Rozdział 30

59 5 0
                                    

CARA

     Bez ogródek wpadliśmy do pokoju Abigail i od razu zauważyliśmy Dantego klęczącego przy dziewczynie. Alex zatrzymał się w przejściu, ale ja nie dałam się ponieść emocjom. Szybkim krokiem podeszłam do czarodzieja ziemi i spojrzałam mu w oczy. Widać było w nich roztrzęsienie, złość, poczucie winy i wiele innych emocji. Kiedy jednak zauważył, że się w niego wpatruję, od razu przybrał poważny, obojętny wyraz twarzy.

- To był chyba atak klątwy, ale Abi wyssała sobie z płuc powietrze żeby go powstrzymać. Pomóż jej.

     Nie musiałam wiedzieć nic więcej. Od razu pochyliłam się nad ciałem czarodziejki powietrza i zaświeciłam swoje oczy. Tlen zaczął normalnie płynąć w ciele mojej przyjaciółki, a jej funkcje życiowe wracały do normy.

- Będzie żyła. - wydusiłam z siebie w końcu.

- Wiem... - Dante nawet na mnie nie spojrzał.

- Co to jest, do cholery?! - warknął nagle Alex.

     Odruchowo rozejrzałam się po pokoju i nagle zdałam sobie sprawę, że wszędzie walają się ubrania, a Abigail jest w samej bieliźnie. Nie rozumiałam tylko reakcji brata dziewczyny. To chyba dobrze, że była szczęśliwa, prawda?

- Wróciliście do siebie? - uśmiechnęłam się z entuzjazmem.

- Czy to w tej chwili jest ważne? - przerwał mi czarodziej ognia - Mamy ważniejsze sprawy do obgadania...

- Nie, Alex! - wstałam z podłogi - Nie możesz pogodzić się z tym, że twoja siostra w końcu jest szczęśliwa? Skoro tak ci to przeszkadza, to znajdź sobie jakąś podrywkę żebyś nie czuł się samotny. A teraz panowie, poproszę o odrobinę prywatności dla mnie i mojej pacjentki...

     Alex na początku był na mnie wściekły, ale po mojej ostatniej uwadze rozejrzał się uważnie dookoła i tak, jakby się zarumienił. Zamrugał szybko powiekami i wyszedł z pokoju. Dante udał się na szczęście za nim.

.........

     Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie rano, bo przed szóstą. Nie mogłam spać, a autentycznie byłam zmęczona. Dziwne... Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Ostatnio miałam coraz mniej czasu dla siebie, ale nie było w tym nic dziwnego. Nigdy nie należałam do najlepiej zorganizowanych, a już na pewno nie do tych bardzo dbających o porządek. Dlatego po wyjściu spod prysznica, ogarnęłam trochę pokój i się ubrałam. Tym razem postanowiłam nie iść biegać, więc od razu ubrałam się, jak po treningu. Postawiłam na jasne jeansy i pomarańczową koszulę, na którą narzuciłam czarną ramoneskę. Włosy tym razem zostawiłam rozpuszczone, tylko u góry zebrałam trochę i spięłam spinką żeby nie leciały mi do oczu, a na nogi wsunęłam czarne kozaki na koturnie.

     Zeszłam szybkim krokiem na dół, słysząc, że ktoś krząta się po kuchni. Z tego co pamiętałam Alex był rannym ptaszkiem, podobnie jak  ja, więc od razu domyśliłam się, że znowu coś pichci. Z uśmiechem na twarzy zajrzałam do kuchni i na chwilę zamarłam. W pomieszczeniu znajdowała się babcia, a ja nie miałam ochoty z nią teraz rozmawiać...

     Po cichu zaczęłam się wycofywać, tak żeby czarodziejka czasu mnie nie zauważyła, ani nie usłyszała. Bardzo liczyłam na to, że kobieta nie zwróci na mnie uwagi, ale babcia Alice od razu się odezwała:

- Dopiero przyszłaś, a już uciekasz?

- Nie chciałam ci przeszkadzać, po prostu myślałam, że to ktoś...

The Elements. Pierwsza misja (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz