– Musimy wymyślić jakiś dobry plan. Wątpię, że Kazarina nie wykorzysta do czegoś Akane.
– Lecz Serena, moja siostra....
– Zacznijmy może od tego, że Dana również wyjebało.
– Uwierz mi, Jane, jesteśmy już po części przyzwyczajeni. Czasami tak już się zdarzało.
Słońce nad naszymi głowami świeciło ostro, odbijając jasne refleksy dookoła. Gulasz przygotowany przez Linusa był bardzo dobry, a rozmowa przy stole o dziwo toczyła się w pełnym spokoju. Ta, wyglądało na sielankę, jednak Shiena siedziała wyprostowana jakby połknęła kij od szczotki, Jane nieustannie gryzła wargę, a Marucho nie zjadł więcej niż dwie łyżki potrawy. Nie było to nic dziwnego, absolutnie. Gdyż nasza sytuacja, delikatnie rzecz ujmując, była chujowa.
Akane porwana przez sucz, Dan z dupy wyparował przed naszymi oczami, natomiast Serena nie zezwalała na wycieczkę na Gundalię. No mówię wam, było rozkosznie. Wręcz czekałam na rozwój akcji, bo znając życie, to karuzela cyrku i spierdolenia dopiero ruszyła.
- Ile może zająć Danowi powrót? – spytała Shiena.
– Zależy co się z nim stało – mruknęła Fabia. – Ktoś ma jakiś pomysł?
– Jak Gundalianie to mnie coś trafi – westchnęłam, trąc rękami czoło.
– Dobra, zakładając, że pojawi się do godziny, to jak planujemy się dostać na Gundalię? – Ren dalej próbował ustalić jakikolwiek plan, choć od zniknięcia Dana to nikt się nie kwapił, by podjąć temat.
– Przecież królowa Serena nam zabroniła – przypomniał Marucho. – Bez jej pozwolenia nie tkniemy teleportu.
– Zawsze mogę spróbować pożyczyć Niszczyciela Spectry.
– Pożyczyć? – Jane uniosła brew.
– Ty go nawet nie umiesz prowadzić – dodał Fludim. – Puknij się w głowę, to by było samobójstwo.
– Chyba że namówisz Gusa na bycie kierowcą.
– Wtedy zginiemy z rąk Aki – powstrzymała machinacje Wilson Haru.
– Ale przecież nie możemy pozwolić jej zostać samej z tą bandą na dłużej niż kilka godzin! – jęknęłam. – No i Jake!
– Nie zapominajmy o Danie – westchnął Marucho.
– Sprawy wzięły koncertowo w łeb – podsumowała Jane.
Rzuciłam wzrokiem na wysoki garnek z gulaszem. Miałam nieco ochotę, by wziąć sobie dokładkę za dokładką, bo w końcu jedzenie to sposób na wszystko, ale przecież i tak polecę po Aki, choćbym miała przetrzeć Sereną podłogę albo zagrozić rozwaleniem trzeciej osłony, a wtedy nie mogę się toczyć jak kulka ze wzgórza. Tak sobie debatowałam sama ze sobą, gdy nad stołem pojawił się ekran, gdzie wyświetlała się neathiańska królowa.
– Właśnie z kapitanem Elrightem obejrzeliśmy nagrania z walki Drago z Linehartem – przemówiła.
Wszyscy wbili w nią oczekujący wzrok, lecz Krawler się nieco spiął. Marucho poklepał go pokrzepiająco po ramieniu.
– I zrozumiałam, co się wydarzyło. To jakaś działalność świętej Kuli doprowadziła do zniknięcia Dana. Możliwe, że chciała go poddać jakiejś próbie.
Reszta zaczęła się dopytywać o jakieś szczegóły, na które władczyni i tak nie miała odpowiedzi. Ja natomiast na słowo „próba" zaczęłam mieć falę wspomnień z własnej dość mało przyjemnej. Spojrzałam na równie zaniepokojonego Fludima. Jeśli Dan też wróci opętany przez jakiegoś swojego przodka, to ja się wypisuje z tej powalonej imprezy.
YOU ARE READING
Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.II
FanfictionPo zakończeniu konfliktu z Zenoheldem każdy może powrócić do zwykłego życia wypełnionego przebywaniem z rodziną, walkami bakuganów, szkołą, spotkaniami ze znajomymi. Przynajmniej do chwili, kiedy wybucha wojna między Gundalią a Neathią, a Wojownicy...