Żeby być całkowicie szczerą, to znienawidziłam Gundalian wyjątkowo mocno dzisiejszego poranka. Nie dość że wpółprzytomna z zapuchniętymi oczami stałam na jakimś totalnym wygwizdowie, to jeszcze wiało niemiłosiernie, przez co dostawałam dreszczy.Reszta była w niewiele lepszym stanie. Dan co chwila przysypiał, śliniąc się z lekka, Akane to trzymała się przytomności z całych sił, Marucho dzielnie przecierał co 5 minut oczy, by powieki mu nie opadły. Jedynie Fabia, Shun i kapitan Elright wyglądali na rześkich i pełnych energii. Zupełnie jak te legendarne osoby na imprezach, które nieważne, jak dużo procentów w siebie władują, na następny dzień są czyste, pachnące i pełne sił.
- Spóźnia się już dziesięć minut – powiedział z lekkim niepokojem kapitan i rozejrzał się po równinie.
– Ale też nie widać, by to była jakaś pułapka – mruknął Shun.
– To czemu Nurzak się nie pojawiaaaa? – ziewnął Dan. – Skoro już wysłał tą wiadomość.
– Coś tu nie gra – westchnął Marucho.
– Coś go zatrzymało? – zasugerowała Shiena, trąc podbródek.
– Albo... – Shun nie dokończył zdania, gdy komunikator Elrighta wydał ostry pisk i pojawiła się twarz jednego z żołnierzy.
– Kapitanie, nasze czujniki pokazały trzy gundaliańskie statki zmierzające ku osłonie!
– Albo chciał odciągnąć naszą uwagę – dokończył Kazami.
****
Ren czuł, jak jego nerwy pękają jeden po drugim. Ledwo udało mu się otrząsnąć z szoku, że Nurzak zginął z ręki Barodiusa, a już został wysłany na Ziemię, by pozbierać więcej graczy do batalionów Gila, Airzela i Stoicy. I w tym zadaniu nie byłoby nic trudnego, w końcu Krawler robił to już nieraz.
– Matko, jacy ci ludzie są odrażający. I czemu właściwie to ja zostałem wysłany? Jestem dowódcą, a nie jakimś podrzędnym sługą!
Niestety do „pomocy" dostał najbardziej irytującego członka Zgromadzenia Dwunastu. Nawet nie zdążyli się dobrze przenieść, ten już marudził, przeglądając się w wypolerowanej ścianie. Przynajmniej zmienił się w ludzką formę, bo Ren nie ręczyłby za siebie.
Zerknął na Heather, która stała koło Stoicy, jednak spoglądała zamglonym wzrokiem przed siebie. Pojęcia nie miał, czemu ją też musiał tu zawlec, skoro wcześniej walczyła na froncie, ale i tak już wolał ją niż Stoicę. Przynajmniej milczała, choć jej wzrok potrafił zmrozić gości.
– A ten ubrania to już kompletne bezguście! Jak można sie tak ubierać?!
Wypuścił wolno powietrze przez nos. Abolutnie nie mógł pobić jednego z dowódców, miał wystarczająco dużo problemów.
– Im szybciej złapiemy dzieciaki, tym szybciej wrócimy – warknął. – Więc nie dramatyzuj i do roboty!
Stoica spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem, po czym niepokojąco się uśmiechnął. To nie wróżyło niczego dobrego.
– No dobrze, chodźmy skarbie! – Pociągnął Heather za sobą, na co ta się wyrwała z sykiem. Zerknął na nią przez ramię, robiąc dzióbek. – Oj nie radziłbym, ja nie jestem jak Zenet. W końcu to twoja planeta, więc dobrze wiesz, co i jak, nie? – Puścił jej oczko i ruszył dalej w podskokach.
– Stoica, czekaj! Mamy to robić ra... – Ren urwał, widząc, że dowódca go kompletnie olał podobnie jak Ziemianka.
Westchnął ciężko. Pozostało mu mieć nadzieję, że nie zrobi czegoś zbyt głupiego.
YOU ARE READING
Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.II
FanfictionPo zakończeniu konfliktu z Zenoheldem każdy może powrócić do zwykłego życia wypełnionego przebywaniem z rodziną, walkami bakuganów, szkołą, spotkaniami ze znajomymi. Przynajmniej do chwili, kiedy wybucha wojna między Gundalią a Neathią, a Wojownicy...