Świątynia była zbudowana z niebieskich kryształowych bloków i zdawała się ciągnąć bez końca ku górze. Tuż nad szerokim wejściem umieszczono gigantyczny marmurowy gargulec przedstawiający łeb smoka, który według słów kapitana służył dla postrachu.– Uważajcie, by się nie poślizgnąć – rzucił jeszcze przed wejściem.
Zaraz po przekroczeniu progu zrobiło mi się gorąco, choć zarówno wokół ścieżko jak i ze sklepienia wystawały kryształy, tworząca fantazyjne figury. Niektóre z nich błyszczały niczym gwiazdki w ciemnych kątach jaskini. Ścieżka była wąska i serio śliska, ale póki co żadna z nas nie zrobiła orła, który mógłby się skończyć na wybitych zębach.
– Niesamowite – westchnęła Ulvida, a jej głos odbił się echem.
– Przypomina nieco jaskinie w naszej Vestroii – dodał Garra z lekką tęsknotą.
Shiena pacnęła go palcem na znak otuchy, po czym nagle znieruchomiała, spojrzała w dół i wydała zduszony okrzyk. Wszystkie jak na komendę spuściłyśmy wzrok. Poczułam, jak lekko kręci mi się w głowie. Stałyśmy na jeziorze, a pomimo to moje trampki nie były mokre. Jedynie odchodziły od nich lekkie fale za każdym krokiem. Fizykiem byłam tragiczny, to już chyba każdy wiedział, ale takie coś było chyba niemożliwe i łamało wszelkie prawa.
– Matulo, zamieniłam się w Mojżesza – uznała Akane, robiąc duże oczy i oglądając się z każdej strony.
– To był Jezus, Aki – poprawiła ją Jane, która już zaakceptowała chodzenie po wodzie jako normalność.
– Każdy o czystym sercu może przejść przez to jezioro. To jedno z zabezpieczeń Kuli – wyjaśnił Elright.
Haruka i Jane pokiwały głowami, a ja się odwróciłam się do Aki, by wymienić pełne niedowierzania spojrzenia. Zgoda, że Shiena i Jane to były kochane i dobre kobietki, ale my? Jak nas Szatan zobaczy po śmierci, to się chyba załamie, więc jakie ta Kula miała kategorie? Chyba, że to działało na zasadzie – nie chcesz zrobić krzywdy Neathii ani ruszyć Kuli, to spoko nie utoniesz. Hmm, tak to byłoby logiczne.
Jane pociągnęła mnie za rękę, bo nawet nie spostrzegłam, kiedy ruszyliśmy dalej. Droga przez jezioro była w miarę krótka, a gdy wkroczyłyśmy gęsiego do sanktuarium z kulą, to pierwsze, co nas uderzyło była energia. Gorąca, niemal parząca, ale jednocześnie przyjemna niczym miękki kocyk. Tęczowe światło rozlewało się na całe pomieszczenie, odbijając od kryształowych gór.
Sama Kula była ogromnych rozmiarów, a w jej środku znajdowało się coś na kształt kwiatu, gdzie każdy płatek był koloru jednej z domen. Znajdowała się na najwyższej błękitnej kolumnie i prowadziły do niej białe kręte schody, ale żadna z nas nie kwapiła się na taką wspinaczkę. Energia Kuli wibrowała w każdej cząstce sanktuarium i to w zupełności wystarczało.
Siła Kuli była wyczuwalna już z dołu, więc jakby sięgnąć, do tego co znajduje się w głębi... Wzdrygnęłam się, zdając sobie w pełni sprawę, co tak ciągnęło Barodiusa do niej. Jeśli zdołałby wyciągnąć, to co czaiło się w głębi tych gorących struktur...
– Myślisz, że zabranie jej rozwiąże sprawę? – rozbrzmiał w mojej głowie damski głos. W pierwszej sekundzie już myślałam, że to Reiko, ale potem zorientowałam się, że to był ktoś inny. Zerknęłam na Kulę. Zdawało mi się, że błysnęła. Zmarszczyłam brwi, ale nic więcej się nie wydarzyło. Głos już się nie odezwał.
– To zbieramy się? – spytała Jane, która kończyła obejście wokół kolumny. – Nie wiem jak was, ale mnie zaczyna boleć głowa.
Rzeczywiście, moja też lekko pulsowała. Ruszyłyśmy do wyjścia, a kapitan Elright za nami. Już czułam na twarzy otrzeźwiający chłód bijący od jeziora, gdy coś ciepłego liznęło mnie po nadgarstku.
YOU ARE READING
Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.II
FanficPo zakończeniu konfliktu z Zenoheldem każdy może powrócić do zwykłego życia wypełnionego przebywaniem z rodziną, walkami bakuganów, szkołą, spotkaniami ze znajomymi. Przynajmniej do chwili, kiedy wybucha wojna między Gundalią a Neathią, a Wojownicy...