Rozdział 19

68 5 2
                                    

CARA

     Po męczącym wieczorze, wróciłam w końcu do agencji. Alex towarzyszył mi przez cały czas, chociaż widziałam, że wszystko go boli. Kiedy tylko odwracałam wzrok, chłopak krzywił się z bólu, a czasem zdarzyło mu się nawet syknąć. Zapewne myślał, że nic nie widzę, ale ja nie jestem taka ślepa...

     Pożegnałam się z nim i ruszyłam w kierunku swojego pokoju. Byłam wykończona, a to był dzień pełen wrażeń.

     Kiedy leżałam już w łóżku, doszłam do wniosku, że jest mi smutno. Bardzo chciałam powiedzieć Alyssie całą prawdę, ale wiedziałam, że na ten moment nie mogę. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że miałam ją dalej okłamywać.

     W końcu jednak znużył mnie sen, a powieki zaczęły się same zamykać. Przestałam się opierać i odpłynęłam, wiedząc, że jutro mój wielki dzień.

.........

     Byłam w jaskini. Dookoła mnie wszędzie były skały, z których skraplała się woda, a przede mną rozciągało się źródełko. Byłam sama, a w pomieszczeniu było ciemno. Tylko zbiornik z wodą wydawał się być podświetlany. Kusiło mnie żeby wejść do wody i pozwolić jej mnie pieścić. Była taka kusząca...

     Nagle poczułam jakiś ruch za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Kaia. Stał przede mną, ale jego gałki oczne były całe czarne. Nie wiedziałam co się dzieje. Chłopak uśmiechnął się pokazując swoje kły, a ja mimowolnie zaczęłam się cofać. Nagle straciłam grunt pod nogami i wpadłam do źródełka. Na początku myślałam, że zaraz się uduszę, ale... umiałam oddychać pod wodą. Unosiłam się w wodnej przestrzeni, czując tę cudowną ciecz dookoła.

     W pewnej chwili płyn przede mną zaczął bulgotać, a wśród bąbelków zauważyłam postać. Kobieta spojrzała na mnie i się uśmiechnęła, a potem jej oczy zajarzyły się na niebiesko, tak jak moje. Unosiłyśmy się tak w źródle przez jakiś czas i dopiero potem zaczęłam zauważać podobieństwa między nami. Blond włosy spływały po naszych ramionach, a szeroki uśmiech odkrywał równe białe zęby. Ten sam zadziorny nos i usta pełne wdzięku.

- Mama? - usłyszałam swój głos.

     Niestety, kobiecie nie dane było odpowiedzieć, bo wokół rozległ się dziwny dźwięk. Wszędzie słychać było donośne dźwięki alarmu. Woda w miejscu, gdzie znajdowała się kobieta, znowu zaczęła bulgotać, a ja nie mogłam jej zatrzymać. Alarm dzwonił tak głośno, że nie słyszałam swoich myśli. Nagle woda wokół mnie także zaczęła bulgotać, a ja tonąć...

     Zerwałam się z łóżka, nie wiedząc co się dzieje. Przetarłam oczy, myślami wciąż będąc w źródełku. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że alarm jest prawdziwy. Spod drzwi widać było smugi czerwonego światła, a po całym korytarzu roznosiły się dudniące dźwięki.

     Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, zaglądając na zewnątrz. Nikogo, nigdzie nie było widać. Wyszłam z pokoju i zaczęłam uważniej się rozglądać. Najwyraźniej to były tylko ćwiczenia, a Alex, Abigail i Dante nie fatygowali się żeby brać w nich udział. W końcu ich pokoje były zamknięte, a na korytarzu nie było żywego ducha.

     Odwróciłam się chcąc iść z powrotem do pokoju, ale przede mną ni stąd ni zowąd wyrosła jakaś ciemna postać. Nie zdążyłam nawet ocenić czy to potwór czy czarownik, bo ten od razy złapał mnie za szyję i zaczął dusić. Odruchowo złapałam go za rękę, którą trzymał na moim gardle i zaczęłam ją zamrażać. Nic. Dosłownie nic. Moja magia na niego nie działała. Przypomniałam sobie jak Dante tłumaczył mi różne umiejętności. Ta umiejętność nazywała się odpornością na magię. Była to jedna z mrocznych umiejętności i należała do niewielu osób. Teraz miałam pewność, że to czarownik.

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz