Rozdział 28: Niepokojące przeczucie

188 7 10
                                    


   Piach siekał odsłonięte części ciała, promienie słońca raziły oczy i prażyły ziemię, która drżała od ciągłych wybuchów. Ryczące bestie wkoło toczyły bitwy, powietrze przecinały różnokolorowe wiązki, wybuchy co chwila wznosiły ku niebu chmary pyłu pomieszanego z dymem.

   Heather, mimo iż stała na kamiennej kolumnie z dala od pola walk, czuła, jak przez jej żyły przepływa elektryzująca ekscytacja. Wiedziała, że wybrała się tu na wojnę, ale nie przewidywała, że wzbudzi w niej takie podniecenie! Te pełne determinacje oblicza żołnierzy Neathi, żądza krwi wibrująca w powietrzu! Objęła się ramionami, uśmiechając pod nosem. To było takie piękne...

   Zaraz jednak oprzytomniała, słysząc Linusa, który obserwował niebo przez lornetkę i informował swoich o kolejno zjawiających się gundaliańskich statkach. Po sposobie w jaki wykrzykiwał imiona szóstki Gundalian, wywnioskowała, że musi być to główna siła wrogiej armii. Podeszła do niego kawałek, lecz dalej jej nie zauważył. Hmm, stał tak blisko krawędzi, wystarczyło jedno pchnięcie i spadłyby prosto w ramiona śmierci. W końcu wypadki chodzą po ludziach, a szczególnie na wojnie.

– Padnij!

   Błyskawicznie wykonała rozkaz, czując, jak wiązka z lasera niemal muska jej włosy. Usłyszała głośny wybuch i posypały się na nią odłamki skalne. Przytulając policzek do zimnego kamienia, wpatrywała się w zielonego bakugana, z którego żądła padł pocisk.

   W ułamku sekundy jej życie stanęło na szali, ręka śmierci otarła się o nią. To uczucie jednocześnie mrożące serce i rozpalające głowę było fascynujące. Podniosła się do siadu, a Crueltion sam wpadł do jej dłoni.

– Cholera, namierzyli nas! – krzyknął Linus, przypadając do niej. – Musimy się ewakuować i wezwać pomoc.

   Złapała jego rękę zmierzająca do komunikatora, po czym podniosła się, wpatrując w bakugana Ventusa. Zauważyła, że tym, który wydawał mu polecenia, był chłopak mający może trzynaście lat, błyszczące żółte oczy i pusty wyraz twarzy. Nastoletni niedoszły morderca, huh?

– Nie mamy przed czym uciekać, Linusie – przemówiła, unosząc kącik ust. – Wszystko będzie dobrze. Nie mogę się wycofywać z walk.

– O czym...

   Nie zdążył skończyć, kiedy wyrzuciła Crueltiona na uprażony słońcem piach. Fioletowe światło rozbłysło, by wyłonił się z niego pokaźnych wymiarów wąż o oczach czarnych niczym onyksy. Masywny ogon zakończony srebrnym szpikulcem uderzył o skałę, rozkruszając ją całkowicie.

– Wreszcie, myślałem, że nigdy mnie nie wypuścisz – wysyczał i wysunął rozdwojony język. – Dalej, zabaw mnie, pszczółko – zwrócił się do przeciwnika, po czym wystrzelił, rozwierając paszczę. Białe ostre kły ujrzały światło dzienne.

– Trucizna cienia – Heather wymówiła nazwę karty, na co Crueltion syknął z aprobatą.

   Na szczęście dzieciak wykazał odrobiny woli walki i bakugany starły się, lecz nie na długo, gdyż w nieba spadły jasne pociski, wzbijające gęstą chmurę pyłu. Heather uśmiechnęła się, widząc, że naprzeciw nich staje kolejny bakugan. Dwóch na jednego, to mogło być trochę ciekawe!


****


   Czasami zastanawiałs mnie ta fascynująca własność lekcji, które cię kompletnie nie interesują. Kiedy na nich jesteś, nagle odkrywasz ze sto innych, ciekawszych pomysłów, jak mógłbyś spędzić ten czas lub zaczynasz mieć filozoficzne przemyślenia. Tak było właśnie w przypadku Drake'a, który zaczął snuć gadki o sensie życia. Udało mu się nawet wyrwać Akane z drzemki, co od miesięcy bezskutecznie próbował uczynić gościu od fizyki.

Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.IIWhere stories live. Discover now