Rozdział 54: Łzy mieszające się z krwią

126 9 4
                                    

       Stanowczo nie powinien tego robić. Złapanie za dłoń Tytana, którego twarz przywodziła na myśl wygłodniałą piranię, byłoby jego najgłupszym pomysłem w dziejach. Jednak burza wokół jedynie przybierała na sile, pioruny waliły o ziemię, a miał też niepokojące przeczucie, że coś jeszcze może wyłonić się zza posępnych chmur.

– Zgoda – powiedział tak cicho, że przez moment miał wrażenie, że przodek tego nie usłyszał.

Tytan po chwili zmrużył oczy i wciągnął go gwałtownie przez barierę. Po karku przebiegł mu dreszcz, gdy poczuł miliony zimnych szczypiec ocierających się o skórę, a po sekundzie stał już koło grobu. Energia, raz zimna raz gorąca, buchała prosto na niego, ziemia dygotała, a huk był niemal ogłuszający. Przełknął ślinę. Jeśli przejdzie dwa kroki dalej, to moc faktycznie może go poszatkować.

– Dalej, Kenji – Tytan siadł na tablicy, machając beztrosko nogami. – Pokaż mi tą waszą bezużyteczną nadzieję.

Zwilżył językiem wargi i spojrzał przez ramię. Vena choć trzymała dłonie splecione, to niemo przekazywała mu, że dostanie opieprz, jak przeżyją. Reinare jedynie mocno pokazywała mu uniesione kciuki. Spotkał się wzrokiem z Blastem i jego bakugan wykonał gest, jakby nakazujący mu pochylenie się. Zmarszczył brwi, po czym go olśniło, gdzie już to widział.

Stali na tyle pałacowego ogrodu. Słońce błyszczało między koronami drzew, a słodki śpiew ptaków niósł się w oddali. Reiko stała wyprostowana, a nad jej dłonią unosiła się mała błękitna kula.

– Nasza moc nie zna zła ani dobra– rzekła.

– A nie pochodzi od niemiłego bakugana? – Jessie przechyliła głowę, wydymając policzki.

– Owszem, to prawda – kobieta skinęła głową. – Jednak moc sama w sobie nie jest złem ani dobrem. Jest neutralna. To jej właściciel ją kształtuje. Można nią pomagać, ale również niszczyć. Jest trochę jak zwierzątko. Jeśli nie ufa lub czuje się zagrożona, zaczyna atakować.

Potem Jess powtórzyła te słowa, kiedy pytał, jak ją opanowała. Skinął głową w podzięce Blastowi i odwrócił się przodem do mocy. Musi najpierw zdobyć zaufanie.

– Zamierzasz błagać słabych Starożytnych o pomoc? – Tytan uniósł brew. – Pff, nie pomogły swoim, gdy zostali zniewoleni, więc nie wiem na co liczysz, człowieku.

Zignorował go i ukląkł, nie spuszczając wzroku z Reiko. Oprócz fioletowego promienia, który się z niej wydobywał, nie widział mocy, lecz ją czuł. Ciągle smagała go po twarzy i ściskała mocno, aż kości lekko trzaskały. Jednak z wolna ucisk słabł, a w powietrzu wyczuł ciekawość. Jakby energia próbowała odczytać jego intencje. Przełknął ślinę. Teraz albo nigdy.

– Nie chcę nikogo skrzywdzić – szepnął. – Tylko obudzić Reiko, zanim zrobi coś, czego będzie wiecznie żałowała.

Przez moment zrobiło się lodowato. Aura strachu objęła wszystko wokół, a potem zmarkotniała. Kenji wyczuł, że przed nim otwiera się coś na wzór niskiego tunelu. Zrozumiał. Moc będzie wokół niego, ale da mu przejść. Jednak jeśli zawali...

Już nigdy nie wróci.

Odetchnął głęboko, podniósł się i wykonał pierwszy krok. Potem kolejny. Moc delikatnie mierzwiła jego włosy. W końcu stanął przed Reiko. Puste oczy, otwarte usta i syk wydobywającej się mocy.

Co teraz? Jak przerwać proces?

Czuł, że moc skupia się wokół niego, obserwując uważnie każdy ruch. Kropelki potu płynęły po skórze karku i ginęły za kołnierzem kurtki. Miał tylko jedną szansę i brak szansy odwrotu.

Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.IIWhere stories live. Discover now