Rozdział 29: Oblicze za maską

209 7 18
                                    


   Noc na Neathi była oszałamiającym zjawiskiem. Srebrne drobinki światła migotały w ciemnościach, a jasne promienie odbijały się od kryształowych budynków i rzucały oryginalne wzory na posadzki pałacu. Ciche szumy oddalonych lasów uspokajały umysł i pomagały zapaść w sen.

   Jednak w przypadku Fabii uwalniały one jedynie bolesne wspomnienia. Właśnie w takie noce siedziała wraz Jinem na dole, w pałacowym ogrodzie i słuchała jego zabawnych historii z wojska, dzieciństwa czy licznym podróży po Neathii. Ona z racji bycia drugą księżniczką miała wiele zajęć z kultury, etykiety, polityki, śpiewu, a także walki, przez co nie zostawało jej wiele czasu na własne przyjemności. Dlatego zawsze ceniła momenty, kiedy z pomocą ciepłego głosu Jina mogła przenieść się w te wszystkie odległe miejsce.

   Mieli je wspólnie odwiedzić. Chcieli zrobić jeszcze tyle różnych rzeczy...

– Księżniczko – szepnął Aranaut, widząc, jak dziewczyna zaciska ręce na marmurowej barierce balkonu, a po jej policzkach zaczynają płynąć łzy.

   Fabia pokręciła głową, po czym odsunęła rękaw swojej białej sukni i uruchomiła holograficzny obraz swojego zmarłego narzeczonego. Strój neathiańskiej gwardii, ciemnogranatowe włosy i ten delikatny uśmiech.

   Poczuła, jak w jej gardle rośnie gula, a ręce zaczynają trząść. Miał zaledwie osiemnaście lat, czym sobie na to zasłużył? Czym oni zasłużyli sobie na tą przeklętą wojnę?! Widziała płonące miasta, wszechobecną rozpacz, ból, śmierć i płacz, jednak to nie było najgorsze. Nie, pełne satysfakcji uśmiechy Gundalian patrzących na sponiewieranych Neathian były wypalone w jej umyśle i powtarzały się niczym zaklęta mantra w snach.

   Nienawidziła ich całym sercem. Kawałek po kawałku odbierali jej wszystko, co kochała. Powinni zniknąć. Powinni...

– Źle się czujesz?

   Nocną ciszę rozdarł pusty głos zabarwiony nutką mroku. Fabia szybko starła łzy i obróciła się twarzą do Heather, która stała z rękami założonymi z tyłu i lekko zaniepokojoną miną. Jej jasna koszula nocna falowała delikatnie przez wiatr.

– Przepraszam, obudziłam cię? – odparła, uśmiechając się słabo i wyłączając obraz Jina.

   Heather dalej przyglądała się jej badawczo, przez co poczuła się ciut nieswojo. Wiedziała, jakie dziewczyna miała powody, by tu być i szczerze jej współczuła, jednak z tymi malinowymi oczami było coś nie tak. Coś ukrywały.

– Nie umiałam zasnąć i postanowiłam się przejść. Potem zobaczyłam, że tu stoisz... – urwała niepewnie. – Wybacz, nie powinnam się wtrącać – Pochyliła głowę.

   A może była po prostu przewrażliwiona po gierkach Rena? Tak, stanowczo zrobiła się za podejrzliwa.

– Nie przepraszaj, nic się nie stało – Poklepała ją po ramieniu. – Miło, że się zainteresowałaś. A jeśli nie możesz spać, to idź to naszej lekarki. Ma świetne ziółka na bezsenność.

   Heather pokręciła głową i obróciła się ku krajobrazowi śpiącego miasta, zakładając zielone pasmo włosów za ucho. Otuliła się ramionami, mrużąc oczy.

– To tylko stres – mruknęła. – Zastanawiam się cały czas, co z Archiem i Bennym – Zagryzła wargę. – Jeśli też są wysyłani na pola bitew...

   Fabia na te słowa poczuła ucisk w sercu. Wiedziała, do czego zmierzała dziewczyna. Bała się straty i słusznie. Ból po stracie kogoś bliskiego, uczucie bezsilności. Bardzo dobrze znała te uczucia, które kłębiły się w jej duszy i nie życzyła nikomu doświadczać podobnej tortury.

Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.IIWhere stories live. Discover now