Rozdział 46: Niby dobrze ale jednak nie

205 8 45
                                    

    Spectra był pierwszą osobą, przy której Gus poczuł, że naprawdę może być sobą. Wcześniejsze lata pełne prześladowań rówieśników i braku zainteresowania ze strony matki sprawiły, iż zamknął się na ludzi. Dopiero poznanie blondyna coś w nim ruszyło. Poczuł dziwne podekscytowanie skręcające się w dole żołądka i po raz pierwszy od dawna uwierzył w czyjeś słowa. I choć ich relacja wydawała się osobom postronnym chłodna i egoistyczna ze strony Spectry, to on czuł się szczęśliwy.

- Gus? – Przed jego oczami pojawiła się ręka. Drgnął wyrwany do rzeczywistości. – Nie chcę być wredna, ale zadałam proste pytanie i czekam od kilku minut na odpowiedź.

– Wybacz, Reinare – odparł. – Ciągle nie jestem zbyt przyzwyczajony do takich rozmów? – dokończył ciszej.

Dziewczyna rozpromieniła się i pokiwała głową. Wydawała się doskonale rozumieć, o co mu chodziło. Spotkał ją w centrum handlowym podczas zakupów i po krótkiej pogawędce zaproponował nagle, by poszli na kawę. Była to kompletnie spontaniczna decyzja, ale może to jego instynkt mu podpowiedział, że Reinare będzie najlepsza do rozmowy? Bo choć cenił i szanował Spectrą, to były tematy, gdzie ten również utykał.

– Więc między mną i Irene jest w porządku – oświadczył. – Choć ostatnio oboje jesteśmy zawaleni pracą.

W oczach dziewczyny coś się odbiło, ale nie był pewny do końca pewny co.

– Hmm, to dobrze słyszeć – Popukała się palcem w brodę. – Nee, a powiedz mi, jeśli to nie problem, jak się poznaliście?

– To proste, została przydzielona do naszego laboratorium jako technik. Zaczęliśmy rozmawiać, mieliśmy dużo wspólnych zainteresowań i tak się dalej potoczyło – Wzruszył ramionami.

Znowu ten wzrok. Zmarszczył brwi i zaczął postukiwać palcami o drewnianą nogę stolika.

– Coś nie tak? – zaryzykował spytać.

Reinare upiła kilka łyków macchiato, po czym odetchnęła i podniosła głowę. Ciągle się uśmiechała, choć blask nieco przygasł.

– Mam wrażenie, jakbyś niezbyt chętniej o nie mówił – przyznała. – Brakuje ci jakiś emocji, iskier w oczach. Choć oczywiście nie chcę oceniać waszego związku – Poklepała się po piersi. – Lecz czy na pewno wszystko między wami w porządku?

To było to. Gus przejechał językiem po zębach, czując nagły chłód w środku. Czyli się nie mylił, naprawdę było po nim widać, że coś było nie tak. Cholera. Pochylił nieco głowę. Serce zaczęło mu szybciej bić. Powinien powiedzieć? Ale czy miał gwarancję, że Reinare go nie wyśmieje albo nie zwyzywa? Wydawała się miła, ale...ludzie są zwodniczy.

Przełknął ślinę. Nie, takie myślenie do niczego go nie zaprowadzi.

– Będziesz jadł deser? Mają tu zajebiste ciastka waniliowe z białą czekoladą, mówię ci niebo w gębie – odezwała się nagle, przewracając menu ze słodkościami.

– Słucham? – wyrwało mu się, nim zdążył się powstrzymać.

– Widzę, że nie chcesz za bardzo o tym gadać, więc możemy zawsze coś dobrego zjeść – Uniosła brew. – Po cholerę miałabym cię zmuszać? Nawet nie znamy się aż tak dobrze.

Zamrugał gwałtownie oszołomiony. Zachowanie dziewczyny było takie inne od tego, do czego przywykł podczas życia jako Vexos. Ludzie w kółko wtrącający się w jego prywante życie, fanki i fani nie szanujący przestrzeni osobistej. Plus oczywiście zawsze pełna podejrzeń i konspiracji atmosfera w grupie. Szczerość od dawna nie przeszła przez jego myśl.

Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.IIWhere stories live. Discover now