41. Noc pytań i straconych nadziei

190 10 15
                                    

– Myślę, że zostanę na Neathii do końca wojny, nawet jeśli wcześniej dorwiemy Heather – odezwałam się, powoli wmasowując szampon we włosy.

Jako że łazienki w pałacu były przestronne, a wanny miały rozmiar małego basenu ogrodowego, to laski bez ceregieli władowały się do mojej i urządziłyśmy sobie mini onsen. Para wypełniała całe pomieszczenie, nasze bakugany pływały sobie w rozkoszy w kolorowych mydelniczkach, ogólnie żyć nie umierać, pełen relaksik i chillerka.

No przynajmniej do chwili, aż się odezwałam. Haruka podniosła gwałtownie głowę, aż ręczniczek namoczony zimną wodę na jej czole wystrzelił prosto w ścianę, Jane to tylko oparła policzek o rękę, unosząc o brew, natomiast Aki jak na drama queen przystało, dramatycznie rzuciła się pod wodę.

– Tfu! – wynurzyła się, wypluwając garść włosów z ust. Potrząsnęła głową. – Ale po cholerę?

– To nie jest dobry pomysł – dodała Haruka.

– Podpinam się – mruknęła Jane. – Skąd ci się to wzięło?

Fludim też na mnie spojrzał szeroko otwartymi oczami, jakby pytał, czemu mój mózg znów spierdolił na mini wakacje. Nabrałam powietrza.

– Bo myślę, że w sumie powinnam się odwdzięczyć Danowi i reszcie za całą akcję z Vestalii i Vestroii – Oparłam brodę o kolana. – Wiem, że nie jestem im nic winna, ale nie wiem, źle bym się z tym czuła? Jakby nie było, uratowali mi dupę kilka razy, więc skoro moja moc może się przydać, to czemu nie?

– Hmmm – Shiena ściągnęła brwi. – Rozumiem, o co chodzi, ale co ze szkołą? Obecnie nie ma pewności czy ta wojna potrwa tydzień czy też może cały rok.

– Niby może być jakiś rozłam w tym całym Zgromadzeniu – wtrąciła Jane.

– To prawda, ale nikt tego nie potwierdził, zresztą kto wie czy nam to pomoże?

– Heather i tak zostaje priorytetem, bo jednak jakby nie było, to żadna z nas się jej nie przyjrzała, póki nie było za późno – uznała Aki, ocierając łezki z kącików oka. – Ale właśnie Jess co ze szkołą? Skarbie, kocham cię, ale nikt nie będzie w stanie cały czas nadrabiać materiału.

– Eeee, nie odmawiaj mi mistrzostwa w nadrabianiu, siedzimy tu dopiero tydzień, a z Vexosami straciłam z cztery miesiące – Podniosłam rękę. – I od razu zaznaczam, że ja chcę zostać, wy moje drogie powinnyście wracać, najlepiej ciągnąc Heather za kudły.

– O ile jej jakieś zostaną – Akane uśmiechnęła się szeroko.

– Tak naprawdę nie dorwiemy jej, jeśli znów nie pojawi się tu z tymi wojskami albo my na Gundalii – Jane trąciła palcem Ulvidę. – Kto wie, ile to zajmie.

– Nikt nie powiedział, że ona dalej z nimi będzie – powiedziała Haruka. Spojrzałyśmy na nią. – Jane mówiła, że kiedy z nią walczyłyście, to atakowała w sumie każdego na swojej drodze.

Przytaknęłam. Haruka nabrała wody w dłonie.

– Dla niej to zwyczajna zabawa. Czerpie radość z ranienia innych i niszczenia ich wartości. Szuka dreszczyku. Więc pewnie znów znudzi się Gundalią, to zechce sprowokować ich.

Aki prychnęła, zakładając ręce za głowę.

– Gundalianie to nie są przyjemne ziomki jak Neathianie. Tej małej suczy serio wydaje się, że może każdym się bawić?

– Tak długo jak ujrzy emocje, tak długo będzie grała – mruknęła Haruka. – Jest przebiegła, ale też po części impulsywna i ślepa.

Na chwilę zapadła cisza, gdzie rozważałyśmy nasze opcje.

Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.IIWhere stories live. Discover now