Reiko przeglądała kopie drzewa genealogicznego rodu Elevenor, gdy drzwi od biblioteki rozsunęły się i do środka wszedł Spectra w towarzystwie chłopaka o ciemnej karnacji i białych włosach. Kobieta już chciała otworzyć usta, lecz Keith ją wyprzedził i powiedział, wskazując na nią dłonią:
– To moja sekretarka, Reiko – Zerknął na nią.
Nie miała zielonego pojęcia, o co chodziło, ale wyczytała ze spojrzenia blondyna, że to coś ważnego, więc bez chwili wahania przystąpiła do grania swojej roli.
– Witam – przywitała się, uśmiechając lekko.
– Reiko, to Ren – Fermin tym razem zaprezentował tajemniczego przybysza. – Jest Gundalianinem i mówi, że przyszedł prosić nas o pomoc – kiedy wymawiał te słowa, kącik ust lekko mu drgnął, dzięki czemu zrozumiała, że chłopak zwyczajnie sobie kpi.
– Dzień dobry – powiedział Ren, kłaniając się.
Wstała od biurka, wrzuciła dokument do szuflady i klasnęła w dłonie.
– Rozumiem, że to dłuższa sprawa, więc może zaparzę kawę? Albo herbatę, co pan woli? – zwróciła się do Rena.
– Wszystko jedno, proszę pani.
– Dobrze, proszę sobie nie przeszkadzać, wrócę za kilka minut.
Wyszła z biblioteki i pokierowała się do aneksu kuchennego, który znajdował się dokładnie naprzeciwko. Wyciągnęła z szafki dwie filiżanki, talerzyki oraz słoik kawy i wlała wodę do czajnika. Postawiła go na grzałce i oparła się o wyspę kuchenną, marszcząc brwi.
Co tu się dzieje? Kiedyś słyszała o tej planecie od Tytana, który mówił coś pogardliwie o „Bakuganach Ciemności" mieszkających tam. Wątpiła, żeby Gundalianie również wiedzieli wiele o Vestalii, więc skąd ten chłopak się tu wziął?
Wsypała do filiżanek kilka łyżeczek kawy, po czym zalała je wrzątkiem i zamieszała.
Kiedy wróciła do biblioteki, Spectra oraz Ren siedzieli przy okrągłym stoliku na czerwonych fotelach z wysokim oparciem. Postawiła przed nimi napoje, ciągle się uśmiechając.
– Dziękuje – Fermin ujął ucho filiżanki. – Reiko, czy Jessica kontaktowała się z tobą lub była tu dziś?
– Huh? Nie, ostatni raz rozmawiałyśmy trzy dni temu. Stało się coś?
– Po prostu byłem ciekawy – odezwał się Ren.
Wyczuła, że głos delikatnie mu drży, co dowodziło tego, że był zdenerwowany. Dodatkowo pytał o Jessie, a Spectra udawał chyba przewodniczącego Rady, co oznaczało tylko jedno.
Ten chłopak coś ukrywał.
Zabrała tackę i wróciła do biurka, otwierając przypadkową księgę. Udawała, że z zainteresowaniem ją czyta, jednocześnie strzygąc uszy i obserwując Rena kątem oka. Czuła od niego coś dziwnego, jakąś tajemniczą energię. Co to mogło być?
– Skoro obecność Reiko ci nie przeszkadza, to możesz mi ze szczegółami opowiedzieć, co cię tu sprowadza – powiedział uprzejmym tonem Spectra, odkładając filiżankę i opierając policzek o nadgarstek.
– Sprawa jest bardzo prosta. Moja rodzinna planeta została napadnięta przez wrogie plemię Neathian, którzy...
Reiko przestała go słuchać i otworzyła szeroko oczy. Neathian? Mieszkańcy planety światła, jedna z najłagodniejszych ras? Coś tu nie grało i to stanowczo.
– Jaka była przyczyna napaści? – spytał Keith.
– Niestety nie wiem. Nigdy wcześniej nie weszliśmy z nimi w żaden konflikt ani spór – Ren pokręcił głową. – Prawdopodobnie chodzi im o nowe ziemie.
YOU ARE READING
Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.II
FanfictionPo zakończeniu konfliktu z Zenoheldem każdy może powrócić do zwykłego życia wypełnionego przebywaniem z rodziną, walkami bakuganów, szkołą, spotkaniami ze znajomymi. Przynajmniej do chwili, kiedy wybucha wojna między Gundalią a Neathią, a Wojownicy...