- Obyśmy zdążyli – mruknął Leaus. Nie trudno było wyczytać niepokój w jego głosie. – Jeśli Drago wypiorą mózg i będzie z nami walczył, to stąd żywi nie wyjdziemy.
– Dziękujemy za tą niezwykle pozytywną wizję – odparła Akane, która rozglądała się uważnie, bo co jakiś czas w oddali rozlegały się głośne trzaski i rumor. – Ale przyznaj, że to zajebiste połączenie. Pantofel i hiper potężny bakugan. Co może tutaj pójść nie tak? – Rozrzuciła ręce, wzdychając teatralnie.
Oszukiwać się nie było co, z Danem pewnie się nigdy nie dogada. Ale zostawić go na łaskę brokułu to też by była przesada, jakby nie patrzeć on ratował dupę Jess. Więc Aki jako ta najlepsza, odpowiedzialna i dobra przyjaciółka musi się odpłacić.
Szczęście to ogólnie miała po swojej stronie, bo całe zamieszanie szło jakoś bokami. Ciekawe czy to sami Gundalianie czy też ktoś od nich się tu kręcił? Bo jednak zniknięcie Kuso za bardzo bez echa to przeszło.
– Ty masz jakiś w ogólne plan?
– To wyjątkowo idiotyczne pytanie.
– Trzymam się resztek nadziei.
Nie zdążyła popukać się w czoło, gdy całym holem zatrząsało, przez co uderzyła o ścianę. Syknęła, rozcierając skórę i rozglądając się za potencjalnym wrogiem. Jednak dalej otaczały ją jedynie zimne stalowe ściany i trzęsące się jarzeniówki.
– Oby to była odsiecz – mruknęła, ruszając dalej.
Po chwili zaczęły ją odchodzić cisze odgłosy wiercenia i jakby skwierczenia prądu. Wyciągnęła paralizator i przylgnęła do lewej ściany, starając się iść jak najciszej. Dźwięki wzrastały na sile, aż doszła do szerokich drzwi, z których biło jasne światło. Przyciskając plecy do stali, wychyliła lekko głowę.
Nieprzytomny Dan przykuty do płaskiego stołu, nad nim jakaś mało przyjazna maszynka, brokuł stojący za stolikiem z mnóstwem gałek, Drago w mini – akwarium i Jake. Kurwa. Zacisnęła szczękę. Zapomniała o tym mięśniaku, który był obecnie marionetką Kazi.
Nagle Gundalianka przesunęła wajchę i wokół metalowej obręczy zaczęły zbierać się czerwone promienie. Aki poczuła, jak wypełnia ją zimno, lecz wtem maszyna zgasła z głośnym „wzium".
– Ci przeklęci Wojownicy – warknęła Kazarina. – Napraw to – rozkazała bakuganowi
Dobra, czyli coś się jebie, więc zyskała dodatkowy czas. Najlepiej jeśli najpierw unieszkodliwi Jake szybkim strzałem prądu w kark, to zostanie Kazia. Ze swoją hipnozą i też jakąś dziwną mocą.
– Chyba to nie wyjdzie – szepnął Leaus. – Nie poradzisz sobie z nimi.
Zmrużyła oczy, skupiając się na maszynie. Szansą było, by nakierować promień na brokuła, ale szansa, że to wyjdzie była równa temu, że dostanie wyżej niż C z chemii.
Kroki. Błyskawicznie się obróciła, zamachując paralizatorem. Błękitne loki. Ręka zastygła milimetry od policzka ubrudzonego Grava. Akane zamrugała kilka razy i poczuła ogromną chęć, by w coś uderzyć. Tuż za nią rozgrywa się dramat, a tymczasem z dupy przywiało tu Gusa. Ona naprawdę nie miała teraz czasu na własne rozterki.
– Co ty tu robisz? – szepnęła.
Jednak Vestalinin jedynie łagodnie lecz stanowczo odepchnął jej broń od siebie, po czym przykucnął zaglądając do środka laboratorium. Fartem chyba prądu dalej brakowało, bo Kazarina niecierpliwie stukała nogą, a jej bakugan latał po pomieszczeniu, chyba szukając źródła.
YOU ARE READING
Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.II
FanfictionPo zakończeniu konfliktu z Zenoheldem każdy może powrócić do zwykłego życia wypełnionego przebywaniem z rodziną, walkami bakuganów, szkołą, spotkaniami ze znajomymi. Przynajmniej do chwili, kiedy wybucha wojna między Gundalią a Neathią, a Wojownicy...