwonić nie mogłam, bo tutaj w ogóle nie było zasięgu, nie mówiąc już o Kaiu, czy Alyssie. Dopiero nad ranem położyłam się spać z myślą, że następnego dnia poszukam Marthy.
Tak, jak zaplanowałam, tak zrobiłam. Przebrałam się i wyszłam z pokoju, cały czas uważnie się rozglądając. Nie chciałam nagle wpaść na generała, który od razu zagoniłby mnie na trening.
- Martha! - uśmiechnęłam się, kiedy weszłam do stołówki dla służby i od razu zauważyłam dziewczynę.
- Cara, miło cię widzieć. - odwzajemniła uśmiech - Coś się stało?
- W zasadzie to mam do ciebie pewną sprawę...
- Słucham. - oparła łokcie na stole i splotła razem dłonie.
- Powiedzmy, że ktoś ma gdzieś przyjaciółkę i ta przyjaciółka potrzebuje pomocy... - zaczęłam tłumaczyć, cały czas gestykulując.
- No...
- Tyle, że ta osoba jest za daleko, a w organizmie przyjaciółki płynie trucizna...
- Chcesz jej pomóc, używając umiejętności leczenia? - domyśliła się od razu.
- Nie ja, - machnęłam nerwowo ręką - tylko ta osoba.
- Okej... - dziewczyna lekko zmrużyła oczy - Chyba jest jeden sposób, ale nie wiem, czy mógłby się udać.
- Pokażesz?
.........
Dokładnie godzinę później Martha odwiedziła mój pokój. Od razu zauważyłam w jej dłoniach dwie grube księgi, ale starałam się o tym nie myśleć. Abigail potrzebowała pomocy, a ja byłam w stanie jej tej pomocy udzielić. Musiałam tylko porządnie się skupić...
- Słyszałam o pewnej metodzie... hmm... Nie tak zwiększania swojej mocy, co zwiększania jej zasięgu... Używano jej najczęściej podczas wojny.
- Tak, można powiedzieć, że to jest wojna. - mruknęłam pod nosem.
- Zaklęcie polegało na uaktywnieniu magicznych tarcz żywiołu. Spotkałaś się z tym kiedykolwiek?
- Nigdy o tym nie słyszałam. - przyznałam się.
- A, więc już tłumaczę. - usiadła obok mnie na łóżku i otworzyła pierwszą księgę - Używali jej zawsze czarodzieje o wysokiej randze... Ty jesteś Wybranką, więc sądzę, że sobie poradzisz. Niestety mogę ci tylko wytłumaczyć podstawy, ale nie zapoznam cię z... praktyką.
- Rozumiem. - pokiwałam twierdząco głową - Miejmy nadzieję, że zrozumiem.
- Dobrze, więc zaczynajmy. - wzięła głęboki wdech - Wstań, będzie ci wygodniej.
Zrobiłam co kazała i wzięłam kilka oddechów. Bałam się, że to nie wystarczy, albo że zrobię coś, co zaszkodzi nie tylko mnie, ale i Marthcie. Rozluźniłam mięśnie i powoli zaczęłam się uspokajać.
- Gotowa? - usłyszałam nagle.
- Tak.
- W tym zaklęciu używa się głównie rąk i umysłu, więc spuść łagodnie ręce wzdłuż ciała i się skup. Musisz wyobrazić sobie swoją magię, jako energię, którą masz w dłoniach. Pomyśl o energii i stopniowo wysyłaj ją w kierunku dłoni tak żebyś całą ją tam zgromadziła.
CZYTASZ
The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)
FantasyW dzień swoich osiemnastych urodzin Genevieve „Gen" Garner dowiaduje się, że posiada moc żywiołu wody. Przytłoczona nowymi informacjami, osobami i rzeczywistością, stara się wszystko poukładać. Jej życie zmienia się diametralnie i tylko ona sama moż...